Rozdział 1 - Otwarcie Angielskie

52 7 3
                                    

Rozdział 1 – OTWARCIE ANGIELSKIE

— Nienawidzę tych cholernych wież — mruknął pod nosem Jasper, uważnie studiując wzrokiem sytuację na szachownicy.

Mój towarzysz ze swoim charakterystycznym chłodnym wzrokiem i kamienną miną, która towarzyszyła mu przy każdej partii, jaką przyszło mu grać, szukał wyjścia dla swojego króla. Tym razem jednak bezskutecznie. Podał mi rękę i rzucił z radością:

— Dobra partia, naprawdę dobra. Rewanż?

Lubiłem grać z Jasperem, bo każda gra z nim była równie zacięta — różniliśmy się stylem gry; jego domeną były szybkie, zaskakujące i mocne ataki, ja natomiast zawsze oddawałem inicjatywę na początku, broniąc się przed tym. Jeśli udało mi się przetrwać tę nawałnicę — zaczynałem swój taniec na szachownicy, dobierając się do jego zmęczonych intensywnością własnych ataków bierek.

Ale nie mogłem. Nie mogłem tu zostać.

— Szlachetna Pani Margot naprawdę liczy na jutrzejszy raport — westchnąłem, nakładając płaszcz i patrząc, jak wygląda sytuacja za oknem.

— Idź, ja zostanę w biurze na noc — mruknął, ziewając.

Roześmiałem się mimowolnie. Ileż on nocy tutaj spędził! Czasami miałem wrażenie, że to jego drugi… a może nawet pierwszy dom, tutaj, wśród sterty butelek, papierów i teczek, przy swoim mahoniowym biurku. Nie raz zdarzało mi się zastać go śpiącego jak niemowlak w jego fotelu.

Pożegnałem się z nim i wyszedłem na dwór. Zimne, rześkie nocne powietrze wypełniło moje nozdrza. Ach, że też nie zająłem się tym raportem wcześniej... Ale jak się zabrać do sprawy, która odrzucała mnie od samego początku? Przestraszona Pani Margot wbiegła do naszego biura tydzień wcześniej tak roztrzęsiona, że nie mogła wydusić z siebie ani słowa. W końcu wyrzuciła, że słyszała od dobrej znajomej, iż jesteśmy "najlepszymi fachowcami w całym Paryżu" oraz, wiernie cytując, "materac jej męża niszczy ich związek". Powiedziała to z tak autentycznym oburzeniem, że gotów byłem uwierzyć, iż materac naprawdę uwodzi jej miłość. Sprawa okazała się jednak nieco inna. Podobno mąż znikał każdej nocy, wychodząc do ogrodu, gdzie leżał jego stary materac, a następnie kładł się na nim i leżał do rana.

— Być może mąż potrzebuje świeżego powietrza, droga pani… — zacząłem ostrożnie, starając się pić wodę na tyle nie zachłannie, na ile pozwalał mi mój kac tamtego ranka.

— Pan żartuje?! — obruszyła się sięgająca pięćdziesiątki blondynka. — Z taką kobietą w łóżku pan potrzebowałby świeżego powietrza?

Jasper ze śmiechu zakrztusił się wtedy herbatą. Ledwo udało mi się kobiecinę przekonać, że to wina gorącej cieczy, a nie jej słów. Wzięliśmy tę sprawę, bo wypadałoby wreszcie odmalować ściany w biurze, no i w dodatku poluję na świetny płaszcz, a praca prywatnego detektywa nie zawsze przybliża do tych celów. Podzieliliśmy się obowiązkami z Japserem — on zajął się badaniem sprawy, dał mi informacje i poszlaki na temat tej jakże ciekawej sprawy, a ja miałem sporządzić coś na kształt raportu dla biednej pani Margot.

Wsiadłem wykończony do metra. Dojazd do mojego mieszkania trwał jakieś piętnaście minut. Zerknąłem na zegarek. O Chryste, już pierwsza w nocy?

Pomasowałem skronie, jakby to miało przegnać zmęczenie z mojego ciała. No nic, trzeba będzie coś tam nabazgrać. Oczywiście, gdy wlazłem do domu, ściągnąłem swoje łachy przesiąknięte zapachem deszczu i nawet nie pamiętam kiedy zasnąłem.

Szczur na wieżyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz