7. noc duchów

186 10 7
                                    

Holly: siemasz, pewnie wiesz, w jakiej sprawie pisze

Jerome: wiedziałem, że dzień, w którym Holly Brown do mnie napisze kiedyś nastąpi, ale nie myślałem, że stanie się to tak szybko

Jerome: i nie, nie mam pojęcia - oświeć mnie

Holly: Jakbyś się grzecznie zachowywał, to ja bym nawet nie myślała o otwieraniu tego czatu. Jednak... stało się i chyba weszłam w posiadanie czegoś twojego, tak się składa. I chętnie bym ci to owe coś oddała, ale ja mogę na tym zbyt dużo skorzystać więc...

Jerome: przecież mówiłem ci, żebyś nie otwierała szafki!

Jerome: cholera mogłem domyślić się, że nigdy nie robisz tego co ci każą 
i nie wiem o co ci chodzi, Brown ale potrzebuje mojej karteczki z powrotem w trybie natychmiastowym 

Holly: ty w trybie natychmiastowym zaraz pójdziesz do Amber i sam jej wyjaśnisz, jakie niecne plany poukładałeś 
a ja będę sobie stać z boku i patrzeć bo coś mi się od życia należy a to będzie (tak coś czuję) piękny widok

Jerome: czekaj, ty tak serio? XD błagam, ja chcę jeszcze trochę pożyć, ja wiem, że my nie żyjemy w najlepszych stosunkach, ale miej litość, dziewczyno

Holly: mam akurat chwilę wolną, a ty? 

Holly: tak? w takim razie zaraz będę! :D 

Jerome: ale czekaj

Holly: TYLKO COŚ ZAŁATWIĘ I BĘDĘ U CIEBIE

Jerome: no ale

Holly: Do zobaczenia, Clarke! 

Holly Brown jest offline.

Jerome: no to są chyba jakieś żarty

Jerome: przecież mówiłem, żebyś nie otwierała tej cholernej szafki...

Jerome Clarke 

W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, że wie, jak bardzo zjebał sprawę.

Dobra, ja mam codziennie takie dni.

Tyle, że konsekwencje zawsze jakimś dziwnym trafem omijają mnie szerokim łukiem. Dziś natomiast pukają sobie do mych drzwi i oczekują sprawiedliwości. I bogowie, jak ja nie jestem na nią gotowy. 

Gdy otwieram głośno dobijającej się do drzwi Holly, nie zatrzymuje ręki i uderza mnie prosto w prawy policzek z pięści. No, a myślałem, że oberwę dziś tylko raz - od Amber oraz, że poniosę konsekwencje za dotychczasowe czyny gdzieś w innym życiu. Bo jak zdążyliście pewnie już zauważyć, kończyło się to zawsze jakąś nudną przemową Sweeta, mamy albo karą na szczotkowanie schodów od Victora. No i śmiem twierdzić, że kara serwowana właśnie przez Holly Brown boli najbardziej z tych wszystkich wcześniej wymienionych. 

Dziewczyna zaczyna przepraszać mnie nader głośno, bo nie zapominajmy, że cisza nocna trwa w najlepsze, a jej się tu zachciało przychodzić właśnie o tej godzinie. I nie ukrywam, że chętnie spędziłbym czas ten na spaniu. Jak już jednak zdołaliście się dowiedzieć - ta czynność nie ma prawa bytu w Domu Anubisa, a wieczory spędza się tu na dziwniejszych rzeczach, niż się człowiek mógł spodziewać przy składaniu papierów. 

Przykładam sobie chłodną rękę do policzka i błagam w myślach, by było to ostatnie dziś spotykające mnie nieszczęście. Ten rok zaczął się tak wyśmienicie i zaraz o tym cudownym, przeżytym wcześniej tygodniu będę musiał zapomnieć bo z dnia na dzień robi się coraz gorzej. Widzicie, Jerome Company Store zaczęło nieźle rozwijać skrzydła i coraz więcej osób miało okazję usłyszeć o tej jakże niesprawiedliwym, acz łatwym sposobie pozyskania dobrych ocen; przełożyło się to natomiast na zarobki, które po raz pierwszy od tylu lat co tu siedzę, są najwyższe. I że mi się zachciało bawić w coś poza tym handlem... Że mi się zachciało pomagać Alfiemu Lewisowi...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 15 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

anubis eye / season oneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz