Północny Mur

32 1 0
                                    


To nie jest tak, że rodzisz się z przeświadczeniem, że jesteś prorokiem, albo budzisz się i nagle wiesz wszystko co musisz. Podobno niektórzy tak mają, ale ja nie. Ja sam zdecydowałem, że zostanę prorokiem. Pozwól, że wyjaśnię.

Dokonując tej decyzji wiedziałem wszystko to co napisałem do tej pory. Zwyczajnie miałem ku temu dobre powody. Na własne oczy nigdy nie widziałem losu proroka. Nigdy nie dane mi było żadnego spotkać i wszystko to co o nich wiedziałem było z opowieści. Każdy kogo znałem mówił okropne słowa na ich temat i na temat tego jak nieludzkie były ich czyny. Nazwanie kogoś „prorokiem" było gorsze od każdej innej obrazy i zawsze było brane na poważnie.

Jeżeli oczekujesz, że opiszę tobie swoją przeszłość, wygląd oraz jak dokładnie doszło do tego kim się stałem, to trochę się mylisz. W mojej sytuacji lepiej zacząć od czegoś dużo istotniejszego. Od Wielkiego Muru.

Pierwszy raz odwiedziłem to miejsce rok przed swoją decyzją. Wielki Mur wyrósł spod ziemi odgradzając północ od reszty świata. Nie posiadał on bram i wydawał się nie mieć końca. Wielu ludzi zaczęło traktować go jak dar od pradawnych bogów, a niejeden właśnie w nim Boga się doszukiwał. Mur jest czarny jak smoła. Większość ludzi u podnóża monumentu oddaje się różnym formą czci. Jedni go całują, inni się kłaniają, ale zdecydowana większość odmawia modlitwę. Kościoły Muru, posiadają różne doktryny na temat tego czym jest Mur, dlatego modlitwy poszczególnych wyznawców się różnią, ale co ciekawe, nawet otwarcie przyznając się do wiary w inny odłam, lub nawet zupełnie inną religię, nigdy nie spotkałem się z wrogością z ich strony.

Dlatego postanowiłem zbadać Mur pod trochę innym kątem. Podwinąłem rękawy
i delikatnie dotknąłem ściany. Przypominała niezwykle ubitą mąkę, jednak bez względu na to jak bardzo jej nie uszkodzisz, to odleciały pyłek, wraca na swoje miejsce, zupełnie jak na ziemię. Nie musiałem robić nic podejrzanego aby dokonać tej obserwacji, bo gdyby nie samoregeneracja, dałoby się obalić całość Muru mocniejszym dmuchnięciem, nie wspominając o tym, że w tym dniu panowała niezwykle wietrzna pogoda.

Zapach tego czarnego pyłku był bardzo wyjątkowy. Najprościej przyrównać go do przyjemnego zapachu kadzidła wieloowocowego z domieszką siarczystego popiołu. Wdychanie tego nie powodowało jednak duszności, jako że dym sam opuszczał nasze ciało zanim na dobre je odwiedził. Smak natomiast był niezwykle gorzki i bardzo mocny. Przez co otwieranie ust wiązało się z odruchami wymiotnymi, przynajmniej dopóki nie przywyknąłem do tego odczucia.

Sam Mur nie był zwykłą płaską ścianą. Co jakiś czas miał coś na kształt wierzy, o kwadratowej podstawie. Nie dało się wejść do środka, ale na ścianie wierzy były strome schody, które pozwalały wejść na samą ścianę. Stawiając na nich swój pierwszy krok, rozejrzałem się, aby sprawdzić, czy przyjacielskie podejście wyznawców się nie zmieni. Okazało się, że niestety tak, ale tylko delikatnie. Moja próba wejścia na schody wywołała u nich duże zaskoczenie i zamiast wściekłości, zareagowali z troską. Tłum blisko mnie zaczął krzyczeć abym tego nie robił, a po krótkim czasie mężczyzna w średnim wieku chwycił mnie za ramię i odciągną na osobności około 4 kroki dalej.

- Młodzieńcze... Nie dasz rady wejść na Mur a tym bardziej po nim chodzić dopóki wiatr nie ustanie... - wyjaśnił.

Prawdę mówiąc spodziewałem się jakiegoś rytuału, który byłby wymagany, ale wiatr był rzeczywiście dobrym powodem. Zatrzymałem się w obozie jednej z wielu grup pielgrzymów, którzy zostają tu na więcej niż jeden dzień. Miałem szczęście, że przyjacielskość wiernych nie kończyła się na rozmowach i pierwszy obóz przyjął mnie chlebem i solą. Dosłownie, żeby było ciekawiej, jako iż wierni, z którymi obozowałem praktykowali delikatną formę postu w trakcie pielgrzymki, opartego na chlebie, piwie i wieprzowinie, oraz soli. Gdy kilka dni później wiatr wreszcie ustał, mogłem wejść na Mur. Nie byłem jedyną osobą, która miała takie zamiary, ale co ciekawe, było nas w tym momencie tylko dwoje. Ja oraz kobieta, która co ciekawe podobnie do mnie, nie wyznawała wiary w Mur.

Prorok SzczelinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz