Włączcie tą piosenkę. Będzie lepszy efekt
Leo,Donnie i Raph krzyczą na Mikey'go za to że zepsuł misję
-jesteś takim idiotą! Żałuję że jesteś naszym bratem!-wykrzyczał Raph ze wściekłością. Mikey spojrzał na braci i pobiegł do swojego pokoju. Smutny położył się na łóżku i zaczął płakać
~nikt mnie nie kocha....po co mam żyć? Byłoby lepiej dla moich braci jakbym umarł....~
*ranek*
Mikey * przypadkiem skaleczył się nożem w rękę,gdy był w łazience. O dziwo,nie poczuł bólu. Patrzy na rozcięcie z dziwnym błyskiem w oku i zafascynowaniem.
~ ciekawe uczucie.....będę musiał to powtórzyć....~. Zszedł na dół,zrobił śniadanie dla braci. Sam nic nie zjadł. Gdy zrobił jedzenie,udał się do swojego pokoju. Zamknął drzwi,chwycił żyletkę w rękę i zaczął się ciąć ze smutnym uśmiechem. ~ jestem przeszkodą dla braci-cięcie. Jestem bezużyteczny...-cięcie. Jestem idiotą...-cięcie. Zawsze przeszkadzam i denerwuję braci...-cięcie. Moi bracia zawsze muszą mnie ratować...-cięcie.*tydzień później*
Mikey * od tygodnia się tnie. Dzisiaj znowu zawalił misję,ale jego bracia się nie zdenerwowali,bo zauważyli że Mikey się dziwnie zachowuje. Nic nie je,jest cichy,smutny. Mikey pobiegł do swojego pokoju i wziął żyletkę ~ dobra....czas odejść z tego świata i już nigdy się nie obudzić....~. Zanim zaczął się ciąć,napisał notatkę. "Z głębi siebie wołam Cię.
Otwórz oczy i zobacz mnie.
Każdy oddech boli wciąż,
Ściska gardło, boję się.
W olbrzymiej pustce zgubiłem się,
Raniące myśli wciąż chwytam.
Przełknę, zapomnę, ucieknę stąd,
Zamykam oczy, znikam.
Otul mnie, śnie, sobą okryj mnie,
Nie zostawiaj samego.
Staram się, przykro mi,
Trudno, nie potrafię nic.
Nie każ mi, już nie mam sił,
Tak mi wstyd, tak bardzo wstyd.
Nie wiem już, jak myśleć mam,
Nie chcę się takiego, już nie chcę tak.
Zamykam oczy i nie ma mnie,
Tak przed bólem schowam się.
Otul mnie, śnie, sobą okryj mnie,
Nie zostawiaj samego.
Rozdarcie, chłód, drżenie rąk,
Bo to, to nie tak, nie moje.
Ucieknę stąd, ucieknę w sen,
Przemienię, na sobie, w sobie.
Przyśni mi się piękny sen,
Że nie było mnie nigdy,
Odpływam już i znikam gdzieś,
By już nie obudzić się." Po napisaniu listu,ze łzami w oczach,zaczął się ciąć. W pewnej chwili poczuł ból. ~dlaczego już nie czuję tego fajnego uczucia? Dlaczego czuję ból? Umieram...~. Zamknął oczy. Leo,Donnie i Raph wbiegli do pokoju Mikey'go bo usłyszeli huk z pokoju i zamarli. Donnie podbiegł do Mikey'go,a Leo i Raph wzięli list
-on żyje! Ale ma bardzo słaby puls....musimy go ratować!-powiedział Donnie. Leo i Raph podali list Donniemu ze łzami w oczach. Donnie,gdy przeczytał list,też ma łzy w oczach. Zaczęli ratować brata
-cholera! On nie oddycha! Nie czuć pulsu!-powiedział przerażony Raph. Donnie zaczął robić resuscytację.
-nie umieraj młodszy bracie! Nie możesz nas zostawić! Nawet nie waż się umierać! Wróć do nas braciszku....-rzekł załamany Raph. Donnie nadal robi RKO. Leo też zaczął pomagać Donniemu. Raph zauważył że Mikey ma na policzkach łzy. Starł je ze łzami w oczach. Donnie i Leo robili RKO przez godzinę i w końcu Mikey zaczął oddychać i serce mu zaczęło bić.
-on oddycha! I jest puls! Udało nam się!-powiedział szczęśliwy Donnie. Leo i Raph się szeroko uśmiechnęli ze łzami w oczach. Zanieśli Mikey'go do pokoju Leo i położyli brata na łóżku. Położyli się obok niego,przytulając go do siebie.
-kochamy cię Mikey. Nigdy więcej nie pozwolimy ci znowu popełnić samobójstwa. Jesteś dla nas zbyt cenny i ważny. Zawsze ciebie ochronimy.-powiedzieli trzej bracia do śpiącego Mikey'go i go pocałowali w czoło. Zasnęli po kilku minutach.*następny dzień*
Leo,Raph i Donnie się obudzili i wstali,spoglądając na młodszego brata który wciąż śpi. Po godzinie Mikey zaczął się budzić. ~ co jest? Dlaczego wciąż żyję? Ktoś mnie uratował? Ja nie chcę żyć....Nie chciałem się obudzić.....~. Mikey otworzył oczy powoli i zobaczył swoich trzech braci.
-c,co się stało? D,dlaczego ja żyję?-zapytał Mikey zdezorientowany. Jego bracia spojrzeli na niego ze smutkiem.
-uratowaliśmy ciebie braciszku....nigdy więcej tak nie rób!-powiedzieli Leo,Raph i Donnie. Mikey spojrzał nagle na nich ze złością i smutkiem.
-ale ja chciałem umrzeć!!! Chciałem się zabić!!! Gdybym umarł,to wy byście byli szczęśliwsi!!! Dlaczego mnie uratowaliście......dlaczego?!-zapytał wściekły i zrozpaczony Mikey.
-nie mów tak braciszku.....uratowaliśmy ciebie,bo cię kochamy! Jesteś naszym młodszym bratem. Zawsze ciebie uratujemy. Gdybyśmy ciebie nie kochali,to byśmy ciebie nie ratowali-rzekli Leo,Raph i Donnie,patrząc na młodszego brata. Mikey się uśmiechnął lekko i przytulił się do swoich braci. Oni go też przytulili.
CZYTASZ
Próba Samobójcza Mikey'go
Fanfictionbracia Mikey'go krzyczą na niego,przez co Mikey chce popełnić samobójstwo,bo myśli że jego bracia go nie kochają.