^7^

80 5 2
                                    

W szpitalu siedziała cała zapłakana ..

Próbowała choć na chwile pójść spać ,aby nie wyglądać jak jakby nie spała przez ostatnie trzy dni -choć tak było .






Wyprostował się.

– Masz jakieś narzędzia?

Zająć się pracą. Tego właśnie potrzebował. Czegoś, co zmęczy go fizycznie, podczas gdy jego umysł zajmie się rozwiązywaniem problemów ( o których ona nie ma pojęcia). Inaczej za minutę będzie się do niej dobierał, kusząc ją i uwodząc, by wreszcie dostać to, czego tak bardzo pożądał. Twarzą w twarz. Jej nogi wokół jego bioder. Paznokcie wbijające się w plecy. 

– Tak. – Jej dwukolorowe oczy zdradzały tak wiele. Był ciekaw, czy o tym wie. – Są w żółtej metalowej skrzynce tuż przy drzwiach.

– Zabiorę się do pracy.

– Dzięki.

Wdzięczność. Słyszał ją w głosie Val . Poczuł satysfakcję. Potrzebowała czegoś, co mógł jej dać. Moja. Szeptał w myślach. Jimin  nigdy nie był zazdrosny o swoje kochanki. Ale też nigdy nie czuł się tak, odkąd poznał Val . Złapał skrzynkę za uchwyt, otworzył moskitierę i wyszedł na werandę. Od domu do ulicy był spory kawałek. Rabatki z kwiatkami pod domem przechodziły w  szeroki trawnik, który z kolei ciągnął się aż do ogrodzenia z łańcuchów. To był uroczy domek. Niezwykły i czarujący. Idealnie pasował do Val  i odkrywał inną stronę jej natury. Jimin chciał tu zostać na kolację i film. Chciał kochać się z nią znowu, tym razem tak, jak trzeba. Powoli. Całą noc. Chciał się obudzić i poczuć jej cudowny tyłeczek ocierający się o jego kutasa. Tylko tym razem oboje byliby nadzy. Mógłby zarzucić jej nogę na swoje biodro albo wejść w nią od tyłu...Drzwi zatrzasnęły się za nim z hukiem.

– Dobra, to musi się skończyć – warknął, odwracając się, by obrzucić nienawistnym spojrzeniem niepokorne zawiasy.Odstawił skrzynkę i zabrał się do roboty. Siłą odepchnął myśli o tym wszystkim co go tak dręczyło i męczyło ,o czym ona za wszelką cenę nie może się dowiedzieć . Miał tylko ten jeden dzień z Val  i chociaż przybył tu, bo nie chciał,żeby jechała sama, zamierzał wycisnąć każdą sekundę z godzin, które mu zostały. 

Tak jakby jutra miało nie być. 

Bo dla nich nie było.

– No! -Jimin wstał i podskoczył kilka razy. Schodekdzielnie zniósł tę zniewagę. 

– Mniam – zamruczała Stacey.Moskitiera otworzyła się i kobieta wyszła nawerandę. 

– Cześć. 

– Cześć.

Jimin znał spojrzenie czające się w jej oczach.Kobiety obdarzały go nim od zawsze . Ale po razpierwszy to Valen tak na niego popatrzyła, a gdy do tego nieświadomie oblizała wargi, krew w jego żyłachzawrzała. 

– Złotko – wymruczał – wyglądasz, jakbyś chciałamnie zjeść. 

– Siedziałeś tu bez koszulki przez cały ten czas? –zapytała.

 Jej oddech stał się płytszy. Związała włosy w dwa urocze warkoczyki, a w dłoniach miała dwie szklanki wypełnione czerwonawym płynem z lodem. Z jakiegoś powodu ta dziewczęca fryzura podnieciła go jak cholera. Val  była piękną kobietą, ale jej wygląd przywiódł muna myśl role, które chętnie by z nią odegrał.

 – Przez ostatnie pół godziny, tak. 

– Szkoda, że to przegapiłam. 

– Wciąż tu jestem. – Uśmiechnął się półgębkiem.Przez chwilę jakby rozważała jego propozycję.Pomógł jej nieco, sięgając w dół i przeciągając dłonią pocałej długości wzwodu widocznego przez dżinsy. 

I'm Yours 🔞 /FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz