Samotna niedziela

668 38 11
                                    

Wstałam około godziny 10 i udałam się do łazienki, by się trochę odświeżyć. Tym razem nie wyglądałam tak źle jak wczoraj, pewnie to zasługa długiego snu.

Postanowiłam pójść do kuchni, gdzie ujrzałam karteczkę zostawioną przez mamę. Napisała, że w lodówce leży sałatka. Mówiła, że musi zacząć projekt z pełną parą, ale nie spodziewałam się, że aż tak wcześnie zacznie.

Wzięłam sałatkę i udałam się do salonu pooglądać telewizję. W niedzielne poranki królują kreskówki, ale mimo to przy nich zjadłam śniadanie.

Ruszyłam do pokoju i przypomniałam sobie o książce, którą wczoraj zaczęłam. Czytałam akurat rozdział, gdzie bohaterowie musieli odwiedzić starego malarza, by dowiedzieć się istotnych rzeczy, by mogli kontynuować wędrówkę. Jego obrazy zostały opisane tak pięknie, że zainspirowało mnie to, by samej coś pomalować.

Ostatni raz malowałam coś chyba w podstawówce, oczywiście nie mam ręki do rysowania, ale książka na tyle na mnie wpłynęła, że postanowiłam wyciągnąć stare plakatówki.

W tym celu musiałam udać się na strych, gdyż tam właśnie trzymam stare rzeczy, które mogą się kiedyś przydać.

Poddasze to stosunkowo niewielkie miejsce, ale znajduje się tu tyle pudełek, że mogłabym przez cały dzień przeglądać ich zawartość.

Trochę zajmie mi szukanie farbek- pomyślałam i po kolei przeglądałam pudełka. Odkładając kolejne pudełko wzięłam następne, którego właściwie powinnam się pozbyć, ale nigdy nie miałam odwagi by to zrobić.
Pudełko z rzeczami związanymi z Parkerem.

Wbrew sobie otworzyłam je i moim oczom ukazały się różne rzeczy zrobione z Peterem lub rzeczy które od niego dostałam kolekcjonowane od początku znajomości. 

Pamiętam jak w dzień, gdy się pokłóciliśmy spakowałam to wszystko do pudła i wyniosłam je byle ich nie widzieć, a najlepiej o nich zapomnieć. Niby się udało, ale przeszłość jednak lubi o sobie przypominać.

Zaczęłam wyjmować przedmioty że środka, dwie rzeczy szczególnie przykuły moja uwagę. Jedna z napisem ,,Album", oraz druga czyli płyta z podpisem ,,Dla Florence".
Postanowiłam zejść do pokoju by obejrzeć je w lepszym świetle.

Usiadłam na łóżku i chciałam otworzyć album, ale mój telefon zaczął grać dźwięczne melodie.

Spojrzałam i okazało się że dzwoni do mnie mama. Lekko zdezorientowana odebrałam.

-Hej Florence mam ważna sprawę. Potrzebuje byś podrzuciła mi do pracy teczkę z dokumentami z którą zapomniałam spakować, a jest mi niesmowicie potrzebna. Dasz radę to zrobić?

-No jasne, powiedz mi dokładnie jak wyglada- powiedziałam do mamy, po czym album i płytę schowałam do biurka i ruszyłam w stronę sypialni mamy.

-Jest biała, ale ma czarny pasek po lewej stronie. Powinna leżeć na biurku, bo wczoraj ją wyciągałam.

-Okej widzę ją. Idę się ubrać i wychodzę. Postaram się być jak najszybciej.

-Dziękuję Flo- powiedziała po czym się rozliczyła.

Wzięłam teczkę do małego plecaka, do którego schowałam także telefon i portfel. Ubrałam kurtkę i minęłam kuchnię. Przyszło mi do głowy, że włożę do teczki małego batonika, gdyż skoro mama ma tyle na głowie, to pewnie za dużo nie je.

Spakowałam co było trzeba i ruszyłam w drogę.
Lekko wiało, ale pogoda nie sprawiała większych problemów. Droga do budynku, w którym pracuje mija mama zajmuje koło 25 minut, ale że dziś lekko przyspieszyłam kroku zrobiłam ją w niecałe 20.

Wróg czy przyjaciel? || Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz