Siedziałem z Buckym w moim pokoju, on bawił się swoimi włosami, a ja zaś starałem się go narysować. Nagle do pokoju wbił, tak się chyba mówi w dzisiejszych czasach, Clint.
-Ej chcecie jechać na biwak?!- słychać było wielką ekscytacje w jego głosie- Będzie faajnie- dodał po chwili.
-A kto jedzie? - nigdy nie byłem na biwaku, w sumie to byłem ciekawy jak to jest...
- Jade ja, Nat, Peter i Tony- powiedział Clint- no i jeszcze wy - zrobił uśmiech przez który wyglądał jak topiący się bałwan.
- No ja moge jechać, a ty Bucky?- zapytałem przyjaciela który nadal siedział na podłodze.
- Czemu nie, ale chyba nigdy nie byłem na biwaku...
-Dobra tam, pojedziecie, zobaczycie jak to jest- powiedział Clint i zaczął nad czym się zastanawiać- Macie namiot?
- Zagadnij- powiedział Bucky i podszedł do nas.
- Czyli nie? Dobra, mam 1 dodatkowy, będziecie spać w jednym.- wypowiadając ostatnie słowa zrobił dwuznaczą mine.- To ja ide po namiot a wy się pakujcie. Za godzine wyjeżdżamy.
Gdy ja i Buck byliśmy już spakowani, w drzwi ktoś lekko zapukał a te otworzyły się.
- Przepraszam, kapitanie pan Clint prosi abyśmy zeszli na dół- powiedział cichym głosikiem Pete, on jest taki słodki.
-Dobrze Pete, już schodzimy- odpowiedziałem młodemu a ten uśmiechnął się i pobiegł na dwór.
Gdy już cała nasza ekipa była na dole przyjechał samochód, był biały, 8 osobowy, ale jakby się uprzeć to pewnie 10 by się zmieściło. Tony i Pete usiedli na początku ja i Bucky w środku a nasza Clintasha na końcu.
Podczas jazdy Bucky'emu się chyba nudziło, machał nogami i bawił się moim ołówkiem, przez co nie mogłm sobie pobazgrać na kartce. Wyjąłem słuchawki i dałem 1 końcówke Bucky'emu, na ten gest chyba się ucieszył. Włączyłem jakąś muzyke z naszych czasów i zaczęliśmy słuchać, w taki sposób zleciała nam cała droga, oczywiście Bucky czasami zasypiał, to było urocze...
Ale to tylko mój przyjaciel!
Na kiejscu Clint dał nam namiot i instrukcje jak go składać. Strasznie się namęczyliśmy z tym ustrojstwem. Gdy już prawie był złożony, coś się zepsuło i się zawalił. Wszyscy mieli już rozłożone i pakowali rzeczy do środka, Nat widząc, że nam nie idzie podeszła złączyła takie coś z takim czymś, i mieliśmy namiot!
-To jest definitywnie czarna magia- powiedział Bucky na co dziewczyna się zaśmiała.
- Łatwiej by wam poszło jakbyście nie mieli instrukcji do góry nogami- uśniechnęła się i poszła do namiotu który dzieliła z Clintem.
Zapakowaliśmy rzeczy do środka i poszliśmy do reszty, Tony przyniósł patyki na ognisko, była już 19, na szczęście w lipcu jest jeszcze jasno.
-To co robimy?- zabytał Pete.
-Zjedzmy pianki!! - powiedział Clint, ten to by tylko żarł.
-Ale takie z ogniska?- zapytał Bucky
-Takie najlepsze- przestudiował chyba piankologie...- Nat podasz mi paczke pianek?- "podasz mi" według Natashy chyba znaczy "rzuć mi w twarz".
Oczywiście całą paczke zjadł Clint z Peterem, ja tylko spróbowałem, ale było okropne więc dałem Bucky'emu.
O około 20 Tony wpadł na genialny pomysł opowiadania o duchach. Po kilku jego "strasznych" historiach Pete siedział skulony na jego kolanach. Wyglądało to prze komicznie.
CZYTASZ
biwak/ Stucky
RomanceO tym jak nasze kochane buby jadą na biwak i dzieją się tam (chyba) fajne rzeczy ( ͡° ͜ʖ ͡°)