Rozdział 4

3.5K 157 51
                                    

Po obiedzie idziemy na spacer. Janson chce mi pokazać okoliczne skały, na które będziemy się wspinać podczas naszego pobytu. Po dzisiejszym treningu mam obolałe całe ręce i nadwyrężone dłonie (o zdartym naskórku na opuszkach nie wspomnę). Ale chyba złapałam bakcyla, bo nie mam już ochoty wysadzić w powietrze skały, która tak bardzo skopała mi dzisiaj dupsko. Co nie oznacza, że już się na nią nie złoszczę. Wręcz nie mogę się doczekać, kiedy jutro znowu się z nią zobaczę. Pokonam ździrę, niech sobie nie myśli, że może ze mną pogrywać.

W drodze powrotnej spotykamy naszego gospodarza, który proponuje nam skorzystanie z prysznica w wynajmowanej turystom przybudówce i zakup wędlin z jego skromnej wędzarni. Planuję odwiedzić go późnym wieczorem z ręcznikiem i kosmetyczką, ale Janson od razu studzi mój zapał.

– Na razie będziesz się myć w misce w namiocie – mówi, kiedy wracamy ze spaceru.

– Co? – Nie wierzę własnym uszom. – Dlaczego nie mogę skorzystać z łazienki, skoro jest taka możliwość...?

– Podczas wyprawy nie będziesz miała dostępu do bieżącej wody. Na zewnątrz będzie siarczysty mróz, wiatr, śnieg. Musisz się nauczyć dbać o higienę w ekstremalnych warunkach. Ten nasz letni biwak na łączce to kpina w porównaniu do tego, co cię czeka w Karakorum.

– To jak niby będę się tam myć?

– Nie będziesz.

– W ogóle?

– Jeśli chcesz, możesz grzać wodę przez kilka godzin, rozebrać się do naga w namiocie i wylać na siebie zawartość garnka. Kiedy tylko gorąca woda spłynie po twoim ciele na karimatę, na której będziesz stała, zdąży już ostygnąć i zamienić się w cienką warstwę lodu. Istnieje więc spora szansa, że zamarzną ci stopy albo zaczniesz się ślizgać jak na lodowisku.

– Boże... Toż to średniowiecze.

– Julka, co ja ci będę mówił. Tam jest kurewsko zimno. Kiedy zajdzie konieczność, korzysta się z miski i kubka do podmywania. Wtedy najlepiej myć się szybko i partiami. Używa się też chusteczek nawilżających, które i tak zamarzają, a z opakowania robi się cegła. W sumie człowiek myje się raz na dwa, trzy tygodnie, czasem rzadziej. Ogólnie wspinacze podczas wyprawy nie pachną różami, zwłaszcza po zejściu na niziny, gdzie jest cieplej.

Patrzę na niego szeroko otwartymi oczami. Cholera, nie zastanawiałam się nad tym, jak może wyglądać higiena podczas wyprawy na ośmiotysięcznik, i to zimą. Co innego, kiedy idziesz sobie w niskie góry latem: wskoczysz do strumyczka, jeziorka, wykąpiesz się elegancko, włosy wyschną ci na słońcu. Na trzydziestostopniowym mrozie nie ma już tak dobrze.

Jezu... Czyli co? Nie będę się kąpać przez dwa miesiące?! A jeśli będę miała okres? A przecież na pewno będę go miała! Niby mogłabym pobrać jakieś hormony, żeby uniknąć cioty, ale ostatnio, kiedy łykałam tabletki antykoncepcyjne, utyłam jak świnia i miałam takie zaburzenia nastroju, że tego typu rozwiązanie stanowczo odpada. Wolę krwawić przez trzy dni, niż być opuchniętą świruską przez bity miesiąc.

***

Jest już ciemno i robi się chłodno, więc postanawiamy pójść spać. Jeremi zapowiedział pobudkę na szóstą rano. Fatalnie, ale nic się nie odzywam. Wiem, że pobyt w górach równa się porannemu wstawaniu.

Obserwuję JJ-a, jak gasi ognisko, myje zęby, następnie zdejmuje koszulkę, buty, ściąga spodnie, skarpetki i rzuca je na tył namiotu.

Po moim ciele przepływa fala gorąca. Czy on naprawdę musi paradować z gołą klatą?

(Nie)zdobyta. Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz