1. Prolog

12 2 0
                                    

Wstałem z łóżka, spojrzałem na zegarek, który pokazywał 3:03.
— Idealnie — szepnąłem sam do siebie rozglądając się po moim pokoju pogrążonym w ciemności.
Uśmiechnąłem się pod nosem przywołując sobie mój plan na myśl.
Wszystko szło już idealnie, wszyscy byli pogrążeni w głębokim śnie, ja i mój przyjaciel mamy już zrobioną większą cześć planu. Po prostu tylko patrzeć czy równo będzie się paliło.

Po swoim rozmyślaniu podszedłem do szafy i ubrałem się w czarne rzeczy. Przy okazji wziąłem najpotrzebniejsze narzędzia i wyszedłem z pokoju.
Pokierowałem się powoli i po cichu do pokoju kumpla.

Wszędzie dookoła było tak cicho i tak spokojnie. Aż nie można było uwierzyć jakie czasem rzeczy się tu działy.
Nie pukając nawet otworzyłem drzwi i wszedłem do pokoju prawie wpadając na mojego kolegę.
— Gotowy ? — spytałem nadal śpiącego kolegę
— Tak — mruknął do mnie będąc na wpół przytomny.

Wzięliśmy wszystko co nam było potrzebne do naszego niecnego planu i wyszliśmy z pokoju. Pokierowaliśmy się do ustalonego przez nas miejsca.

Po kilku chwilach otworzyliśmy drzwi do piwnicy znajdującej się pod placówką.
Mieliśmy też tam podłożone ładunki by na wypadek wszystko się zawaliło i nikt nie uciekł.

Poprowadziliśmy kable przez okno żebyśmy mogli zdetonować wszystko od zewnątrz. Wybiegliśmy na dwór i zaczęliśmy podpalać kolejno wszystkie wejścia żeby nikt nie mógł uciec.
— Idź to zdetonuj, a ja zajmę się tym wejściem —powiedział mój przyjaciel po czym rozpoczął palenie wejścia głównego.

Zgodnie z prośbą kolegi pobiegłem do miejsca gdzie mieliśmy ładunki.
Nagle usłyszałem huk i rozbijanie szkła co niezbyt mnie zdziwiło.
Po niedługiej chwili rzuciłem zapałkę i szybko wybiegłem z miejsca gdzie porzuciliśmy ładunki.

Dobiegłem na miejsce w którym mieliśmy się spotkać. Wszystko szło zgodnie z planem do momentu gdy wszystko wybuchło. Odłamki szkła latały wszędzie przecinając mnie w różnych miejscach, najgłębsza rana jednak powstała w okolicach lewego ramienia.
Zerknąłem kątem oka na mojego kolegę.
Jego ciało leżało bezwładnie na ziemi. Podbiegłem szybko i pochyliłem się nad nim. Jego oddech był płytki i prawie niewyczuwalny, oczy zaś patrzyły na mnie trochę przez mgłę.
— Kiro! — wrzasnąłem — Nie zostawiaj mnie ! —z oczu zaczęły mi spływać łzy, spojrzałem ponownie na chłopaka, który trzymał się za szyje w miejscu rozcięcia
— Nie martw się o mnie — odkaszlnął krwią— Nic mi nie będzie — przerwał na chwilę — Tylko obiecaj że mnie o mnie nie zapomnisz — dodał słabnącym już głosem.
— Nie potrafiłbym o tobie zapomnieć — odparłem a łzy bezwiednie spływały po moich polikach przybrudzonych ziemią, krwią i pyłem.
— Mam prośbę, zostaw mnie tam gdzie się poznaliśmy dobrze ? — zapytał patrząc na mnie ze łzami w oczach.
Tak naprawdę to pierwszy raz widziałem jak on płakał.
Nawet po tym jak zginęli jego najbliżsi.

Spojrzałem w stronę wielkiego dębu który rósł nieopodal, to tam właśnie się poznaliśmy. Było to dokładnie 3 lata temu kiedy on tutaj przyjechał.

Wziąłem mojego kolegę na ręce po czym zacząłem zmierzać w stronę drzewa.
Mój krok nie był zbyt szybki ze względu na moje rany po szkle.

Dotarłem na miejsce, wspomnienia zaczęły do mnie powracać. Kilka łez uroniło się z moich oczu po tym jak zrozumiałem, że to już nigdy nie wróci. Położyłem Kiro pod drzewem tak aby się opierał i wyryłem na drzewie napis „Remember".

Siedziałem pod drzewem przypominając sobie każdą chwile które tu spędziliśmy.
Poczułem, że mój przyjaciel położył głowę na moim ramieniu, a jego poliki były delikatnie mokre od łez.
— Pamiętaj, proszę — szepnął cicho i zaczął się lekko dusić.
— Będę pamiętał — odparłem.
Po chwili oddech mojego przyjaciela ustał, a jego ciało powoli zaczynało się robić zimne.
Podniosłem się i położyłem mojego kolegę na ziemie.
— Zapamiętam — szepnąłem i gwałtownie się odwróciłem słysząc jakiś trzask.
Ukryłem się w cieniu drzewa i popatrzyłem na osoby, które wydały ten dźwięk.

Zauważyłem trzech chłopaków, których bardzo dobrze znałem.
To byli oni, ci którzy postanowili mnie godnie przywitać kiedy przybyłem do domu dziecka. To przez nich mam tak dużo blizn w tak młodym wieku.

Krążyli w okół domu i ciągle coś krzyczeli do siebie, nie do końca słyszałem o co im chodziło, ale postanowiłem się im przesłuchać
— Kto mógł to zrobić ?! — krzyknął jeden z nich po czym kopnął w już i tak rozpadającą się ścianę
— Zobaczcie kto tam siedzi ! — odezwał się drugi po dłuższym czasie. Spojrzał na mnie i zaczęli się do mnie zbliżać.
— Kurwa —przekląłem pod nosem po czym najszybciej jak potrafiłem wspiąłem się po drzewie pod którym siedzieliśmy z przyjacielem
Odwróciłem się ostatni raz w jego stronę i szepnąłem
— Nie zapomnę — pojedyncza łza spłynęła mi po twarzy — Nigdy — powiedziałem po czym ukryłem się pomiędzy liśćmi.
— Oj no nie uciekaj ~ Bo i tak nigdzie nie uciekniesz koteczku ~ — powiedział jeden z nich gdy podeszli do drzewa.
— Walcie się — odwarknąłem im i zeskoczyłem z drzewa zaczynajac biec jak najszybciej tylko mogłem.
Oni zaś bez zastanowienia zaczęli biec tuż za mną.

Po jakiś 10 minutach udało mi się na szczęście zgubić ich w lesie.
Usiadłem pod drzewem nie mając już na nic siły.
Nie dość, że straciłem przyjaciela to jeszcze ktoś się dowiedział że przeżyłem.
Świat zaczął mi wirować przed oczami i po chwili jedyne co widziałem to tylko ciemność.

~*~

Hewuuuu !
Mamy nadzieje, że prolog się podoba
Za niedługo powinien się pojawić pierwszy rozdzialik z tej książki
Jak coś przepraszamy za błędy ortograficzne, interpunkcyjne itp.

Napiszcie czy się podoba bo każda ocena jest ważna ☺️
~I. and K.~

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 21, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Two psychotic serial killers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz