3 A Więc Randka?

137 10 3
                                    

  Yvette wyciągnęła tosty, które chwilę wcześniej skończyły się opiekać, i posmarowała je masłem i dżemem. Zalała kawę, ponieważ w nocy nie spała dużo i musiała jakoś się rozbudzić.
  Dźwięk przychodzącej wiadomości przerwał nastolatce przeglądanie instagrama.

  Reggie: Podwieźć cię do szkoły?
  Yvette: Spadłeś mi z nieba. O której mam czekać?
  Reggie: Zazwyczaj to ja mówiłem o spadaniu z nieba. Za 15 minut będę.
  Yvette: Mój wygląd nie odpowiada do tekstu o niebie, ewentualnie coś bardziej piekielnego😊 Będę czekać przed domem.

  Yvette powoli kończyła pić kawę. Miała jeszcze sporo czasu zanim miał przyjechać Reggie, a jako, że miała w zwyczaju jeść śniadanie na samym końcu, była już gotowa do wyjścia.

  - Odwiozę cię. - Na dźwięk zaspamego głosu jej brata delikatnie drgnęła.
  - Dam sobie radę. Dzięki. - Odpowiedziała wstając od stołu i kierując się do łazienki na dole, by umyć zęby.
  - Nie możesz sama iść do szkoły. - Uparcie ciągnął Cody.

  Yvette nie odpowiedziała. Czuła, że chłopak chciał ją sprowokować, tak żeby nie miała wyjścia i musiała jechać z nim.
  Czarnowłosa wypłukała usta i wyciągnęła szminkę z kosmetyczki, której koloru nie umiała nigdy określić, i podeszła do lustra w korytarzu gdzie, o dziwo, było lepsze światło niż w łazience.

  - Za dziesięć minut cię odwiozę. - Rzucił przez ramię blondyn widząc ruch w korytarzu.
  - Nie trzeba. - Odpowiedziała Yvette zamykając szminkę, którą od trzech tygodni gardziła i jednocześnie kochała, jednak przez swoje lenistwo nie miała żadnej innej, a uwielbiała mieć pomalowane usta.
  - Yvette, rozmawialiśmy wczoraj z tatą o tym. - Nałożył jajecznicę na talerz i spojrzał na swoją siostrę. - Szminka mamy? - Spytał, mimo że znał odpowiedź.
  - Niestety. - Nastolatka mruknęła pod nosem, tak żeby chłopak jej nie usłyszał. - Jak w końcu zrobisz to co masz zrobić to moje kosmetyki połóż w moim pokoju.
  - Gdzie ty idziesz? - Dwudziestojednolatek spytał widząc jak dziewczyna zakłada plecak na ramię.
  - Do szkoły. - Odparła poprawiając zapięcie przy bucie na obcasie.

  Rodzeństwu w tym czasie przyszła myśl odnośnie ich zachowania. Oboje toczyli teraz dziwną grę, która polegała na wyprowadziu drugiego z równowagi, mimo że jeszcze parę dni temu byli gotowi oddać za siebie życie i wspierali się w najgorszych momentach swojego życia.

  - Yvette. - Zaczął chłopak zdając sobie sprawę ze wszytkiego. - Przepraszam, nie powinienem cię prowokować.
  - Ta. - Brunetka wzruszyła ramionami.
  - Mimo wszystko i tak uważam, że nie możesz sama iść.
  - Nie idę sama. - Odparła obracając się w stronę swojego brata.
  - Ale będę czuł się lepiej, kiedy to ja cię odwiozę. - Uśmiechnął się delikatnie w stronę Yvette. - Martwię się o ciebie i nie chcę żeby coś ci się stało.
  - Wczoraj jakoś nie było czuć twojego zmartwienia. - Nastolatka prychnęła. - Chciałeś tylko mnie upokorzyć, tak by przypodobać się ojcu.
  - Nie zachowałem się wczoraj najlepiej, ale to dla twojego dobra. - Blondyn nerwowym ruchem odgarnął włosy do tyłu.
  - Dobra? - Yvette spojrzała na niego z uniesionymi brwiami. - Uratowałam wczoraj komuś życie, a wy po prostu zjechaliście mnie po całości, wyciągając brudy sprzed lat!
  - Sama zachowywałaś się wczoraj źle w stosunku do nas. - Cody starał się trzymać nerwy na wodzy w przeciwieństwie do swojej siostry.
  - Myślisz, że miło mi patrzeć jak ktoś umiera?! - Krzyknęła Yvette.
  - Co się z tobą dzieje?! - Wrzasnął Cody.
  - Ze mną?! Jak ty się zachowujesz?! Wyczerpałeś pakiet dobrego brata?! - Dziewczyna zacisnęła dłonie.
  - Zmieniłaś się jeszcze w Chicago, ale teraz to już przesada. - Cody nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że zaczął niebezpieczny temat. - Coś ty tam zrobiła, co? - Spytał nie wiedząc, czy bardziej chce dowiedzieć się prawdy, czy zdenerwować ją.
  - Lepiej ci się śpi bez tej wiedzy. - Yvette wzięła głęboki oddech starając się uspokoić. - A teraz wychodzę, Cody.

Sinners - Riverdale Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz