time
Nie wiedziała jak bardzo jej go brakowało, dopóki nie spotkała go na ulicy. Niespodziewanie jej serce zabiło dwa razy szybciej, zdradziło ją po raz kolejny, bo myślała, że udało jej się zapomnieć. Minęło wystarczająco dużo miesięcy, żeby uwierzyła, że już nigdy się nie zobaczą, nie będą mogli zwyczajnie porozmawiać, nie przytuli się do niego jak kiedyś. Udawała, że zapomniała o chwilach spędzonych razem w londyńskiej szkole czy w jego mieszkaniu w Stanach. Całkowicie zatraciła się w rysowaniu, w pasji, o którą kiedyś kazał jej walczyć i rozwijać, zmuszał do spełniania marzeń za każdym razem, gdy był na miejscu, gdy przez chwilę nie spełniał własnych. Poddawała się mu nawet jeśli w to nie wierzyła. Robiła to, co umiała najlepiej, a przy tym starała się nie pamiętać o pustej skrzynce mailowej. Od wielu tygodni nie przychodziły żadne nowe wiadomości. Od wielu tygodni nic od niego nie dostawała. Brakowało znaku, że wciąż o niej pamięta, więc ona też próbowała zapomnieć. I nie pamiętała. Aż do dzisiaj, do momentu, w którym nie zobaczyła go, gdy wychodziła ze sklepu papierniczego z nowymi nabytkami ołówków i bloków. Powoli szedł w jej stronę z dłońmi wciśniętymi w kieszenie skórzanej, rozpiętej kurtki, a szczery, tak dobrze znany jej uśmiech nie schodził mu z ust, gdy wymijał niczego nieświadomych mieszkańców małego, francuskiego miasta, w którym zaszyła się kilka lat temu. Pierwszy raz go tu widziała. Pewnego siebie, dojrzałego, a jednocześnie ciągle tak samo beztroskiego jak kilka lat temu. Zupełnie nie przejmował się faktem, że ktoś zaraz może go rozpoznać, nie zwracał uwagi na otaczających go ludzi. Szedł do niej.
Czekała dopóki nie stanął w końcu i nie objął jej mocno ramionami. Cichy okrzyk zaskoczenia wyrwał się z jej gardła, a świat zawirował jej przed oczami, gdy blondyn zaczął kręcić się wokół własnej osi, pozbawiając ją kontroli nad własnym ciałem. Odruchowo już przytrzymała się dłońmi jego barków, a jej szczery śmiech rozbrzmiał na opustoszałej ulicy. Bijące mocniej serce nie przestawało o sobie przypominać, gdy palce lewej dłoni zaciskała na jego karku. W końcu go widziała.
― Niall... Co ty tu robisz? ― wyszeptała, gdy tylko znowu poczuła grunt pod nogami i mogła zrobić krok w tył. Chciała lepiej mu się przyjrzeć, ocenić jak bardzo zmienił się przez ten czas. Chciała uwierzyć, że jest tu naprawdę, a ona nie wyśniła go sobie znowu.
― Tylko tyle, Lai? Nawet mnie nie przytulisz? ― Słyszalna w znajomym głosie nutka rozbawienia sprawiła, że na wargach dziewczyny samoistnie pojawił się lekki uśmiech.
― Tak... Tak, oczywiście. ― Przybliżyła się i objęła go w pasie na kilkanaście sekund. Czas wystarczający, by nawdychała się zapachu tak dobrze znanych jej perfum. Przyjemna, męska nuta, którą sama mu kiedyś wybrała. - Przepraszam, po prostu... Jak?... Nie spodziewałam się akurat Ciebie, nie tutaj.
― Mamy jutro koncert w Paryżu, pomyślałem, że wpadnę. Twoja mama dała mi adres ― uprzedził kolejne pytanie, przesuwając wzrokiem po sylwetce blondynki, gdy tylko znowu odsunęła się na kilkadziesiąt centymetrów. Jasnozielone tęczówki jak zawsze skupiały na sobie całą jego uwagę. ― Kompletnie się nie zmieniłaś. Jadasz ty coś, chudzielcu? ― Złapał ją za rękę, w której nie trzymała siatki z zakupami papierniczymi i ścisnął lekko palce Lai, chociaż ona tego nie odwzajemniła. Nie tym razem.
― Nie odzywałeś się ― zauważyła cicho; jej głos nie brzmiał już tak radośnie, w słowach słychać było niewypowiedziane pytanie, w gestach brakowało pewności siebie. Dlaczego milczał?
Blondyn westchnął cicho, zanim pociągnął ją za rękę, po raz trzeci zmusił dziewczynę do przybliżenia się. Pochylił się odrobinę, przytykając wargi do jej ucha, rozkoszując się jej zapachem i ciepłem. Długie włosy łaskotały go po nosie, a zimne palce nieświadomie podciągnęły materiał jego kurtki i koszulki, gdy znowu go objęła.
CZYTASZ
Little sins ♡ miniatures
Historia CortaUlotne, krótkie, pojedyncze historie, zbiory myśli i uczuć. | © 2014, Lattessa