Niedawne odkrycie

26 2 0
                                    

Wiesz, bolała mnie głowa, ale wzięłam tabletkę i już nie boli.
A ja miałem ból dupy, ale napiłem się syropu i jestem już spokojny.

I nie, nie zamierzam kwestionować zasadności stosowania leków, nie pojebało mnie jeszcze aż tak. Ale dzisiaj chciałam wam pokazać moje odkrycie ostatniego czasu, czyli mental health experiences.

Od razu zaznaczę, że nigdy nie miałam większych problemów w życiu. Póki co (i mam nadzieję, że tak będzie jak najdłużej) jestem raczej bezproblemowym człowiekiem, poza nadmierną empatią, która niestety często pakuje mnie w kłopoty. Ale, jak chyba każdy, miałam czasu lepsze i gorsze. I między innymi przez hormonalne burze, ostatnio gotowy te grosze. Ale! Któregoś dnia powiedziałam sobie: Stara, weź nie pierdol, i zaczęłam robić rzeczy.

Zalatuje coachem motywacyjnym kiepskiej jakości. Cóż, bywa.

Co zatem zrobiłam, żeby jako tako ogarnąć siebie i swoje emocje?
Zapraszam na serię najbardziej przeżutych porad, uzasadnionych po Bezbarwnemu. Enjoy.

Odkąd wstaję wcześniej, życie jest łatwiejsze. Mam więcej czasu, nikt nie dobija mi się rano do łazienki, mogę w spokoju umyć głowę i oporządzić moją twarz przed dniem pełnym zmagań. Mogę w spokoju powiedzieć sobie, że poleżę pięć minut dłużej, i dalej wyrabiam się ze wszystkim. Przy odrobinie chęci udaje mi się powtórzyć lekcje, a przez ostatnie kilka dni, nawet zobaczyć wschód słońca.

Poza tymi dość oczywistymi profitami, mam czas, żeby spędzić go z tym, w co wierzę. Dla jednych może to być poranna Msza Święta, czy dłuższa chwila zadumy, dla innych jakaś forma medytacji, czy po prostu dodatkowy czas z książką. Tu nic nie można narzucać, ale warto spędzić ten czas z refleksją. Bo uwierzcie mi, przemyślany, czy przemodlony dzień układa się inaczej. Łatwiej jest zapanować nad emocjami, kiedy wszystko jest poukładane, jak ubrania po wizycie Marie Kondo.

I kolejna rzecz! Dziennik, pamiętnik, notes myśli. U mnie chyba ta trzecia forma, bo nie zapisuję dat, tylko po prostu to, co pokieruje moim długopisem. To pozwala oczyścić umysł i wejść w dzień, czy też zakończyć go z pustą głową. Oczywiście w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Pusta głowa to nie kwestia głupoty, ale oczyszczenia się z emocji, co, robione wieczorem pomaga zasnąć, a rano – podobnie jak poprzedni punkt – poukładać sobie myśli.

I ostatni punkt. Spędzanie, chociaż chwili na zewnątrz. Dla mnie nawet pięć minut spędzonych na balkonie to czas, żeby odetchnąć. Czas, w którym nie muszę robić nic, mogę po prostu siedzieć. Poza tym, że odpoczywam, dotleniam mój organizm i zwyczajnie patrzę i dostrzegam rzeczy, których nie zauważam.

To wszystko. Nie wiem, co jeszcze mogłabym napisać, nie wiem, co jeszcze może się sprawdzić. Ale pamiętajcie, że stres też zaburza odporność, a nie chcemy chyba skończyć zasypani chusteczkami?

Dobrego czasu!

bezbarwnosc-


"Gołębnik" - Luty '20Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz