36

459 33 14
                                    

Minęły kolejne dni i nadeszła sobota. Jestem już w pełni zdrowy. Siedzę sobie w parku napawając się ładna pogodą. Taa dopiero wyzdrowiałem i odrazu wychodzę na dwór. Nie mogłem się powstrzymać. Siedziałem tam rozkoszując się spokojem do czasu kiedy moje myśli pochłonęła szkoła. A mogło by się wydawać ,że moje dręczenie nie miało miejsca. Teraz odnowa się zacznie i odnowa. Westchnąłem i wstałem z ławki. Zacząłem kierować się w stronę mojego domu. Nagle zadzwonił mi telefon. Na wyświetlaczu ukazał się numer ojca.

- halo?- zapytałem trochę niepewnie.

- wracam jutro- usłyszałem. Jednak było to coś dziwnego, coś dziwnego w jego głosie. Po plecach przebiegł mi dreszcz.

- rozumiem- powiedziałem trochę przyspieszając. Usłyszałem dźwięk kkmczicy rozmowę. Przełknąłem ślinę, nie dokońca widząc co o tym myśleć. Może mi się tylko wydawało? Tak, napewno mi się wydawało. Oddetchnąłem głęboko, stając tuż przed drzwiami. Wyjąłem klucz z kieszeni spodni i próbowałem otworzyć zamek. Dobre określenie próbowałem. Jeśli mi się tylko wydawało to czemu ręce mi się trzęsą?. W pewnym momencie klucze upadły mi na zimie. Schyliłem się by je podnieść i kiedy wrcalame do swojej wcześniejszej pozy, poczułem uścisk na ramieniu.

Odruchowo zamachnalem się do tyłu uderzając zapewne w twarz osoby, która położyła mi rękę na ramieniu. Odwróciłem się szybko i bardzo szybko się zarumienilem że wstydu.

- ał? Za co to było?- usłyszałem cichy jęk ze strony jasnowłosego.

- sorka, to było niechcący, po za tym mówiłem ci już kiedyś ,żebyś się tak do mnie nie skradal- powiedziałem, zwalakc winę na niego. Uspokojony w końcu przekręciłem zamek i otworzyłem drzwi.- chodź, dam ci lodu- powiedziałem ,widząc jak rozsmasowywyje sobie Poloczek. Weszliśmy do środka." Serio? Serio znowu go uderzyłem? A co jakby to był na przykład jakiś starszy pan, serio muszę się uspokoić". Mówiłem do siebie w myślach. W międzyczasie doszliśmy do wspomnianego kuchni, a chłopak usiadł przy blacie. Podszedłem do lodówki, gdzie mój zwrok na moment zatrzymał się w tamtym miejscu. Otrzsnolem się szybko i zacząłem poszukiwać lodu, jednak znalazłem chyba coś lepszego. Zimny kompres. Wziąłem go i podałem Ciemnookiemiu. Wykonał cicho przykładając sobie rzecz do twarzy.

- najwidoczniej zapomniałem - zaśmiał się.- nie widać tego po tobie ,ale serio możesz mocno przywalić- trochę się skrzywił. Prychnąłem na jego uwagę, choć gdzieś w środku byłem dumny za tą swego rodzaju pochwałę.

- oczywiście, że tak- odrzuciłem moje włosy na plecy.

- nie jesteś chory i humorek ci dopisuje, to chyba dobrze- powiedział patrząc na mnie. Wzruszyłem ramionami.

- tak wogóle to poco przyszedłeś?- zapytałem siadając.

- stwierdziłem ,że pewnie się nudzisz samemu więc przyszedłem cie odwiedzić.- wzruszył ramionami- ał, chyba mi szczękę przestawiłeś- powiedział skrzywiony.

- przeprosiłem już- popatrzyłem na niego spod byka- poza tym, nadal uważam ,że to twoja wina- prychnąłem. " No jak on może mnie obwiniać? ". Zrobiłem niezadowoloną minę.

- dobra, już się tak nie złość, bo ci zmarszki zostaną- powiedział rozbawiony.

- pff- prychnąłem.- napewno nie szybciej niż Soemok- zaśmiałem się, zasłaniając dłonią usta. Po kilku minutach usłyszałem też cichy śmiech jansowlosego.

- dobra, to było śmieszne- uśmiechnęłem się .

- oczywiście ,że tak- powiedziałem z dumą i odrzuciłem włosy do tyłu. Zaśmiałem się z samego siebie. Zauważyłem , że chłopak odkłada zimny okład na blat.

- aj, chyba mi policzek zamarzł- zaśmiał się. Parsknąłem lekko ze śmiechu.

- chcesz herbaty?- zpaytałem.

- jasne- opowiedział.- i słodzę jedną łyżeczkę- uśmiechną się. Pokiwałem głowo i ruszyłem w stronę czajnika, gdzie nastawiłem wodę i zaczekałem chwilę. W między czasie do dwóch kubków włożyłem torebki z herbatą. Następnie wlałem tam wrzątek, i do obu po zaparzeniu się dodałem po łyżeczce cukru, zamieszałem i dodałem trochę wody chłodnej. Następnie położyłem kubek na blacie przed nami.- dziękuję.- powiedział.

***
Siedzieliśmy tak rozmawiając około czterech godzin, w pewnym momencie chłopak powiedział ,że musi już wracać. Więc stoję teraz razem z nim przed drzwiami, się żegnając.

- do poniedziałku - powiedziałem.

- do zobaczenia- powiedział i wyszedł. Zamknąłem drzwi i ruszyłem do swojego pokoju. Usiadłem na swoim łóżku i cóż, nic nie robiłem. Westchnąłem opadając na plecy. " Jescze jeden dzień i wracam do szkoły, tak bardzo nie chce do niej wracać. Już widzę te wszystkie pary oczu zwrócone w moim kierunku, albo nowe siniaki na moim ciele" . Mój zwrok powędrował w stronę okna. Było ciemno, uśmiechnęłem się na wapnienie dzisiejszego spotkania. To bardzo miłe z jego strony ,że chce się przyjaźnić z taką osobą jak ja. Moje myśli przeniosły się na moment w którym zadzwonił ojciec. Wzdrygnąłem się. Mocno wierzę ,że chłód w jego głosie był tylko wymyślony. Nie chce, nie che by znowu to robił. Z oczu wypłynęły mi łzy, uderzając o kołdrę. Przełknąłem ślinę. Tak bardzo, tego nie chce. W tym momencie poprostu cicho szlochałem. Szlochałem ze swojej bezradności, ze swoich pomysłów, za swoje błędy, za to , że nie umiem sobie poradzić.

Łkałem patrząc, jak na niebie pojawia się pierwsza gwiazda. Potem następna, i kolejna. Moje gardło zaczęło mnie boleć. Moja głowa pulsowała. Sam dźwięk łkania, doprowadzał mnie do większego smutku. Nie przestawałem, myślę ,że poprostu muszę to z siebie wyrzucić. Całe emocje. To odpowiednia pora. Jest cicho, a jedynymi towarzyszami są gwiazdy widoczne z okna.

_________________________________

818 słów.

I tak oto kończymy rozdziały na dzisiaj. :D
Mam nadzieję że się podobało

True Angel || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz