Obudziły mnie promienie wschodzącego słońca, które dostawały się do pokoju przez szparkę między zasłonami i padały mi na twarz. Pomimo wczesnej pory wygramoliłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej już dość starą i spraną błękitną sukienkę do kolan, czystą bieliznę i baleriny w kolorze podobnym do koloru sukienki. Z wybranym strojem poszłam po cichu do łazienki tak by nie zbudzić pozostałych dziewczyn z pokoju. W łazience wzięłam szybki 3 minutowy prysznic, ubrałam się w wyszykowane ubrania, umyłam zęby a moje białe włosy spiełam w koka na czubku głowy. Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam, że pozostałe 5 dziewczyn z mojej grupy już wstało. Teraz także i one w ciszy by nie zbudzić pozostałej 6 dziewczyn szykowały się. Pewnie jesteście teraz ciekawi gdzie jestem, co robię a przede wszystkim kim jestem. Więc tak:
Nazywam się Cassandra Blei i mam 16 lat. Kiedyś Blei-owie byli bogatą, docenianą rodziną ale przez tragiczne wydarzenia dla naszego miasteczka w którym mieszkaliśmy musieliśmy iść prosić o pomoc do sąsiedniego większego miasta którego alfa stwierdził, że może przyjąć mieszkańców naszego miasteczka pod warunkiem, że z każdej rodziny jedna osoba, najlepiej dziewczyna, przyjdzie do jego siedziby i będzie mu służyć. Gdy zdażała się starsza rodzina bez dzieci musieli prosić inną rodzinę czy ta mogłaby wysłać do alfy 2 swoje córki. Było tak ponieważ ilośc przyjętych rodzin musiała być równa ilości oddanych dziewczyn. Tak oto nie zależnie od wieku 36 dziewcząt stało się służącymi alfy Stanleya. Drugim warunkiem było jeszcze, że w tym mieście wszyscy będziemy zaliczani do Omeg czyli najsłabszej grupy w hierarchi wilkołaczej. Nawet jeśli tak naprawdę było się alfą czy betą. Zostaliśmy przez to schańbieni i pozbawieni praw ale przynajmnie mieliśmy gdzie mieszkać i co jeść. To z jedzeniem nie dotyczyło nas, służących, ponieważ my mogłyśmy coś zjeść jedynie gdy zasłużyłyśmy. Zdażyło się więc nie raz, że przez gniew alfy nie jadłyśmy przez kilka dni z rzędu. Nie zdziwi więc was pewnie, że każda z nas była wychudzona i dało się nam policzyć kości bez najmniejszego problemu. Wracając do tego co tu robiłam to obowiązkiem mojej grupy było przygotowywanie posiłków dla wilków mieszkających w domu głównym i gości jeżeli tacy przyjeżdżali. Oprócz mojej grupy, były jeszcze 3 inne. Grupa która miała z nami pokój zajmowała się sprzątaniem domu, kolejna zajmowała się dbaniem o ogród a jeszcze inna spędzała dnie w pralni piorąc i prasując ubrania wilków z tego domu. Warunki w których mieszkałyśmy, nie była najlepsza. Każda z nas miała po 2 sukienki, 2 komplety bielizny, 1 parę balerinek. Spałyśmy po 12 osób w maciupeńkim pokoju z malutką łazienką. Każda z nas miała po max. 10 minut które mogła spędzić w toalecie rano i wieczorem.
-Cassie idziesz?-zapytała mnie Amelie którą najbardziej lubię z mojej grupy. Jest to moja najlepsza i w sumie chyba jedyna przyjaciółka którą traktuję jak siostrę. Zaraz musiałyśmy być w kuchni i zacząć przygotowywać śniadanie jeśli chciałyśmy się wyrobić i nie dostać jakiejś kary.
-tak, tak już idę-odpowiedziałam i podeszłam do niej. Po 5 minutach byłyśmy już w kuchni. Każda z naszej 6 ma tu swoje zadanie tak więc od razu zabrałyśmy się za przygotowywanie posiłku.
Po upływie godziny śniadanie było gotowe więc teraz musiałyśmy zawieźć je na stołówkę, rozłożyć na stołach i je nakryć. Po kolejnych 30 minutach wszystko było gotowe i wszyscy zaczęli się schodzić. Zrobio się naprawdę tłoczno, no ale przecież zeszło się tu całe 300 osób. Na czas śniadania mogłyśmy wrócić do kuchni i czekać czy dostaniemy pozwolenie od alfy na zjedzenie czegoś.
-hej, dziewczyny, Stanley mówi, że możecie normalnie zjeść.-powiedziała Margaret, mate alfy-a i śniadanko wygląda apetycznie. Dobra to ja lecę.
-dziękujemy luno-zdążyłyśmy odpowiedzieć za nim ta wybiegła z kuchni. Był z niej istny wulkan energii.
-żadna luno, macie mi mówić po imieniu a i nie ma za co, smacznego.-Margi była wspaniałą i miłą osobą. Nie wiem dlaczego trafił jej się taki mate. Nie, żeby alfa był jakiś specjalnie zły ale zbyt uczuciowy to on nie był. Byli swoimi tak wielkimi przeciwieństwami. Ciekawe czy ja też kiedyś znajdę swojego przeznaczonego... Ciekawe też jaki on będzie... Dobra, Cassie stop! Nie wybiegaj tak daleko w przyszłość! Możliwe przecież, że nigdy stąd nie wyjdziesz.
-to co dziewczynki, czas na śniadanko!!-zawołała wesoła Nicola. Która również była w mojej grupie. Każda z nas szybko wybrała sobie coś do jedzenia i w pośpiechu zjadła.
-możecie iść już sprzątać-powiedział do nas beta i najlepszy przyjaciel alfy gdy tylko wszedł do kuchni. Gardził nami, dlatego go nie lubiłam.-dobra, najpierw pokazywać kieszenie-warknął na co każda z nas wywróciła je na drugą stronę by pokazać, że nic nie wynosimy.-no proszę, proszę...a co my tu mamy...-powiedział gdy sprawdzał Roxi.-chlebek się chciało wynieść?!
-n...nie to...to nie...tak-odpowiedziała z przerażeniem wypisanym na twarzy.
-nie...pewnie sam wpadł-prychnął i zmierzył ją spojrzeniem-dzisiaj wieczorem u mnie.-...co tam będzie robić chyba nie muszę wam mówić. Był to jeden z rodzajów kary dla nas. Mi osobiście udało się narazie tego uniknąć ale zdarzało się, że byłam obmacywana. Ich nie obchodzi nawet, że jesteśmy jeszcze na to zbyt młode na co dowodem jest Roxy która ma dopiero 15 lat. Razem posprzątałyśmy i wróciłyśmy do pokoju w którym siedziałyśmy aż do pory w której musiałyśmy iść robić obiad. Cała reszta dnia minęła nam tak samo aż do wieczora. Po kolacji jak zwykle przyszedł do kuchni beta Oskar by powiedzieć nam o tym iż jutro przyjeżdża do nas Alfa alf, czyli taki można powiedzieć król wszystkich wilkołaków. Jest on najsilniejszy ze wszytskich. Z tego powodu musimy przygotować zwykłe śniadanie godzinę wcześniej i drugie oficjalne dla gości, naszego alfy, jego mate oraz 2 bet-przyjaciół naszego alfy 2 godziny po tym dla całej reszty. Tak samo z obiadem i kolacją. Przyszedł także po to by przypomnieć Roxi o tym, że ta ma niedługo do niego przyjść. Z racji iż jutro musiałyśmy wcześnie wstać pozwolił nam już iść do siebie a porządkami miała zająć się inna grupa. Wcześnie znaczy jeszcze wcześniej niż zwykle czyli ok. 5. Po powrocie do pokoju uspokoiliśmy trochę Roxi i dałyśmy jej radę, żeby ta nie sprzeciwiała się Oskarowi bo będzie tylko gorzej po czym ta odświeżyła się i wyszła. Pozastała nasza 5 nie mając co robić postanowiła się wykąpać i pójść spać. Tak też zrobiłyśmy.
--------------------------------------------------------- 15.05.2020
CZYTASZ
Wolf
WerewolfCassandra Blei to zwyczajnie wyglądająca 16-latka. Zwyczajna jednak nie jest, ponieważ jest wilkołaczką z watachy silver moon. Od tragicznego momentu w przeszłości jest częścią najbiedniejszej warstwy watachy. Pewnego dnia jednak wszystko się odmien...