Matma.. O Jezu ale ja to kocham! Matma jest cudowna. Weszłam do klasy i usiadłam w swojej ławce, 3 w rzędzie przy oknie.
"Jak zawsze sama" - pomyślałam.
No tak, gdzie się podziewa Bella, spytacie mnie? Siedzi ze swoim chłopakiem, Ryan'em.
Zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy i kątem oka dostrzegłam, jak do sali wchodzi dyrektor z dwójką, tak podejrzewam, nowych uczniów. Obaj byli wysocy, tak około 190 cm, jeden z nich miał blond włoski i zielone oczy. Ubrany był w taką samą czarną bluzę z logiem Marvel, jaką ja miałam na sobie (tak, kupiłam sobie męską bluzę, bo uważam że są cudowne). Na nogach miał czarne rurki i białe air maxy. Chyba zauważył że jesteśmy podobnie ubrani bo uśmiechnął się do mnie i pomachał dyskretnie, żeby nikt nie zauważył. Odwzajemniłam to i cichutko zaśmiałam się na ten gest.
Drugi chłopak miał ciemne włosy które były w artystycznym nieładzie, co jeszcze bardziej dodawało mu urody. Tak, był nawet przysto ale raczej nie mój typ. Rozglądał się po klasie i utkwił spojrzenie we mnie. Jego brązowe tęczówki zetknęły się z moimi. Patrzyliśmy na siebie tylko kilka sekund, po czym odwróciłam wzrok.
- Proszę o ciszę! - rozległ się głos Pana dyrektora - Jak się domyślacie, będziecie mieć dwójkę nowych kolegów w klasie, więc proszę żebyście przyjaźnie ich przyjęli i ty - wskazał palcem na mnie - Jane, prawda? - skinęłam głową na tak - mogłabyś na przerwie oprowadzić chłopaków po szkole?
- Pewnie, że tak - dyrektor się uśmiechnął na moje słowa.
- Ale proszę pana, ja też chcę oprowadzić chłopaków - odezwała się Elli. Przewróciłam oczami na jej słowa, na co blondasek cicho zaśmiał się.
No tak, Elli, jak zawsze. Ma obsesję na punkcie chłopaków i, jak się domyślacie, jest klasowym plastikiem, należącym do elity.
- Eeee w takim razie jedna z was oprowadzi jednego, a druga drugiego - na te słowa uśmiechnęłam się szeroko i puściłam oczko blondynowi - no to już nie przeszkadzam, proszę zacząć lekcję.
Po tych słowach Pan dyrektor wyszedł. Pani Rusty, która uczyła nas matematyki, ma około 30 lat i wygląda bardzo młodo, oprócz tego, jej lekcje są strasznie ciekawe. Bardzo ją lubię.
- Chłopaki, może byście się przedstawili, a już na wychowawczej będziecie mogli opowiedzieć o sobie - obaj skinęli głowami.
- No to nazywam się Jack i przeprowadziłem się z Miami - powiedział blondyn.
- Jestem Sean i jestem z Sydney - przedstawił się drugi.
- Dziękuję bardzo, możecie usiąść - po tych słowach obaj ruszyli w stronę ławek.
O tyle że siedziałam sama, wiedziałam, że któryś z nich się dosiądzie do mnie. I się nie myliłam. Jack rzucił się w stronę mojej ławki, prawie lądując na ziemi.
- Spokojnie ziom, to miejsce już jest zarezerwowane dla ciebie - zaczęłam chichotać i odezwałam się do chłopaka.
- No ja myślę - powiedział poważnym tonem, chociaż widziałam jak próbuje powstrzymać śmiech.
- Jestem Jane, chyba już to wiesz ale jednak - uśmiechnęłam się szeroko - i dzisiaj jesteś skazany na moje towarzystwo, bo będę cię oprowadzać po naszej cudownej szkole - wywrociłam oczami na co zaśmiał się cicho i mnie przytulił.
- Bądźmy sis! - krzyknął.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową, on jest taki dziecinny. Ale i tak już go uwielbiam.
- Siiis - powiedziałam i przebiliśmy sobie żółwika.
Lekcja minęła szybko bo przez większość czasu gadałam z Jackiem. Słuchaliśmy też muzyki, i jak się okazało, mamy podobny gust. Pod czas tego jak zaczęła lecieć piosenka Nirvany (w mediach), zadzwonił dzwonek i poszliśmy na przerwę.
Pokazałam Jackowi całą szkołę, kilka razy nawet spotkaliśmy Elli i Seana. Ta pierwsza cały czas rzucała mi jakieś wroge spojrzenia ale na wszystkie je odpowiadałam moim spojrzeniem numer 643 "odczep się dziewczyno bo to się robi żałosne". Ten drugi natomiast cały czas mi się przyglądał. Przy tym obejmował dziewczynę w pasie i przyciskał ją do siebie. Klasyk, przecież każdy na nią leci. "Cokolwiek" - pomyślałam.
Właśnie tanczyliśmy z Jackiem pod Dangerous od Royal Deluxe. Tak, staliśmy na szkolnym korytarzu i tańczyliśmy. Bella, jak to często bywa, ulotniła się gdzieś z Rayanem, ale mi to nie przeszkadzało, bo bardzo się zakolegowałam z Jackiem. I tak, muszę stwierdzić że jest super ziomkiem.
Po chwili zobaczyłam jak się zbliża moja ulubiona dwójka. Chłopak miał zarzuconą rękę na szyję blondynki, a ona, od razu jak mnie zobaczyła, wpiła się w jego usta.
" O fuj" - pomyślałam - " Nie może poczekać aż będzie w domu czy gdzie oni się tam umówili? Cokolwiek" - stwierdziłam już po raz drugi za dziś.
Szybko pociągnęłam Jacka za rękaw, bo nie miałam ochoty patrzeć na to, jak wpychają sobie języki do gardeł. Zdecydowałam się pokazać mu moje tajne i ulubione miejsce w całej szkole.
- Chodź tu lamusie - ponagliłam go.
Weszliśmy na ostatnie piętro, później schodami w górę i wyszliśmy na stary, zaniedbany taras na strychu. Przystanęłam i podziwiałam panoramę.
- To miejsce jest bardzo wyjątkowe. Przychodzę tu, jak czuję się przygnębiona, zagubiona, jak jestem smutna, wkurzona czy też załamana. Nikt nie wie o tym miejscu, odkryłam je absolutnie przez przypadek. Nawet Bella, moja przyjaciółka nie wie nic o tym. Więc no, jesteś wyjątkowy i od dzisiaj to nasze wspólne miejsce. - skończyłam mówić i poptarzyłam na blondyna, który nad czymś intensywnie myślał. Nagle podszedł i mocno mnie przytulił.
- Przyjaciele? - spytał, nie wypuszczając mnie z objęć.
- Przyjaciele - odpowiedziałam i mocniej go przytuliłam.
Staliśmy chwilę w ciszy, którą przerwał chłopak. Odsunęliśmy się od siebie.
- Mordo, mam ci coś do powiedzenia - spojrzał na mnie z strachem w oczach. Posłałam mu zachęcające spojrzenie i ścisnęłam jego dłoń żeby dodać mu otuchy. Bał się. Widziałam to w jego oczach. Też bałam się tego, co mogłam usłyszeć.
- Słuchaj, jakakolwiek będzie twoja reakcja, nie osądzaj mnie, proszę - zrobił przerwę i spojrzał na mnie. Ja jedynie kiwnęłam głową na tak. Kontynuował - Jane, ja...
CZYTASZ
Bo Już Na Zawsze Będę Twój
RomanceDwa różne światy, dwie osoby, które są absolutnie różne, ale pomimo tego mają też wiele wspólnego. Jak potoczy się ich historia? Wszystkie wydarzenia są zmyślone, wszystkie podobieństwa z rzeczywistością czy innymi książkami są przypadkowe!! Nie z...