Dwie godziny przed obiadem, mama Michaela weszła do jego pokoju, zaczynając podnosić ubrania z podłogi.
- Michael wstawaj, spóźnisz się - Powiedziała kobieta.
Blondyn otworzył ledwo oczy i uniósł się na łokciach widząc jak matka dotyka jego rzeczy.
- Zostaw je - Jęknął i wzdychając znów padł na łóżko.
- Ale chciałam tylko poukładać żeby się nie gniotło...
- Mamo... Błagam, wyjdź. Nie chcesz widzieć mojego porannego namiotu - Spojrzał na nią porozumiewawczo.
Kobieta otworzyła usta chcąc coś powiedzieć, ale słysząc o namiocie mruknęła tylko ciche 'oh' i wyszła szybko z pokoju syna. Michael przewrócił oczami i wstał z łóżka.
Calum wstał jak zwykle wcześnie, ale zanim zszedł na dół, najpierw próbował zaradzić coś na kaca. Wziął tabletki na ból głowy popijając je ogromną ilością wody. Nie chcąc dać po sobie niczego poznać, pomógł w nakryciu stołu i innych domowych czynnościach, a dopiero później poszedł do siebie się przygotowywać. Widział przez okno jak Michael wychodzi z łazienki i zaczyna ubierać eleganckie ubrania, które już dawno przygotowała mu gosposia.
***
Była godzina 14:00. Do drzwi zadzwonił dzwonek informujący, że Clifford wraz z rodzicami stoi właśnie przed drzwiami. Rodzina Caluma miała w zwyczaju prosić najstarszego syna o zaproszenie gości do środka i tak było tez dzisiaj. Przyjaciele tylko przelotnie na siebie spojrzeli. Cała czwórka przeszła do jadalni nie zamieniając ze sobą słowa. Rodziny przywitały się ze sobą wlepiając nieszczere uśmiechy na swoje usta.
Michael chciał mieć to wszystko za sobą. Nie miał zamiaru udawać, że czuje się dobrze w towarzystwie rodziny przyjaciela, z którym właśnie był pokłócony. Jedli jakiś wymyślny, drogi obiad, rozmawiając na skrajnie różne tematy. Po godzinie rodzice kazali chłopakom pójść na górę, tak jak robili to gdy byli mali.
Brunet wszedł szybko po schodach nawet nie czekając na Michaela. Rzucił się na swoje łóżko mruknięciem pokazując swoje niezadowolenie.
Starszy zaśmiał się pod nosem siadając na obrotowym krześle.
- Stary przypominam ci, że to ja powinienem się gniewać, a ty zachowujesz się jakbym nie wiadomo co ci wczoraj powiedział - Prychnął.
- Zamknij swoją głupią twarz - Burknął cicho chowając się cały pod kołdrą.
- Okej nie odzywam się już - Michael przewrócił oczami.
- Przepraszam - Westchnął i odkrył się zerkając na przyjaciela. Gdy Mike patrzył na Caluma wyraźnie pokazując, że czeka na to aż coś powie, ten postanowił kontynuować swoją wypowiedz - Miałem cię odprowadzić do domu - Zmienił temat bo czuł się niekomfortowo gdy Michael tylko zawiesił na nim wzrok.
- Nikt nie powiedział ze musisz mnie niańczyć. Sam sobie ubzdurałeś, że musisz - Wzruszył ramieniem i zaczął się kręcić na krześle.
- Nieważne - Obrócił się na drugi bok przodem do ściany.
- No przestań - Szturchnął go stopą w tyłek. I zaczął się śmiać gdy Calum parsknął śmiechem przysuwając się bliżej do ściany. Mike przejechał stopą wzdłuż nogi przyjaciela - Uważaj bo wejdziesz w tą ścianę.
- No hej! Przestań! - Miał okropne łaskotki wiec próbował się odsunąć od jego dotyku, przez co bardziej wcisnął się w ścianę.
Zabrał stopę śmiejąc się i znów zaczął kręcić się na krześle. Oparł głowę o oparcie zamykając oczy. Po jakimś czasie poczuł wzrok Caluma na sobie wiec otworzył jedno oko by to sprawdzić i gdy jego przypuszczenia się sprawdziły, wyprostował się też na niego patrząc.
CZYTASZ
7 minut w niebie
FanfictionMichael jest typowym, popularnym chłopakiem, często imprezuje. Probuje wciągnąć w to swojego najlepszego przyjaciela, który mimo to, jest wzorowym uczniem. Jeden z chłopaków, przez wpływy rodziców i społeczeństwa, wyrasta na homofoba, a drugi w międ...