,,Nowy Początek"

17 3 1
                                    

~Muszę o tym zapomnieć i zacząć nowe życie...~

Obudziłam się rano i odrazy co zrobiłam to sprawdziłam telefon...
~Od Oli~
Nie uwierzysz co się stało!
Hmm... Ciekawe co.
~Od Julii~
Nom powiedz...
~Od Oli~
Antek pocałował Anię!
-Agh...- wyszeptałam.
Łzy zaczęły mi lecieć po policzku... Mówił że przyjedzie... Że mnie kocha... Cz-czy on w tedy kłamał...
~Od Oli~
Julka?
~Od Oli~
Julka?
~Od Oli~
No k***a Julka!
~Od Oli~
Ehhh...
~Od Oli~
Później napiszę...
Nie mogłam przestać płakać...
Nagle do mojego pokoju weszła mama... Gdy zobaczyła mnie płaczącą na środku pokoju zapytała mnie...
- Co się stało?- zapytała z czułością w głosie.
- N-nic wszystko dobrze... - nie mogłam martwić mamy takimi błachostkami przecież na świecie jest wiele chłopaków nie?... Ale Antek był, taki... Czuły, kochany, troskliwy...
- Widzę że jest źle... Nie chcesz żebym się martwiła, prawda?- powiedziała to kobieta, poczym objęła córkę, swym matczynym ramieniem i zaczęła ją uspokajać...
- B-bo... Antek pocałował Anię... Choć mi obiecał...- gdy to powiedziałam jeszcze szybciej łzy napływały mi do oczu...
- Ten gnojek pożałuje! - odpowiedział mój brat.
- Podsłuchiwałeś?- zapytałam...
Nie mogę! Czy nawet w nowym domu nie mogę mieć trochę prywatności?! Ehh... Ale w sumie... Mój brat jest starszy... Może mi coś doradzi...
- Przepraszam, ale wiedziałem jak płakałaś... Miałem podejść, ale mama już weszła do pokoju... Pomyślałem że mi możesz nie powiedzieć... Przepraszam...- mówiąc ostatnie słowo, podszedł i mnie przytulił...
- Nic się nie stało.-odpowiedziałam.
- Słuchaj... Jako starszy brat powiem ci jedno... Nie przejmuj się takimi gnojkami i fałszywymi ludźmi... Oni najbardziej ranią i kłamią... Dlatego ich zostaw gdzieś tam w tyle, a żyj teraźniejszością...- przytulił mnie jeszcze bardziej, i zaczął wycierać moje łzy...
- Dziękuje... Choć musimy się przygotować, bo się spóźnimy...- powiedziałam, a potem poszłam ubrać mundurek...
~10 minu~
Ubrana w mundurek, stałam przed lustrem i układałam włosy...
Cały czas myślałam o nim...
Czemu to zrobił... Może myślał że wrócę... Z moich myśli wyrwał mnie brat krzycząc że juz jesteśmy spóźnieni... Zbiegłam szybko na dół. Tato odwiózł nas do szkół...
Shigeru czekał na mnie przed szkołą...
Miał mnie oprowadzić... Nie słuchałam go... Zauważył to gdy byliśmy przy sklepiku...
- Julka!!!- zakrzyczał.
- C-co? - spytałam zdezorientowana.
- Nie słuchałaś mnie prawda? - zapytał ze śmiechem w głosie.
- T-tak. - zaczęłam się drapać po głowie.
- Co jest? Wyglądasz na przygnębioną- zapytał z czułością w głosie.
- N-nic- powiedziałam powstrzymując łzy...
- J-julka... Ty płaczesz?- zapytał.
Kurwa! Musiałam się rozpłakać...
- N-nie... Tylko coś mi wpadło do oka...- odpowiedziałam i w tym samym czasie zakrywałam twarz rękoma.
- Julka widzę że płaczesz... Co ci? Źle się czujesz? Coś cię boli? - zapytał trochę zmartwiony.
Tak boli mnie serce... Ale nie ma na to leku...
- T-tak... Trochę boli mnie brzuch..- odpowiedziałam...
Nie chciałam go okłamywać ale nie chcę mu mówić...
- Choć zaprowadzę cię do pielęgniarki- odpowiedział, łapiąc ją za rękę i prowadząc do gabinetu.
- D-dobrze...- odpowiedziałam...
Nie lubię okłamywać ludzi...
~w gabinecie~
Shigeru powiedział wszystko pielęgniarce, ponieważ ja nie za dobrze mówię po Japońsku...
Podała mi jakieś leki i kazała mi leżeć przez dwie godziny...
W końcu mogłam iść na lekcje...
Akurat musiałam przyjść na godzinę wychowawczą...
Umiałam się przedstawić i trochę o sobie powiedzieć, dlatego przedstawiłam się, i zajęłam miejsce...
Nie za bardzo rozumiałam nauczyciela, ale Shigeru mi wszystko tłmaczył...
Skończyły się lekcje... Pisałam do taty czy po mnie przyjedzie, ale nie mógł ponieważ idzie do pracy...
Super... Muszę iść z buta...

* Gwiazdka? Komentarz? Zabieram się za pisanie następnego rozdziału papa 😁😁*

,,Przyjaciele"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz