PRZECZYTAJ MNIETworząc tą historię inspirowałam się opowiadaniem Choroba @neko_senseii. Mam nadzieję że nie widać tego bardzo i że nie razi ten fakt po ochach. Nie ukrywam że nie jestem ani trochę zadowolona z tego opowiadania. Historie skończyłam pisać już o drugiej, zastanawiałam się jednak czy w ogóle warto ją wstawiać. Proszę, nie pomyślcie że pisze to aby dostać pocieszające komentarze czy pochlebstwa. Nie, pisze to aby być z wami szczera. Bo skoro ja mam takie odczucia to dlaczego miałabym wymagać aby komuś ta historia się spodobała? Nie wiem jednak jak ją przerobić aby ostatecznie uznać ją za dobrą w swoich oczach. Zostawiam więc ją w waszych łapkach w takiej oto postaci. Jeśli uważacie że wam się nie podoba, jest chaotyczna lub coś takiego, proszę podzielcie się tym ze mną. Proszę jednak uzasadnić swoje zdanie, nie chciałabym czytać komentarzy o treści „To jest głupie nie podoba mi się". Zależy mi aby wiedzieć co mam poprawić aby przy następnych historiach nie popełniać tych samych błędów.
W poniedziałkowy poranek stojąc w pustej cichej kuchni równo o godzinie 7:04 Gilbert rozglądał się zdziwiony za swoim młodszym bratem oraz śniadaniem, które według wyimaginowanego grafiku jaki narzucił sobie Ludwig powinno już stać na stole.
Jego brat narzucił sobie twarde zasady których zwykł przestrzegać każdego dnia, czy był to zwykły dzień roboczy czy święto. Wstawał równo o szóstej, Gilbert nie był pewien ile dokładnie zajmowało jego bratu umycie się, ubranie krótki trening i przygotowanie śniadania,ale budził Gilberta zawsze o 6:40 i ciepłe śniadanie oraz kawa czekały już na stole. Gilbert odzwyczaił się bowiem od wczesnego wstawania o tej samej porze każdego dnia, nie miał już co robić,nie prowadził kraju więc nie czuł potrzeby narzucania sobie dokładnej godziny pobudki. Skołowany Gilbert wsadził głowę do salonu, jedynymi żywymi duszami w pomieszczeniu były trzy psy Ludwiga śpiące na dywanie koło wygaszonego kominka. Gilbert ruszył więc na górę rzucając przelotne spojrzenie na okno wychodzące na ogród, który także wydawał się pusty. Łazienka na dole, której bracia rzadko używali również była cicha i pusta. Gilbert założył więc że jego brat będzie w gabinecie na piętrze. Im dłużej Gilbert mieszkał z Ludwigiem tym częściej był świadkiem narzekań brata na fakt iż gabinet znajdował się na piętrze. Gdy zdarzało się że do ich domu przychodził ktoś w sprawie służbowej Ludwig musiał prowadzić go na górę. Okazało się to bardzo niepraktyczne i niewygodne ponieważ Ludwig był zmuszony wprowadzać gości do bardziej prywatnych obszarów domu. To znaczy sypialni swojej i Gilberta, siłowni, pralni, pokoju muzycznego oraz pokoju gier w którym znajdują się takie urządzenia jak bilard,sztaluga, kino domowe, bar, piłkarzyki i tarcza do darta. Do tej pory co prawda Gilbert nie miał pojęcia co w domu Ludwiga robi takie pomieszczenie ale nich będzie, to jest dom młodego i Gilbert nie zamierzał mu się wtrącać. Niestety gabinet także okazała się pusty, wtedy w głowie Gilberta pojawiła się absurdalna myśl że jego brat zaspał. Ruszył więc do jego sypialni nieco zmartwiony, w końcu Ludwig sam z siebie nie zasypia.Zapukał cicho pokazując szczątkowe i minimalne poszanowanie prywatności Ludwiga i wszedł po chwili gdy nie usłyszał odzewu po drugiej stronie drzwi.- West? - Spytał niepewnie Gilbert wchodząc w głąb pokoju. Przyjrzał się bratu uważnie. Twarz Ludwiga była czerwona i spocona, grzywka przykleiła mu się do czoła a wyraz twarzy jego brata był skrzywiony, można powiedzieć że wręcz zbolały. Gilbert delikatnie potrząsnął ramieniem młodszego narodu nie chcąc go wystraszyć. Budzenie żołnierza znienacka było bardzo złym pomysłem, zwłaszcza że Ludwig nadal trzymał pod poduszką pistolet, niezdrowy nawyk z czasów drugiej wojny światowej niestety po zakończeniu konfliktu nie umarł.
Po chwili budzenia Ludwig jęknął chicho i bardzo powoli uchylił powieki po czym je przymknął krzywiąc się na światło. Gilbert zobaczył że oczy jego brata są mocno przekrwione i opuchnięte.
Pierwsza próba odezwania się poszła na marne, jedynym co wyszło z ust Ludwiga był kaszel i ochrypły jęk, naprawdę nieprzyjemny dla uszu. Krzywiąc się podniósł się do pozycji siedzącej, co również okazało się wielkim problemem. Musiał podtrzymać się z tyłu rękami i odepchnąć się od materaca o i tak zajęło mu chwilę, w czym musiał pomóc mu Gilbert trzymając młodsze państwo za ramię i delikatnie ciągnąc w górę.
Gdy Ludwig odkaszlnął w dłoń krzywiąc się zapytał cicho.
-Która godzina? - Spytał słabo Niemiec.
- Siódma jak sądzę.- Przyznał Gilbert wzruszając ramionami przez co obudził Gilbirda.
- Co?! O dziewiątej zaczyna się konferencja podsumowująca ten rok! - Spanikowany Ludwig spojrzał w czerwone oczy brata.
- Ano,zaczyna się. - Przyznał mało zainteresowany przykładając dłoń do czoła Ludwiga. - Jesteś chory nigdzie nie idziesz. - Stwierdził Gilbert spokojnie.
- To konferencja podsumowująca rok nie mogę jej ominąć, zresztą to ja ją prowadzę. - To zdanie zakończyła nieprzyjemnym dla ucha kaszlem.
- Jakby twój głos się teraz nadawał do czegokolwiek, zwłaszcza do prowadzenia konferencji. -Wyszydził delikatnie Gilbert. - Mogę poprowadzić ją za ciebie,nic wielkiego się nie stanie jak ominiesz jedno spotkanie. A teraz idę zrobić ci herbatę i jakieś śniadanie, nie waż się ruszać w łóżka.
*
Cóż okazało się że Ludwig pomimo swojej choroby nadal jest tak samo uparty i nieustępliwy jak zawszę. Cały czas nalegając i wykłócając się z bratem postawił na swoim,obaj Niemcy szli na światowe spotkanie. Gilbert zgodził się jednak tylko dlatego że później umówił Ludwigowi wizytę u lekarza.
Na całe szczęście tym razem spotkanie odbywało się w Berlinie więc nawet jeśli przedłuży się na następne dni to Ludwig będzie siedział w domu a Gilbert na następne dni będzie przychodził sam.Kraje zostały zakwaterowane w Grand Hyatt Berlin i to w jednym z tamtejszych pomieszczeń odbędzie się spotkanie. Jadąc służbowym autem prowadzonym przez szofera Ludwig siedział zasępiony i rozpatrywał wszystkie scenariusze które mogły pójść nie tak.Gilbert zwykle albo przeszkadzał albo spał lub wymykał się z sali, nigdy nie słuchał tego co się działo na spotkaniach, nie notował ani nawet nie używał dyktafonu. Oznaczało to że nie miał zapewne zielonego pojęcia o tym co będzie omawiane, nie śledził na bieżąco ustaw i praw oraz wytycznych dla działania państwa które były na takich konferencjach ustalane. Ludwig nie ważne jak bardzo wcześniej wzbraniał się przed tą myślą wiedział że nie da sobie rady na spotkaniu. Przed wyjściem zjadł na siłę jedną kanapkę którą zrobił mu Gilbert, oraz wziął aspirynę na ból głowy, nadal jednak czuł się fatalnie. Nadal odczuwał kujący ból nad oczami , gardło mocno go piekło i miał lekkie zawroty głowy.Gdy weszli do sali większość państw już tam była a do rozpoczęcia spotkania zostało piętnaście minut. Gdy Ludwig już zajął miejsce udając że nie widzi zaciekawionych spojrzeń jakie rzucają mu niektóre personifikację, zwrócił na nich uwagę Feliksa który siedział po prawej stronie Ludwiga i grał do tej pory na telefonie.
- Stary co ci jest? Wyglądasz jak byś już nie żył. - Feliks pochylił się bliżej twarzy Niemiec i zmrużył oczy.
- Nie przesadzaj, nic mi nie jest. - Mruknął Ludwig zbywając Polskę po czym zakaszlał w dłoń krzywiąc się.
-Jesteś chory? - Feliks przyłożył dłoń do czoła Ludwiga i spojrzał badawczo na Gilberta który patrzył na nich znudzony. -Masz gorączkę, powinieneś zostać w domu.
- A myślisz że dało mu się przetłumaczyć? - Spytał Gilbert prychając. - Uparł się. Zresztą i tak po konferencji jedziemy do lekarza.
Gdy konferencja już się zaczęła Gilbert wstał i popatrzył na zgromadzonych. Okazało się jednak że jedynie garstka zwracała na niego uwagę, reszta przeglądała swoje papiery, rozmawiała lub bawiła się telefonami. Zirytowany naród zmarszczył brwi i zacisnął usta w wąską linię, już on im da dzisiaj do wiwatu. Z taką myślą włożył dwa palce do ust i zagwizdał jak najgłośniej. Nagle w pomieszczeniu zapanowała cisza a Gilbert odezwał się zimno.
- Nie mam ani czasu ani ochoty szarpać się z wami, dzisiejsze spotkanie jest podsumowaniem całego roku. Niech nikt nie spodziewa się że pójdzie szybko, nie radzę więc utrudniać przebiegu spotkania. Jeśli dobrze pójdzie zamkniemy spotkanie w jeden dzień, nie sądzę aby się udało ale warto pomarzyć.
CZYTASZ
Dla tego, kto nie ma ojca, starszy brat jest ojcem.
FanfictionBerlin rok 2000, dziewięć lat temu upadł Mur Berliński. Od dziewięciu lat bracia Beilschmidt znów są zjednoczeni. Nie tylko w przenośni, ale i w sensie dosłownym. Niemcy Wschodnie i Zachodnie znów są jednym krajem. Dlaczego więc personifikacja Niemi...