Ocknełem sie w tym samym ciemnym pomieszczeniu co ostatnio.rece mialem zwiazane na plecach. Czułem sie zmęczony jakbym spędził tu kilka dni a moze tygodni. Zapach stechlizny podpiwiadał mi że to jakas piwnica ale pewnosci nie mialem.
Laura...moje myśli krążyły ciągle wokół niej. Bylem bezradny i po raz pierwszy w życiu mialem chec plakac jak dziecko.mialem nadzieje ze jest cała i zdrowa i że nie zagraża jej niebezpieczeństwo. Sam nie mialem pojęcia o co w tym wszystkim chodzi i jak do tego doszło ale wiedzialem że musze sie uwolnic.musze wiedziec kto za tym stoi. Zabije kazdego kto maczał w tym palce...co z laurą?
Nade mną słychac bylo przytlumione głosy z ktorych nic nie udalo sie wywnioskowac.ile czasu tu jestem?
Nagle drzwi otworzyly sie gwałtownie i oslepilo mnie światło. Nie potrafilem dojrzec kto stoi przede mna. Ale ten głos...
- witaj.juz myslalem ze sie nie ockniesz...
Znam ten głos.to nie moze byc...
- to ty? Niemozliwe...po co?nic nie rozumiem....
Moj rozmowca zasmial sie jakbym powiedzial dobry żart.
- cóż wielki Massimo ja jestem tylko wykonawcą i nie powiem zebym narzekał na korzysci jakie mi przyniosło uwiezienie cie.
- Laura! Co z Laurą?
Trzsaslem sie ze zlosci i bezradnosci.chcialem go zabic i zrobilbym to golymi rekoma gdyby tylko byly wolne
- kochanej Laurze nic nie jest. Wręcz przeciwnie ma sie nawet dobrze....a zapomnialbym jesteś rozwiedziony...
Zasmial sie radosnie i wyszedl
Nie moglem sie poruszyc.kazdy moj mięsień byl napiety do granic możliwości.
Rozwiedziony? Co sie musialo stać?
Do oczu naplynely mi łzy.nie chcialem w to wierzyc wiec odsuwalem te mysli i skupilem sie na jej twarzy.na twarzy mojego anioła.moja Laura
Bezchmurne niebo i niebiańska plaża tego bylo mi trzeba. Nacho znowu zniknął i zostalam sama z córeczką. Stella spala smacznie wiec cichutko wyszłam na słońce. Bylam naprawdę szczęśliwa.kochajacy mąż i śliczna córeczka.spokoj i bezpieczenstwo.czego chciec wiecej? Jakos naszło mnie na wspominki niebezpiecznego i strsujacego życia u boku Massimo...Massimo...samo imię przyprawia mnie o gęsią skórkę...po kilku miesiacach bylam w stanie przemyslec kilka spraw bez stresu i płaczu. Po takim czasie zastanowił mnie fakt czemu tak drastycznie sie zmienil. Czy to była tez moja wina? Ostatnie chwile z nim byly strasznie ciezkie i wiele bólu mi przysporzyly ale mialam tez wiele pieknych wpomnien do ktorych nie wiem czemu wrocilam? Po co rozpamietuje to co bylo? Chyba mi odbija...z rozmyślań wyrwal mnie placz Stelli.zerwalam sie z lezaka i pobieglam w strone domu.
- ciii kochanie mamusia juz jest z Tobą.
Przytulilam jej mała glowke do piersi i kolysalam az zasnęła. Gdzie do cholery jest Nacho?
Postanowilam zadzwonic do Olo zeby przestac myśleć i sie rozluznic.
Po dwóch sygnalach odebrala.