Rozdział I

3 1 3
                                    

Zosia

Dzień był zimny i brutalny w swej prostocie. Nie działo się nic szczególnego, po za ogromnymi opadami śniegu i zamknięciu szkoły. Idealnie wychodzi 4 dni wolnego. Jeszcze jakby tata mógł gdzieś pojechać byłoby cudownie.

- Dzień dobry księżniczko. - Tata uśmiechnął się stawiając herbatę na stole.

- Dzień dobry królu. Czy królowa jest?- usiadłam przy stole i spojrzałam na dwa nakrycia z uśmiechem. - Nie ma królowej.

- Zosiu, czy ty musisz ją tak nazywać? Anny nie ma ponieważ miała rano bardzo ważne spotkanie w firmie. Będzie jakoś koło południa. - Anna jest dziewczyną mojego taty. To taka korpo sucz z wysokim ego ale dobrym sercem. - Jakie masz plany na dziś?

- Widzę się dziś z Wiktorią. Nie mamy co robić. Może zostanie na noc u mnie albo ja u niej. Oczywiście jak stróż prawa mi pozwoli. - Tak. Mój tata jest policjantem. Nie takim zwykłym. Szef jednostki która zajmuję się jakimiś ważnymi rzeczami.

- Pozwoli. Możesz iść albo Wiktoria może być tu. Przecież jej zdjęcie wisi w korytarzu. To człowiek z naszej rodziny. - Niekoniecznie łączą nas więzy krwi i historię świąteczne. Jednak moja i jej rodzina znają się od zawsze. Więc jesteśmy rodziną z wyboru.

- Dziękuję. Kocham Cię królu.

- Ja Ciebie też księżniczko. -Tata pocałował mnie w czoło i poszedł szykować się do pracy.

Ja i tata to cała rodzina. Jest jeszcze Anna jednak nawet jak będą po ślubie nie będzie moją mamą. Lubię ją i szanuję jednak każdy ma swoje granice w życiu. Mieliśmy psa o imieniu Bruce ale umarł. Bruce po Batmanie. To takie proste ale on jest tak seksowny, że musiałam to podkreślić. Nasz pies w książeczce wpisane "Sexy Bruce". Tęsknię za tym wielkoludem. Koniec sentymentów, muszę posprzątać po śniadaniu. Tata wyszedł do pracy więc dom cały dla mnie. 

Tomasz

- Tomasz musimy porozmawiać. - Zanim zareagowałem ona już stała przed fortepianem.

- Jesteś w ciąży? - Wziąłem łyk ze szklanki i dalej grałem nie zwracając na nią uwagi.

- Nie. Oszalałeś już całkowicie? - Zareagowałem uśmiechem. Kiedyś stanie przed fortepianem i powie o ciąży. Przestanę grać, napije się i cisnę szklanką w ścianę. Potem zabije tego który z nią spał i pójdę na gofry. - Tomek! Słuchasz mnie?! - Nie słuchałem ale zacząłem.

- No mów, mów.

- Więc rzucam studia. - Fortepian zamilkł.

- Przepraszam ale chyba źle usłyszałem.

- Rzucam studia Tomek. Nie czuje się na nich dobrze, a ja muszę czuć się dobrze. - Patrzyła na mnie tak uroczo. Cholera.

- Gram siedząc w samych bokserkach w swoim salonie, pije whisky na śniadanie. Mam piękny dzień, a ty mi mówisz o rzuceniu studiów? - Patrzyłem na nią i uderzyłem w obudowę fortepianu. - Płace za te studia już trzy lata. Teraz Ci się odechciało prawnikiem być? - Ruszyłem w jej stronę i złapałem mocno.

- Tomuś proszę. Nie chce być prawnikiem. - Puściłem ją i rzuciłem szklanką wściekły.

- Będziesz. Do pokoju.

- Tomuś.

- Do pokoju kurwa natychmiast! - Patrzyłem wściekły jak odchodzi. Co za dziewucha.

Piękny dzień szlag trafił już zupelnie. Poszedłem czym prędzej się ubrać i pojechałem na miasto. Jeździłem małymi uliczkami. Jak mogła mi powiedzieć, że rzuca studia? Jest dobra w tym czego się uczy i ma wielki potencjał. Ja muszę mieć dobrego adwokata. Mój parasol nie może mieć dziur. Ona była tak ważnym elementem tego całego pieprzonego planu. Po prostu niszczy wszystko co zostało zaplanowane. Chciała być adwokatem. Więc płacę za najlepszą uczelnię w tym kraju i robię wszystko żeby miała idealne warunki. Wakacje? Wyjazd na wczasy gdzie tylko odpoczywa i relaksuje się. Ciągle nowe komputery, telefony, samochody. Wydaje na nią więcej niż na ochronę całego swojego życia. Jak tak się bawimy to koniec kasy. Nie ma studiów i wyników to nie ma nowego audi. Koniec.

- Kurwa! - Moje auto zrobiło pełny obrót i wylądowałem na latarni.

Zosia

- Wiki! Wiki popatrz na mnie! - Krzyknęłam najgłośniej jak mogłam jednak ona dalej nie odpowiedziała. Słyszałam tylko piszczenie w uszach. - Pomocy!  - Wysiadłam i przewróciłam się na ulicę. Ciągle ten pisk w uszach. Widziałam ludzi. Masa ludzi. Ktoś wyjął Wiktorię z samochodu i położył na ulicy uciskając jej klatkę piersiową. Wstałam i próbowałam podejść do niej.

- Pani nie wstaje. Może być Pani ranna. Proszę siedzieć. - Usłyszałam co mówił. Nie usiadłam. Stałam i patrzyłam.

- Dziewczyno wracaj! Młoda jesteś, całe życie przed Tobą! - Krzyknął mężczyzna który reanimował Wiki. W oddali zobaczyłam drugie auto, a obok niego zakrwawionego człowieka którego ktoś opatrywał. Siedział ze spuszczoną głową. Nagle zaczęło się robić ciemno.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 17, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Szklanka do whiskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz