Historia zaczyna się w szpitalu na sali operacyjnej. Lekarze walczą o życie pięcioletniego chłopca. Matka chłopca jest bardzo zestresowana całą sytuacją. Bardzo się martwi o swojego syna, chce żeby wszystko się udało i było tak jak wcześniej. Po około dwóch godzinach do kobiety podszedł lekarz prowadzący całą operacją. Spojrzał na kobiete i kiwnoł głową z uśmiechem na znak, że cała akcja zakończyła się sukcesem. Mama chłopca zaczeła ze łzami w oczach dziękować lekarzowi. Gdy już wszyscy ochłoneli, pacjenta można było przenieść z sali operacyjnej do obserwacyjnej. Niestety jeszcze nikt nie mógł odwiedzić chłopca, ponieważ był bardzo zmęczony i potrzebował ciszy i spokoju. Wieczorem w szpitalu włączył sie alarm pożarowy, natomiast nie było żadnego powodu by ten alarm się właczył. Nie było żadnego wycieku gazu ani pożaru. Jak już przyjechały odpowiednie służby pomocnicze nie wykryto żadnego zagrożenia. Lecz ktoś nacisnoł przycisk przeciwpożarowy. A chłopiec który wcześniej przeszedł poważną operacje zaginoł. Odrazu po tej informacji policja zaczeła szukać chłopca. A szef zapoczątkowanej sprawy przejerzał filmy z kamer na sali której był chłopiec. Na kamerach było pokazane jak chłopiec leży a gdy włączył sie alarm pożarowy kamera była wyłaczona z niewiadomej przyczyny. Matka syna była spanikowana, ale po zachowaniu kobiety było widać, że coś ukrywa.