Błagam obudź sie.nie przeżyje bez ciebie..blagam
Powtarzałam jak modlitwę patrzac na spokojną twarz Domenica.wygladał jakby spał i zeby nie cała ta aparatura do niego podłaczona kazdy by wlasnie tak myślał.ostatnie dni prawie nie spałam. Byłam psychicznie wyczerpana. Strach o męża a teraz jeszcze porwanie Laury. Łzy przesłoniły mi widok. Odsuwałam od siebie czarne wizje . Nie mialam żadnych wieści czy chociaż żyje...
Mario również zbywał mnie mówiąc że dla mojego bezpieczeństwa nic mi nie powie.
- Sranie w banie - pomyślałam.
Położyłam głowę na białą pościel i zamknełam oczy by choć na chwilę oderwac mysli od tego całego burdelu...
Coś musneło moją glowę i przez sekundę miałam wrażenie że mi się wydawało. Podniosłam oczy i zobaczylam wpatrujacego sie we mnie Domenica.
Trzy sekundy zabrało mi zebranie sie w sobie i juz po chwili calowalam jego twarz policzki, usta nie zważając na płynące po policzkach łzy.
Natychmiast wcisnelam guzik przy jego łóżku zeby pojawlił sie ktoś z personelu.
-olo - wyszeptal cicho
- ciii kochanie zaraz ktos przyjdzie cie zbadać
- olo nie ma czasu- nadal szeptał i z trudem go słyszalam
Zblizylam twarz niemal stykajac sie z nim nosem.
Wyszeptał mi do ucha kilka słów po czym opadł ciezko na poduszki. pierwszy raz myslalam że zwymiotuje.. Po kilku sekundach zrobilo sie tłoczno. Lekarz, pielęgniarki...zrobilam im miejsce jak bezwładne zombie. W glowie szumiały mi słowa Domenica i nie mogłam powstrzymac łez.
- weź sie w garść glupia cipo!- karciłam sie w duchu. Szybkim ruchem otarlam lzy i siegnelam Po telefon wybierajac numer Mario.
Stalam sparalizowana nie mogac sie odezwac. Mysli biegały w mojej głowie szybciej niz konie na wyscigach.
Spojrzałam na czarnego ktory stał z wsciekłą miną i zaciśniętymi pięściami.jego wzrok był lodowaty a usta zaciśnięte w wąską linię.złapałam go za rękę wiec nieco sie rozluźnił. Z oddali usłyszeliśmy głosy i zanim zdążyłam jakkolwiek zareagowac juz siedziałam za wielką kanapą pociągnięta przez czarnego.
Serce galopowało mi jak szalone. Massimo był opanowany i skupiony jak to mafiozo.
Głosy stały sie coraz wyrazniejsze i szeroko otworzylam oczy patrzac na Massimo.lekko skiną głową na potwierdzenie mojego niezadanego pytania.
To był Adriano.
Mimo strachu ogarnęła mnie wściekłość.wscieklosc za odebrane mi życie za krzywdy jakie mi wyrządził.za zabranie mi mojego czarnego....mysli wyparowały z mojej głowy i zanim zdazyłam sie zastanowic podnioslam sie szybko i wycelowałam bron w Adriano.
W duchu usmiechnełam sie na widok jego glupiej miny. Dryblas obok niego również stał z rozdziawioną gębą nie wiedzac jak zareagować. W koncu trzymałam na muszce jego szefa.