– Wejdziesz ze mną? – To pytanie wypłynęło z ust Aurory, kiedy stałyśmy pod drzwiami sali konferencyjnej.
– To konieczne? – Nie czułabym się komfortowo w takiej sytuacji, gdy para męskich oczu gapi się na naszą dwójkę, z czego ani Aurora, ani nieznajomy nie widzi nic dziwnego w aranżowaniu małżeństwa.
Co najmniej niecodzienne wydarzenie. Zazwyczaj Aurorę wprowadzał na spotkanie Troy, który teraz, jak na złość, zapadł się pod ziemię.– To będzie dobrze wyglądać. Wiesz, ja taka ładna i ty, brzydkie kaczątko, tak dla porównania. – No tak, bo w jej odczuciu sama była blondwłosym zjawiskowym łabędziem o błękitnym spojrzeniu, a ja czarną, brązowooką kaczką. Nie było dnia, żeby mi nie dopiekła i również dziś to musiało się stać. Bojąc się o swoją posadę, wolałam z nią nie zadzierać, więc jedynie zaciskałam zęby i ignorowałam te żałosne komentarze.
Jej ojciec się nią nie interesował. Zostawiał jedynie pieniądze na drogie torebki, ubrania czy biżuterię, licząc, że ochroniarze powstrzymają ją przed wymykaniem się na imprezy, a dzięki rozmowom ze mną nabierze nieco ogłady. Marne jego nadzieje...
– Jak sobie życzysz – odpowiedziałam i otworzyłam drzwi, pozwalając Aurorze wejść przodem.
W momencie, gdy przekroczyłam próg sali konferencyjnej, mój wzrok napotkał chabrowe tęczówki mężczyzny, z którym miałam okazję rozmawiać rano. Ten sam facet od tekstu „powinnaś mieć rozmazaną szminkę, a nie tusz" wyglądał cholernie dobrze. Kąciki moich ust mimowolnie powędrowały w górę.
Widząc, że przyszedł inicjator całego zajścia – ojciec Aurory, po cichu usunęłam się z pola widzenia gościa, aby ostatecznie zniknąć za drzwiami i popędzić do gabinetu Rose i zaszyć się w papierkowej robocie.
Nie lubiłam się oszukiwać, kandydat na męża Aurory mi się spodobał. Riccardo, jak wnioskuję z wcześniejszych rozmów z dziewczyną, okazał się być tym tajemniczym przystojniakiem opisywanym w ciągu ostatnich dni przez blondynkę.
Nie chcąc narobić sobie kłopotów, wolałam po prostu wrócić do układania grafiku do cukierni. Praca tutaj nauczyła mnie być nieco bardziej gruboskórną niż kiedyś. Nieudany, rozlatujący się pseudo-związek, codzienne zaczepki Aurory i gburowata Rose początkowo sprawiły, że odechciewało mi się wszystkiego, nieraz brałam do siebie każde przykre słowo i przeżywałam je po pracy. Z perspektywy czasu patrzyłam na to inaczej.
Rozwydrzona kobieta, zachowująca się jak kilkuletnie dziecko, przestała na mnie robić wrażenie. Do chłodnego charakteru mojej przełożonej dało się jakoś przyzwyczaić, a z upływem dni nawet kobietę polubić. Wszystko było kwestią mojego nastawienia. Starałam się nastawiać do każdego aspektu życia pozytywnie albo chociaż neutralnie, byle by nie negatywnie. I tym sposobem sprawy jakoś się toczyły, a ja oddałam się życiu codziennemu.
Gabinet Rose, gdzie pracowałam, był małym pokojem z kominkiem, dzięki któremu nawet w najzimniejsze dni było mi gorąco. Po lewej stronie przy oknie stało ogromne biurko obłożone stosami papierów, przy nim znalazło się wygodne, duże, welurowe krzesło w kolorze butelkowej zieleni. To jedyna rzecz nadająca tej przestrzeni jakiegoś życia lub charakteru. Wyblakła tapeta, lekko szarawy dywan i kremowa kanapa przywodziły na myśl raczej szpitalny, jakby sterylny klimat. Fakt, że pomieszczenie zostało bezpośrednio połączone z sypialnią Rose, sprawiało, że nie miałam poczucia spokoju i prywatności.
Cóż mogłam jednak poradzić? Mogłam przywyknąć albo na próżno szukać drugiej tak dobrze płatnej pracy. Dzięki wcale nie małej wypłacie, w krótkim czasie mogłam sobie pozwolić na zakup auta, może nie nowego, może nie najlepszego, ale jeżdżącego, oraz własnego małego mieszkanka z całkiem ładnym widokiem na panoramę miasta.
Dostrzeganie pozytywów życia bywało męczące, dlatego w wolnym czasie odpływałam do innego świata z ulubionym romansem lub kryminałem. Uwielbiałam czytać, niektóre książki wręcz połykałam. Nie mogłam zasnąć, nie wiedząc, jak skończą się losy bohaterów. Moje czytanie w wolnych chwilach przerodziło się w jakąś manię. Czasem zastanawiałam się, jakim cudem się wysypiałam, skoro noc spędzałam na lekturze. Jedną z rzeczy, którą lubiłam najbardziej oprócz samej czynności zagłębiania się w powieści, był sam moment czekania na paczkę.
Raz zamówiłam tyle powieści w przybliżonym czasie, że gdy paczki przychodziły, to nie miałam pojęcia, co w nich będzie. Teraz na szczęście jakoś się opanowałam z tą manią zakupów, bo koło łóżka czekał na mnie ,,stos hańby", czyli książki, za które nie mogłam się zabrać.Nagle do moich uszu dobiegły jakieś krzyki, mieszające się ze sobą podniesione głosy nie tworzyły jednak jednolitej całości. Wstałam i postanowiłam sprawdzić, o co ten cały raban. Odgłosy jakby kłótni dobiegały z sali konferencyjnej.
Z każdym krokiem wszystko zaczynało być bardziej wyraźne – dwóch rozmówców, jeden niski, wściekły głos i drugi, należący do pana Iwana, jeśli się nie myliłam. Ciekawe, co się stało?
Podreptałam szybko do kuchni z zamiarem wzięcia jabłka, a całkiem przypadkowo, wiedząc kogo tam zastanę, mogłam dowiedzieć się, kto i dokładnie o co się kłóci. Tak jak myślałam, w kuchni zastałam gosposie: Maritę, przeklętą Blankę i Natalię.
– Hej – przywitałam się. – Wiecie może, co się stało, że krzyki słychać na pół posiadłości? – Gdy brałam do ręki owoc, w ułamku sekundy otoczył mnie wianuszek trzech dziewczyn.
– Podobno ten cały kandydat na męża dla laluni nic nie wiedział o celu spotkania! – zaśmiała się pierwsza.
– No. Podobno to bardzo wysoko postawiony człowiek, bogatszy od szefa i się wściekł. Teraz pan Iwan próbuje go namówić na małżeństwo z Aurorą i jakieś interesy! Chora akcja, ale przynajmniej facet niegłupi, bo się zorientował, że blondyna to wariatka – prychnęła druga.
Blanka cały czas milczała najpewniej przez sytuację z rana.– No, ale co z tego wyjdzie? Namówili go na ten cały ślub? – dopytałam, nie do końca rozumiejąc całą historię.
– Nie no, co ty. Szkoda takiego faceta na taką żmiję jaką jest Aurorka – ciągnęła Natalia. – Ale niezły raban jest. Zresztą, nie ma co się dziwić. Taka akcja...
– Dobra, dzięki dziewczyny, spadam – pożegnałam się, a w odpowiedzi usłyszałam jedynie: ,,miłego dnia, Chloe".
Dzisiejszy dzień był zdecydowanie dziwny.
CZYTASZ
Taniec z gangsterem (już w księgarniach!)
AcciónDawny tytuł: Gangsta's Paradise #1 Mafioso, który ma poślubić inną. Dziewczyna, od której nie potrafi oderwać wzroku. Życie Chloe na zawsze zmienił wypadek samochodowy. Kobieta niestety go nie pamięta. Jednak następstwa tego zdarzenia wciąż mają ogr...