4

128 11 3
                                    

Wykonuję polecenia dyspozytorki, według niej oprócz krytycznego wyziębienia organizmu, wszystkie funkcje życiowe są w porządku. Z Wojtkiem próbowaliśmy ją ogrzać, ale chyba nasze starania nie przynosiły zbyt wielkiego sukcesu.
-Nareszcie! Nareszcie są! - wykrzyknął minimalnie ucieszony, lecz cholernie przejęty Wojtek, spojrzałem w przeciwną stronę od wody i zobaczyłem ratowników biegnących w naszą stronę. Nie bardzo mnie to cieszy, nie do końca wszystko do mnie dociera, czuje się jak bym był za jakąś ścianą i się wszystkiemu przyglądał nie mogąc nic zrobić.
-Proszę się odsunąć! - krzykną do nas jeden z ratowników, Wojtek odszedł kilka kroków w stronę wody a ja nie reaguje, więc ratownicy odepchneli mnie od dziewczyny bo tylko na nią patrzyłem, nie mogłem oderwać od niej wzroku, nawet nie słyszałem jak ratownicy i pijany Wojtek do mnie krzyczeli. W końcu tak jak bym się obudził, ale był na wielkim kacu, dosłownie. Ratownicy przełożyli ją na noszę, przykryli kocem termicznym, zabrali do karetki, a do mnie podeszła ratownicza i przeprowadziła szybkie badanie urazowe bo dziwnie się zachowywałem, gdy stwierdziła że wszystko ze mną okej kazała się ubrać i jechać do domu, pobiegła do karetki i poprostu odjechali, chwila poprostu odjechali (?). Nie wiem co powiedzieć ani czy coś zrobić, Wojtek podał mi bluzę i usiadł obok
-No nieźle, mój najgorszy i chyba najgorszy dzień, a w sumie też noc. -powiedział brunet i zaczęliśmy się śmiać, następnie tak przez parę minut wpatrywaliśmy się w miejsce z kąd odjechała karetka. Z pozycji siedzącej przeszedłem w leżącą, roztrzepałem włosy i zobaczyłem gwiazdy, były piękne.
-Nie pamiętam kiedy ostatnio patrzyłem w gwiazdy, zapomniałem już jakie są piękne. - powiedziałem lekko zakłopotany, chcąc choć trochę zmienić temat co było dość ciężkie patrząc na to co się przed chwilą stało. Wojtek również się położył. Po jakiś 7 minutach wyją mój telefon z kieszeni i kazał zadzwonić po taksówkę, postąpiłem tak i wstałem aby się ubrać w końcu leżałem w samych przemoczonych bokserkach. Po ubraniu się spojrzałem na wodę, wziąłem kamień i rzuciłem nim z całej siły, przyniosło mi to minimalną ulgę więc kilkanaście razy powtórzyłem tą czynność
-Taxi już jest, chodźmy. - Nie bardzo chce z tąd jechać ale przecież zostać też nie mogę ehh..
-Tak chodźmy. - wymamrotałem z lekką trudnością, gdy wsiadłem do taksówki przypomniałem sobie o ciuchach tej dziewczyny
-Chwilkę! -powiedziałem lekko podniesionym głosem wysiadając po ciuchy, nie było trudnym znalezienie ich bo było już prawie jasno
-Jestem! Możemy ruszać! -Powiedziałem znów lekko podniesionym głosem, ale w zaskakująco dobrym humorze, poprostu poczułem że wszystko będzie dobrze.
-To gdzie w końcu jedziemy? Bo kolega nie umiał odpowiedzieć na to pytanie. - zapytał ochrypniętym, niskim głosem, poirytowany taksówkarz. Tagrze nie umiem odpowiedzieć mu na to pozornie proste pytanie.
-Wojtek? Może do ciebie?
-Nie bardzo, nie mam ochoty tłumaczyć teraz wszystkiego rodzicą...
-Kurde, ja tak samo.. -Zastanawiamłem się co zrobić w tej sytuacji lecz z moich myśli wyrywał mnie taksówkarz
-No panowie, nie mam wieczności, jest już po 5.30 a o 6 kończę zmianę więc albo szybka decyzja albo musimy się pożegnać. - Nagle dostałem olśnienia
-Wiem! Do Zborka! Jego rodzice wyjechali do jakiejś ciotki, więc jest sam w domu. - Podałem mężczyźnie adres i za dziesięć 6 byliśmy już na miejscu, zapłaciłem i modliłem się abyśmy dali radę dobudzić Piotrka domofonem, bo ja wykorzystałem swoje ostatnie 3 % aby zadzwonić po taxi, a Wojtkowi telefon padł już dawno. Na szczęście po jakiś 10 minutach w końcu drzwi zostały odtworzone przez zaspanego Piotrka
-Co jest na tyle ważne aby w sobotę z rana mnie budzić!? - wykrzyczał zdenerwowany Zborowski
-Luzik arbuzik -wydobył z siebie ostatkami siły Wojtek, ledwo wszedł do salonu po czym padł na kanapę.
-Wszystko później, a teraz pozwolisz że zrobię to samo co nasz Fortuna, idę do gościnnego na górę. - powiedziałem zaczynając wchodzić po schodach i tak jak powiedziałem tak i uczyniłem. Padłem na łóżko i usłyszałem jeszcze krzyk Piotrka
-Nie no spoko pewnie! Wszystko zrozumiem, ale taki melanż bezemnie to już przesada! -lekko się uśmiechnąłem i usunąłem niczym dziecko.

Wypadek //Felivers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz