~*~

248 16 2
                                    

Kryształowa sala nigdy nie wydawała mi się tak wielka. W wielkim skupieniu patrzyłam na olbrzymi niebieski kryształ pragnąc zapamiętać każdy jego szczegół, każdą zmianę barwy. Sposób w jaki był oświetlany przez słońce, którego promienie załamywały się na krawędziach kryształu rzucając niebieskawe refleksy na marmurową posadzkę.

- Gardienne, już czas. - z zamyślenia wyrwał mnie głos Miiko. Odwróciłam się i spojrzałam na wszystkich zebranych. Miiko, Jamon, Leiftan, Keroshane, Ykhar, Alajea, Karenn, Nevra, Ezarel, mały Mery, Ewelein, Cameria, Huang Hua. Wszyscy przyszli mnie pożegnać. Wszyscy oprócz jednej osoby. Zabolało mnie to, ale nie chciałam dać po sobie poznać, że jego nieobecność mnie smuci. Elf wyszedł przed wszystkich i uroczyście wręczył mi fiolkę z pomarańczowym napojem. Domyśliłam się, że jest to antidotum na mnemosyne. Wzięłam fiolkę w obie ręce i jeszcze raz spojrzałam na zebranych. Tym razem przy drzwiach zauważyłam Valkyona. Stał oparty o framugę i wpatrywał się we mnie. Gdy nasze spojrzenia się spotkały zobaczyłam w jego oczach smutek, żal i coś jeszcze...gniew? Przeniosłam wzrok na fiolkę w moich dłoniach i wzięłam głęboki wdech.

- Dziękuję wam za wszystko co dla mnie zrobiliście. Wiem, że były dobre i złe chwile, jednak ja chcę pamiętać tylko te dobre. Nigdy was nie zapomnę - poczułam jak do oczu napływają mi łzy, szybko je przegoniłam przywołując na twarzy uśmiech - wybaczcie nie jestem dobra w przemówieniach - zaśmiałam się trochę sztucznie, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Zaczęli się pomału przekrzykiwać. Pierwsza podeszła Karenn i uściskała mnie serdecznie.

- Będę tęsknić - powiedziała odsuwając się ode mnie. Po niej potoczyła się lawina. Każdy chciał do mnie podejść, przytulić, życzyć powodzenia. Gdy nadeszła pora Jamona nie mogłam już hamować łez. Olbrzym przytulił mnie mocno do siebie i również zaczął płakać.

- Gardienne uważać na siebie. Jamon tęsknić za Gardienne.

- Jamon, ja też będę za Tobą tęsknić. Nawet nie wiesz jak bardzo. - pocałowałam go w policzek.

- Jamon, wypuść już Gardienne inni też chcą się pożegnać - Nevra prawie wyrwał mnie z uścisku ogra, a następnie zamknął w swoich ramionach.

- Zawszę będę Cię kochał. Nigdy nie spotkam takiej dziewczyny - wampir nawet w takiej chwili nie potrafił się powstrzymać.

- Nevra, jesteś moim ulubionym wysysaczem krwi. - on również mógł liczyć na całusa w policzek. Mój Szef, mentor, przyjaciel. - Wiesz, jeśli kiedyś się spotkamy dam Ci się dziabnąć.

-Trzymam Cię za słowo, piękna. - Nevra wypuścił mnie z objęć. Nie uszło mojej uwadze to, że ukradkiem ocierał oko. Zaraz za nim stał Ezarel. Wyciągnęłam do niego ręce.

- Chyba śnisz. Mówiłem Ci coś człowieku. NIE. DOTYKAJ. MNIE. - opuściłam ręce i spojrzałam na swoje buty. Myślałam, że chociaż, ten jeden raz Ez będzie dla mnie miły. Jak widać nawet moje ostatnie kilka minut w Eldaryi nie zmusi go do tego. Wtem poczułam jak ktoś mnie obejmuje.

- Wy ludzie jednak jesteście głupi, nie to co elfy - objęłam niebieskowłosego i uśmiechnęłam się.

- Będę za Tobą tęsknić Ez.

- Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej. - odsunął się ode mnie i zmierzył mnie wzrokiem - Przestań się mazać. Wyglądasz żałośnie. - powiedział z typową dla siebie drwiną, jednak i jego oczy były niebezpiecznie szklące.

Ostatni ze wszystkich, został Valkyon. Nie poruszył się ani o milimetr. Ścisnęłam fiolkę z miksturą, którą cały czas trzymałam w dłoni bojąc się, że ktoś mi ją odbierze. Podeszłam do białowłosego.

Nie wszystko czego pragniemy jest dla nas dobreWhere stories live. Discover now