hvvty - Cis Starego

41 2 2
                                    

Zdyszany usiadłem na betonowym krawężniku. Trudno było mi złapać normalny ton oddechu, lecz musiałem uspokoić swoje łomoczące serce, aby nie zemdleć. Oparwszy ręce o kolana przyglądałem się przejeżdżającymi co pewien czas autami. Nie była to zbyt ruchliwa ulica, więc bez obawy wyprostowałem nogi.

Przymknowszy powieki podniosłem podbródek opierając się rękami o miękką trawę. Podałem się przyjemnym podmuchom popołudniowego wiatru. Lekko przemoczone włosy nie dały mojej głowie dokładnie się wywietrzyć, dlatego toteż przeczesałem je paroma sprawnymi ruchami dłoni. Niestety nie był to dobry pomysł, gdyż na małą chwilę straciłem czujność, przez co dostałem parę razy w głowę i klatkę piersiową balonami wypełnionymi wodą.

Zimna woda była kojąca, ale nie mogłem znieść faktu, że ktoś robi mi coś takiego. Przyjrzałem się dokładnie sprawcom. Było to dwóch chłopaków z mojej szkoły, jeżdżących na rowerach. Posłali mi jedynie szydercze uśmieszki oraz parę niecenzuralnych wyzwisk. Zmyli się tak szybko jak tam przybyli.

Stojąc już, z zaciśniętymi zębami, wpatrywałem się jak ich sylwetki znikają mi z horyzontu. Opuściwszy głowę zacząłem przyglądać się moim lekko zniszczonym adidasom. Złość zdążyła mnie opuścić na co tylko uśmiechnąłem się w duchu na pewne wspomnienie.

Moja mama zawsze powtarzała, że nie warto się dąsać na ludzi, których mamy przy sobie, gdyż bynajmniej mamy ich przy sobie...

Niegdyś nie mogłem tych słów pojąć, ale teraz





bazgrolyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz