oneshot

536 46 4
                                    

UWAGA UWAGA! Zbilżają się święta, a ja postanowiłam dodać mój deluxeshot z lekkim wyprzedzeniem. Nie przejmujcie się, to nie ma związku z tym, w którym rozdziale Handsome jesteście (choć lepiej byłoby, gdybyście byli już po 14 rozdziale)... Miłego czytania :)

 - Hej, mamo, jak tam święta? - spytałam do telefonu, kierując się na kanapę z kubkiem gorącego kakao.
- Dobrze, kochanie - odparła kobieta po drugiej stronie słuchawki. - Szkoda tylko, że nie mogłaś przyjechać...
- Mamo, w całym Sydney nie ma prądu! Wszystkie loty odwołali... - Moją uwagę przykuło teraz pukanie do drzwi. - Oddzwonię rano, dobrze? - Nie czekając na odpowieć zwlokłam się z sofy i ruszyłam w kierunku wejścia.
- Hej, kotku. - W drzwiach stał uśmiechnięty Luke z latarką w ręku.
- Hej, kutafonie - odparłam i pociągnęłam łyk rozgrzewającego napoju.
- Jaka milusia - zacmokał i uśmiechnął się sztucznie.
- Bywa - odparłam, wzruszając ramionami. - Co tam?
- Pomyślałem, że skoro nie ma prądu i ani ty, ani ja, nie możemy pojechać do rodziny, to moglibyśmy spędzić święta razem - zaproponował dość obojętnie.
- Masz choinkę?
- Mam.
- To idę - powiedziałam pewnie i wyszłam z chłopakiem z mieszkania, zamykając je za sobą.
W apartamencie Luke'a było dużo jaśniej niż u mnie. Mój oświetlony był tylko światłem księżyca, wpadającym przez ogromne okna, a u niego choinkowe lampki dawały kolorowe światełka, działające zapewne na akumulator, dodając świątecznego klimatu.
- Kurwa, jak zimno - jęknęłam, szczelniej otulając ciepły kubek dłońmi.
- Było założyć jeszcze mniej - parsknął Luke.
- Jestem pewna, że tylko mi by to nie pasowało.
- Zgadzam się... W każdym razie zapraszam - uśmiechnął się serdecznie, wskazując świecącą na pomarańczowo grzałkę.
- Ty wszystko masz na akumulator? - Uniosłam brew, siadając na dywanie obok piecyka.
- Baterie - sprostował, siadając obok mnie. - Ej, jak zrobiłaś kakao? - zdziwił się blondyn, wskazując napój.
- Tajemnica służbowa - mruknęłam z cwanym uśmieszkiem.
- Nie wiedziałem, że fuchą dziwek jest także robienie gorącej czekolady - parsknął, a ja zgromiłam go wzrokiem.
- Bardzo śmieszne, Hemmings - westchnęłam. - Jeśli już musisz wiedzieć mam kuchenkę gazową.
Oczy chłopaka rozszerzyły się ze zdziwienia, a ja widziałam, że ledwo powstrzymuje się, by mnie nie wyśmiać. W końcu parsknął śmiechem tak donośnym, że pewnie całe sąsiedztwo go słyszało.
- Ha. Ha. Ha - zakpiłam, wywracając oczami. - Tylko, że to ja piję teraz ciepłe kakao.
- Księżniczka czuje się urażona?
- Stul twarz, bałwanie - warknęłam, chowając twarz w małym naczynku i biorąc łyk picia. - Nie jesteś lepszy.
- Jestem - powiedział, a na jego ustach wykwitł uśmiech. - W wielu rzeczach.
- Aha, na pewno - parsknęłam sarkastycznie, wpatrując się w światełko grzałki. - W czym na przykład?
- W łóżku.
- Nie prowokuj mnie - syknęłam, nie patrząc na niego. - Oboje dobrze wiemy, że doprowadzam cię do szału.
- Racja, kotku - szepnął zmysłowo, a jego ręka znalazła się na moim udzie, gładząc je po wewnętrznej stronie, sprawiając, że całe moje ciało przebiegały przyjemne drzeszcze. - Mógłbym cię wziąć nawet tu i teraz...
- Wesołych świąt tępy chuju. - Głos Caluma, który pojawił się w mieszkaniu tak kompletnie z dupy, wstrząsnął naszą dwójką, powodując, że dłoń Luke'a znalazła się z powrotem przy swoim właścicielu. - Zamierzaliście uprawiać seks?
- Masz z tym jakiś problem? - zarzucił Luke. Ale to był idiota. - Dzięki, że przyszedłeś, pizdo.
- Jesteś wredny - burknął brunet, stawiając na blacie kuchennym jakąś torbę. - Ja ci składam świąteczne życzenia i nawet kupiłem wam prezenty, a ty mnie wyzywasz. Nie ma co kurwa, świetne święta.
- Cześć Calum - uśmiechnęłam się do niego, przypominając mu o swojej obecności, co chłopak szybko odwzajemnił.
- Hej Jamie - powiedział i pomachał mi radośnie. Czasem zachowywał się jak małe dziecko, co trochę kontrastowało z jego wyglądem boga seksu.
- Właściwie, to jak tu wszedłeś? - zdziwił się Lucas, wskazując drzwi. - Winda nie działa.
- Są schody, idioto - zaśmiał się.
- A po co tak właściwie przyszedłeś? - spytał, ignorując jego docinki.
- Żeby przerwać wam seks - powiedział dość sarkastycznie. - Są święta, ułomie, a ja staram się być miły...
- Zabawny jesteś. No w chuj po prostu.
- Wcale nie uprawialiśmy seksu - sprostowałam, mimowolnie wracając do tematu.
- Nawet jeśli nie, to i tak mogę się założyć, że twój przyjaciel - zwrócił się do blondyna, wskazując mnie - krzyczy na jej widok.
- Wyssałeś to z palca, czy z innej części ciała? - prychnął, gdy ten siadał między nami. - Prędzej się z rzyga...
- Tak od razu sperma?... Jak przykro. - Posłałam mu fałszywy uśmieszek i przyjęłam w ręce pudełko, które Hood właśnie mi podawał, podśmiewając się z nas. - Co to?
- Prezent - uśmiechnął się i rzucił drugie, mniejsze, w stronę Luke'a, który ledwo się ochronił, by nie dostać nim w twarz. - Dla tego durnia też mam.
- Dzięki, kurwa, Calum! - mruknął dość niezadowolony, trzymając w dłoni zawartość swojego prezentu - paczkę prezerwatyw.
Zaśmiałam się cicho, gdy Calum wymieniał z nim nieszczere uśmieszki. Teraz trochę bałam się otworzyć swój, ale chłopak zachęcił mnie spojrzeniem i ruchem ręki. W środku był złożony czerwony koc z miękkiej bawełny. Chyba nie chciałam wiedzieć, co okaże się być na nim wyszyte. Gdy wyjęłam materiał i rozłożyłam go sobie na kolanach, dotarło do mnie, że to wcale nie był koc, a sweter z uroczym reniferem na brzuchu i piersiach.
- Ooo - uśmiechnęłam się i przytuliłam Caluma. - Dzięki, jest słodki.
- Załóż - polecił, zadowolony.
Wsunęłam się w ubranie i od razu zrobiło mi się cieplej. Był na mnie o wiele za duży, ale to nie zmieniało faktu, że był bardzo fajny.
- Jest super, Cal. - Rzuciłam chłopakowi szczery uśmiech i cmoknęłam go w policzek, a wzrok Luke'a przewiercał moje usta.
Kurza dupa, czy on musiał być taki zazdrosny o wszystko?! Przecież nie lizałam mu niewiadomo jak tego polika, cholera jasna! Zwykłe cmoknięcie.
- Ekhm... - odchrząknął blondyn, gdy wymieniałam z Calumem uśmiechy. - Ja też tu jestem... - zareagował, wskazując swoje usta.
- Nie będę cię całować - prychnęłam, trącając jego tors.
- A jego owszem? - oburzył się. - Wiesz co...
- Gówno - mruknął Cal, śmiejąc się. - Wygrałem.
- Zabawne, Hood - skrytykował go Lucas. - Skoro już tu przyszedłeś, to mogłeś zrobić z siebie pożytek i przynieść coś do picia...
- Ja mam kakałko - zamokałam, starając się zirytować Luke'a. Udało mi się.
- Nie denerwuj mnie - warknął, nie odrywając wzroku od przyjaciela.
- Nawet nie próbuję - skłamałam, wciąż się uśmiechając, po czym wzięłam łyk napoju, głośno siorbiąc.
Jego głowa powoli obróciła się w moją stronę, a jego mina wyrażała chyba całą nienawiść świata.
- Ale mi się chciało pić - zacmokałam, dalej się uśmiechając na widok tego, że jego oczy chcą mnie udusić. - A to wszystko dzięki kuchence gazowej!
- Przestań! - warknął przez zęby.
- Biedactwo - uśmiechnęłam się, zadowolona z rezultatów.

Merry HANDSOME Christmas (Handsome Deluxe Part)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz