der erste

233 13 1
                                    

Znajduję się w pobliżu wejścia na Hochfirstschanze, wokół której panuje cisza i spokój, i tylko od czasu do czasu w oddali słyszę pokrzykiwania ludzi przygotowujących arenę na dzisiejsze zawody Pucharu Świata. Trochę nie mogę uwierzyć w to, że udało mi się spełnić marzenia i tu przyjechać. Po tym wszystkim, przez co przeszłam. Po wielu upadkach, po których nie łatwo było się podnieść, w końcu się udało. Jestem tu i za kilka godzin zobaczę pierwszy w swoim życiu konkurs skoków narciarskich na żywo. Czuję podekscytowanie.

Wyciągam z torby aparat i uruchamiam go. Spoglądam na Hochfirstschanze, która znajduje się tak blisko mnie i patrzę w wizjer, aby uchwycić piękno tej skoczni na zdjęciu. Tak bardzo skupiłam się na tej czynności, że nie zauważyłam, gdy ktoś podszedł do mnie i oparł się o barierkę po mojej prawej stronie. Zapewne bym tę osobę zignorowała, gdyby nie fakt, że uparcie się we mnie wpatrywała.

Odsuwam aparat od twarzy i patrzę na nieznajomego, który wpatruje się we mnie i nie wydaje się, aby miał coś powiedzieć; tak więc zbieram się w sobie, aby pierwsze słowa wyszły z moich ust.

- Uhm.. dzień dobry? Nie chciałabym być niemiła, ale to niegrzeczne wpatrywać się uporczywie w ludzi. - mówię, jednak chłopak, a właściwie mężczyzna nic sobie z tego nie robi, tylko dalej szczerzy zęby w uśmiechu. Skądś znam tę twarz, mam wrażenie, że gdzieś już ją widziałam. Może w pociągu albo rano w hotelowej kawiarni? Zastanawiam się. Nie, to nie to.. W kawiarni nie było dużej ilości osób i nie kojarzę, aby ta twarz była tam obecna. Więc skąd?

- Okej.. najwidoczniej chcesz, a właściwie chce pan powiedzieć, że mam sobie już stąd iść, bo będę przeszkadzać. Nie ma sprawy, już się zbieram. - mówię po raz kolejny, jednocześnie wyłączając aparat i zaczynam chować go do torby. Najwidoczniej byłam tu dłużej niż myślałam i wysłali ochroniarza, aby mnie poinformował, że mam sobie już iść.

Na twarzy mężczyzny maluje się szok, który ustępuje miejsca niedowierzaniu, by następnie cicho się zaśmiać.

- Przepraszam, nie chciałem wprawić Cię w zakłopotanie - śmieje się cicho. A ten co taki radosny? - Po prostu widziałem, że robisz zdjęcie i pomyślałem, że skoro jesteś fotografem, to może zrobiłabyś mi zdjęcie na tle skoczni? Normalnie poprosiłbym któregoś z chłopaków, ale nie ma ich tu - rozgląda się - a ty jesteś jedyną osobą nie licząc mnie, którą mogę poprosić o zrobienie zdjęcia, bo sam siebie nie poproszę, prawda? - pyta, a ja zastygam w bezruchu.

- Chce pan, abym zrobiła panu zdjęcie? - pytam zszokowana, bo przyznaję, to pierwsza taka sytuacja, gdy ktoś prosi mnie o zrobienie mu zdjęcia.

- Jaki pan? Gregor jestem. Chyba nie wyglądam jeszcze tak staro? Dobra, może już zbliżam się do trzydziestki, ale aż tak stary jeszcze nie jestem. - mówi, po czym wyciąga w moim kierunku rękę, a ja momentalnie uświadamiam sobie, skąd kojarzę tę twarz. - To co? Mogę liczyć na twoją pomoc? - dalej stoi z wyciągniętą ręką, więc ją ściskam.

Kiwam głową, po czym kolejny raz w ciągu dzisiejszego poranka wyciągam z torby aparat i mówię chłopakowi, aby się ustawił do zdjęcia.

- Ja się przedstawiłem, a ty jesteś? - patrzy na mnie wyczekująco.

Nikim znaczącym, chcę odpowiedzieć, ale zamiast tego się uśmiecham i tylko wzruszam ramionami.

- Jestem dziewczyną, która przyjechała na konkurs skoków narciarskich do Titisee-Neustadt - odpowiadam, a mój rozmówca się cicho śmieje. – Poza tym widzimy się pierwszy i zapewne ostatni raz, więc po co masz zaprzątać sobie głowę moim imieniem? – pytam, czym prawdopodobnie robię z siebie idiotkę większą, niż wyglądam.

Chłopak wydaje się nad czymś intensywnie myśleć, a ja nie wiem, co jeszcze mogłabym powiedzieć. Muszę przyznać, że rozmowa z nieznajomym chłopakiem wcale nie przebiega tak źle, jak myślałam, że będzie, gdy się do mnie odezwał. Może jednak nie jest tak źle w moich kontaktach z ludźmi?

Właśnie sobie coś uświadomiłam.

- Czekaj, jeśli robiłam zdjęcie swoim aparatem, a ja nigdzie nie publikuję zdjęć nieznajomych, nie, żebyś był pierwszym nieznajomym, któremu robiłam zdjęcie, to w jaki sposób zobaczysz to zdjęcie? – pytam i mam wrażenie, że znowu zrobiłam z siebie idiotkę. Drugi raz w ciągu zaledwie kilku minut. Jednak jest źle w moich kontaktach z ludźmi.

- Będziesz na konkursie dzisiaj? - chłopak wyrywa mnie z rozmyślań i wskazuje głową w kierunku skoczni.

- Jak już mówiłam, między innymi dlatego tu jestem.

- W takim razie jestem przekonany, że jeszcze się spotkamy. Do zobaczenia na konkursie, dziewczyno, która przyjechałaś na konkurs skoków do Titisee. - mówi po czym odwraca się, by odejść.

Czy ja się w coś wpakowałam?

__

jedynka. nic nie wnosi, ale obiecuję, będzie coraz lepiej. 

sztuka zaufania || with gregor schlierenzauerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz