1

143 4 0
                                    

Nasza przygoda zaczyna się w momencie gdy pojawiliśmy się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie, tego jednego feralnego dnia. Mam na imię Maeve (czyt. Mejwi), mam 17 lat i pochodzę z malowniczego miasteczka zwanego Mill Valley w Kalifornii. I wiem, wiem, może wam się wydawać, że jestem zwykłą nastolatką - przecięty nie wyróżniający się z tłumu wygląd, cichy charakter i dwie zaufane przyjaciółki ale prawda różni się od rzeczywistości, jest taka, że skrywamy pewien sekret.

[..]Pewnego dnia Piękna otrzymała list z domu. Gdy go przeczytała zapłakała rzewnymi łzami. Jej ojciec..[..]

-Maeve może zamiast czytać te nudne opowieści pomogłabyś nam - podnoszę głowę w górę obserwując brązowe tęczówki Rayana

-Może - mówię trzaskając książką, wstaje z miejsca i rozglądam się dookoła. Teatr wydaje się taki pusty mimo, że my tutaj jesteśmy

-Boston się spóźnia - mówi jedna z dziewczyn siedząca na scenie, ma piękne kruczoczarne loki i piwne oczy, wywracam oczami i mijam rzędy pustych krzeseł

-Żadna nowość - wzdycham i siadam w pierwszym rzędzie - zacznijmy sami, nie ma sensu marnować czasu, jeszcze nas tu przetrzyma do 21

-I tak to zrobi - ta sama dziewczyna która komentowała spóźnienie nauczyciela wstaje z miejsca i przeciąga się - ale pokażmy mu, że bez niego też sobie poradzimy

-Wybaczcie za spóźnienie - w połowie próby wpada zdyszany nauczyciel - nie dość że korki to jeszcze auto mi się rozwaliło - wzdycha i poprawia swój szal - oh - mówi zaskoczony widząc nas na scenie - widzę, że radzicie sobie beze mnie - zeskakuje i podchodzę do niego gdy reszta wraca do próby - co tam Mae? - pyta odkładając teczkę na jedno z krzeseł

-Chciałabym ci coś pokazać - zaczynam i wyciągam z torby swój notes - napisałam pewien scenariusz, nie wiem czy się nada ale chciałabym poznać twoją opinię - kiwa głową i odbiera ode mnie zeszyt. Przekartkowuje go i siada

-Wracaj do próby, ja w tym czasie przeczytam twoje wypociny - macha ręką więc odwracam się i wracam do swojej pracy

Kiedy wchodzę przez otwarte drzwi do kuchni mama zerka na mnie z uśmiechem

-Jak było dziś na zajęciach? - pyta stawiając przede mną talerz. Wzruszam ramionami, łapie z widelec i przez chwilę milczę bawiąc się klopsikiem

-Pokazałam Owen'owi zarys mojego scenariusza, powiedział że ma to ręce i nogi. Jeśli to dopracuje za 2 miesiące będziesz mogła zobaczyć moją sztukę na scenie - uśmiecham się i nawijam makaron na widelec

-To cudownie. Mam nadzieję, że ci się uda - klaska w dłonie uśmiechając się szeroko, kiwam głową i już więcej się do siebie nie odzywamy. Wstaje od stołu w momencie w którym mój telefon zaczyna dzwonić. Odkładam talerz do zmywarki i podchodzę do blatu na którym leży złoty iPhone

-Co tam Ali? - po drodze do pokoju łapię za książkę którą czytałam wcześniej

-Słyszałaś o plotkach? - pyta a w jej głosie słyszę ekscytację, wzdycham głośno i wchodzę do pokoju

-W Mill Valley jest pełno plotek, o którą ci chodzi?

-Ponoć burmistrz miasta dogadał się z naszym szeryfem i zorganizował z festyn, chcą aby mieszczuchy spędzały więcej czasu na świeżym powietrzu - moja przyjaciółka uwielbia kiedy coś się dzieje, uradowana piszczy a ja unoszę brwi

-Naprawdę? - pytam a ona potwierdza i zaczyna mi odpowiadać co tam będzie się znajdować i kiedy ma się odbyć - najbliższe miasto jest godzinę stąd. Kto będzie chciał tu przyjechać? - mój głos ocieka kpiną co przyjaciółka wyłapuje

-Oj uwierz, że będzie warto a my również się tam wybieramy! - wzdycham i kładę się na plecy wpatrując w sufit

-Alii - jęczę ale zanim coś dodam uprzedza mnie z pewnością w głosie

-Wakacje trwają od tygodnia a ty nie wychylasz nosa z domu~ chcę jej przerwać i powiedzieć, że nie ma racji jednak nie daje mi dojść do słowa - jeśli nie będziesz gotowa to siłą cię wyciągniemy w tym w czym będziesz ubrana a łatwo się domyślić, że to będzie piżama - grozi a ja chcąc nie chcąc daje za wygraną i zgadzam się z jej pomysłem choć nie omieszkam skomentować, że mi się to nie podoba, jednak przyjaciółka to ignoruje i po chwili rozłącza się z informacją, że mam się u niej stawić do godziny. Wzdycham i wstaje z łóżka podchodząc do szafy aby ubrać żółtą sukienkę i białe trampki. Wiąże włosy w kucyka i gotowa wychodzę z domu uprzedzając mamę o swoich zamiarach

-Bądź do 22 - to były jej ostatnie słowa zanim wyszłam. Nucąc piosenki pod nosem przez całą drogę docieram do jasnobrązowego domu mieszczącego się na obrzeżach. Dzwonię kilkukrotnie i czekam aż brunetka mi otworzy. Po chwili drzwi otwierają się gwałtownie na co mimowolnie się wzdrygam

-Nareszcie jesteś - mówi i wciąga mnie do środka za rękę

-Ciebie też miło widzieć - mówię co ignoruje ciągnąc mnie na górę. Mimo że jestem częstym gościem w tym domu pokój dziewczyny zawsze będzie mnie fascynować, dlaczego? Otóż wygląda dość.. dziecięco. Rozglądam się dookoła mimo że znam układ tego pokoju na pamięć. Na różowej ścianie nad łóżkiem wiszą lampki z choinki a na nich nasze zdjęcia z tamtorocznych wakacji. Naprzeciwko również na różowej ścianie są plakaty jej ulubionych zespołów, i bądźmy szczerzy, jest ich multum. Po mojej lewej tym razem na białej ścianie są półki a na nich książki na których siedzą miśki. Po zeskanowaniu otoczenia zerkam na środek gdzie siedzą trzy osoby. Alison, Emma i jakaś nieznana mi dziewczyna

-Maeve - zerkam na Emmę a kiedy ma moją uwagę kontynuuje -poznaj Jane moją kuzynkę

-Cześć. Jestem Maeve ale możesz mi mówić Mae

-Skąd masz takie imię? - pyta przechylając głowe, bacznie mi się przygląda

-To imię pochodzi z Gaelic, języka celtyckiego - odpowiadam obojętnie

-Celtyczego? - chciała jeszcze coś dopowiedzieć ale przerwała jej Ali

-Czujecie? - pyta gospodyni domu tym samym uciszając nas. Marszczę brwi i wciągam mocniej powietrze, coś jakby.. dym?

-Dym? - pytam i razem z brunetką zbiegamy na dół gdzie w kuchni jest czarno

-Co tu się stało? - pytam otwierając okna na oścież

-Jest tylko jeden osobnik który jest do tego zdolny - komentuje dziewczyna z niezadowoloną miną

-Parker- kiwa głową zgadzając się z moimi słowami, znika mi z pola widzenia z postanowieniem poszukania brata

-PARKER! - wzdrygam się i kręcę głową. Ma kłopoty, parskam na tą myśl, zasłużył - chodź tu gamoniu! - chcąc uniknąć konfrontacji ze starszym bratem przyjaciółki znikam w jej pokoju siadając koło blondynki

-Sprawcą tego całego smrodu jest sam wielki Parker Fredrigo? - pyta a ja kiwam głową

-I będzie miał konfrontację z naszą przyjaciółką która nie wyglądała na szczęśliwą kiedy zobaczyła stan kuchni - kilka sekund milczymy patrząc na siebie aż w końcu parskamy śmiechem. Kątem oka dostrzegam ruch na łóżku, odwracam w tamtą stronę głowę dostrzegając rudowłosą. Zapomniałam o niej

-Nie wierzę w tego idiotę - do pokoju wpada wzburzona brunetka - nie uwierzycie jak do tego doszło - siada na pufie obok nas a my patrzymy na nią uważnie - zgłodniał i postanowił odgrzać sobie pierogi, zostawił na patelce i poszedł grać - wyrzuca ręce w górę a ja staram się nie parsknąć. To dla niego takie typowe 

PlayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz