Hej jestem Olga. Mam 15 lat i interesuję się fotografią. Nic wielkiego powiecie, ale właśnie prze moje hobby moje życie odwróciło się o 180 stopni.
Był wieczorny, zimowy poniedziałek. W szkole nie byłam, ponieważ miałam ferie zimowe.
Jak to ja leżałam w łóżku i leniuchowałam. Słuchałam muzyki, gdy mój tata wszedł do pokoju i powiedział:
- Kochanie, Natalia przyszła.
- Już schodzę - wyszłam z pokoju i przy okazji bym się przewróciła na schodach.
Natalia jest moją najlepszą przyjaciółką. Przyjaźnimy się odkąd pamiętam.
-Hej!- wykrzyknęła dziewczyna i mnie przytuliła.
- Hej - odwzajemniłam przytulasa- dobra puść mnie bo mnie udusisz.
Natalia puściła mnie po czym powiedziała:
- Mogłabyś wyjść ze mną na spacer? Muszę ci o czymś opowiedzieć!
- Spoko, tylko powiem tacie, że wychodzimy.
- Ok - odpowiedziała zniecierpliwiona.
Poszłam szybkim krokiem do jadalni, w której znajdował się mój tata.
- Tato, idę z Natalią się przejść.
- Dobrze, a tak przy okazji...
- Tak?
-Mogłabyś pójść na cmentarz do mamy?
- Pewnie.
Tata wstał i podał mi znicz, świeczkę i zapalniczkę.
Moja mama nie żyje już od ponad roku. Zmarła w wypadku samochodowym. Wracała z pracy. Było już coś po 22. Drogi były oblodzone i wpadła w poślizg i uderzyła w drzewo. Zmarła na miejscu. Mój tata nie mógł w to uwierzyć. Uważał, że to tylko zły sen. Zamknął się w pokoju i nie wychodził przez dwa tygodnie. Wychodził tylko do łazienki i po jedzenie.
Ale wracając.
Przytuliłam tatę na pożegnanie, poszłam się ubrać i wyszłyśmy.
Gdy oddaliłyśmy się trochę od domu Natalia zaczęła opowiadać, że jej obiekt westchnień zaprosił ją czy coś. Nie słuchałam, ponieważ nie mogłam się skupić. Miałam takie dziwne uczycie... że nie jesteśmy same. (O tej godzinie już nikt nie chodził przez park). Czułam się obserwowana. Co jakiś czas panicznie się rozglądałam.
- Ej, a tobie co? - spytała Natalia.
- Nie jesteśmy same - spojrzałam jeh prosto w oczy.
- Za dużo naoglądałaś się horrorów.
- Pewnie masz rację.
Ruszyłyśmy na cmentarz. Poszłyśmy na grób mojej mamy. Pomodliłam się po czym zapaliłam świeczkę, włożyłam ją do znicza i odstawiłam. Posiedziałyśmy chwilę i postanowiłyśmy pójść do lasu. Uwielbiałyśmy siedzieć w lesie, a szczególnie na drzewach, które znalazłyśmy jako małe dzieci. Przy wejściu nie był gęsty, ale czym dalej się wchodziło w głąb tym było gęściej. Gdy dotarłyśmy, wdrapałyśmy się się na drzewo i zaczęłyśmy rozmawiać. Natalia powiedziała, że wpadła na pomsł.
- Jaki? - spytałam zaciekawiona.
- Wejdźmy w głąb lasu. Jestem ciekawa czy znajdziemy coś ciekawego.
Po chwili zastanowienia odpowiedziałam:
- Jutro pójdziemy, bo jestem zmęczona.
- Ale też o tej godzinie?
- Tak.
- Dobra chodźmy już bo jest już 21.37.
Zeskoczyłyśmy z drzewa po czym ruszyłyśmy do swoich domów.