P.O.V Thorek
Chodziłem po bazie bez sensu. Czekałem aż inny wrócą z bitwy... Poszli bić się z drużyną czerwoną, a ja zostałem, gdyż zbyt dobrze bić się nie potrafię. Głównie konflikty wolę załatwiać pokojowo, bo przemoc nic nie da a jedynie pogorszy sytuację. Postanowiłem nazbierać trochę surowców, bo nasz magazyn świecił pustką. Nie było nawet cobbla, a tym bardziej diamentów.Po dwugodzinnym kopaniu nazbierałem wystarczająco dużo surowców, by starczyło spokojnie na 2 miesiące. Cóż, ale to już zależy jak dużo będą budować. Usłyszałem kroki. Przestraszyłem się trochę, że być może to ktoś z czerwonych. Szybko odwróciłem się i naciągnąłem łuk. Okazało się, że był to Ewron. Mój przyjaciel od wielu lat. Schowałem łuk oraz strzały, a ten powiedział, żebym szybko się przygotował, bo będę musiał im pomóc. W sensie, żebym opatrywał rany naszym. Pobiegłem do domu gdzie miałem zbroję, leki, bronie i opatrunki. Gdy byłem już gotowy, Ewron zaprowadził mnie do miejsca gdzie wszyscy z drużyny byli. Większość miała pocięte ręce, nogi a nawet twarze. Ale najbardziej poszkodowany był Graf. Dałem połowę opatrunków Ewronowi i powiedziałem by opatrzył innych a ja zajmę się tymi bardziej poszkodowanymi. Ten natychmiast podbiegł do innych i zaczął ich opatrywać. Ja natomiast podbiegłem do Grafa. Był prawie cały we krwi, a jego rany były głębokie. Jednakże moją uwagę zwróciła strzała wbita w jego ramię. W tym miejscu miał naderwany płaszcz ze skóry. On sam był blady na twarzy.
- Graf, kto Cię postrzelił -
- Paczol -
- A zrobiło Ci się po tym jakiś nie dobrzy czy po prostu ramię Cię zabolało? -
- Trochę zapiekło i zabolało ale to oczywiste -
- Okej, pytałem bo zawsze mógł dość trutkę do tej strzały -
- Mógł, ale jest na tyle tępy, że o tym nie pomyślał -
- Mógłbyś się przez chwilę nie ruszać? Bo muszę Ci bandaże zawinąć -
- Okej -
Po dziesięciu minutach już go opatrzyłem, został jeszcze Magister oraz Dzunior.Minęło pół godziny i już wszyscy byli opatrzeni. Gdy oni odpoczywali i jedli ja poszedłem pozwiedzać okolicę. Nagle z drzew wyskoczyli paru czerwonych. Szybko wyciągnąłem łuk oraz strzałę i naciągnąłem łuk w kierunku jednego z nich. Było ich czetrech a byli to ~ Nexe, Jawor, Paczol oraz Zaha.
- Czego chcecie, nie wystarczy wam, że wszystkich z zielonych wykończyliście? -
- Schowaj łuk albo inaczej porozmawiamy - Dla bezpieczeństwa schowałem łuk razem ze strzałą
- Już schowałem, a teraz mówcie co chcecie -
- Chcemy abyście oddali wszelkie cenne rzeczy -
- Po co wam to niby? Wystarczy już, że zabraliście nam wcześniej prawie wszystko, a teraz znów chcecie to zrobić! Macie więcej rzeczy niż my -
- Cóż, niczego nigdy nie za wiele -
- Można coś innego zrobić, nic oddać wam wszelkie cenne rzeczy należące do mej drużyny?
- Macie przykładowo hełmy żółwia? -
- Ewron takowe posiada, jednakże po co wam je? -
- Oddajcie je, a wojna się zakończy i nikt więcej już nie ucierpi na tym -
- Dobrze, jutro z rana przyjdę tu z Kamilem i oddamy wam wszystkie hełmy żółwia jakie posiadamy -
- Dobra, a teraz stąd idź -
Oni stali jeszcze chwilę i patrzyli się na mnie jak odchodzę. Trochę było to nie zręczne, jednakże nic na to nie poradzę.Po godzinie doszedłem do reszty zielonych. Ewron zaczął mnie się pytać gdzie byłem i tym podobne. Powiedziałem, że opowiem mu w bazie bo teraz już lepiej stąd iść. Większość dawała sobie radę, by iść samodzielnie, jednakże Graf i Magister rady sobie nie dawali. Dzunior pomógł iść Magistrowi, a ja Grafowi. Szliśmy około pół godziny do naszej bazy.
Później ja z Ewronem poszliśmy do naszego domu.
- To skoro już jesteśmy, to mi powiesz o co chodzi -
- Już mówię ~ Kiedy wy tam jedliście i odpoczywaliście ja poszedłem pooglądać okolicę, aż nagle z drzew zeskoczyli Naxe, Jawor, Paczol i Zaha. Chcieli byśmy oddali im wszystkie nasze najcenniejsze rzeczy, ale powiedziałem czy można coś innego. Odpowiedzieli, że przykładowo mogą być hełmy żółwia. I oto tak musimy jutro rano oddać im hełmy żółwia... Zanim na mnie nakrzyczysz, że jestem debilem, że się zgodziłem to się trochę odsunę -
- Eh, no dobra oddamy im te hełmy. Nam i tak nie były potrzebne -
- Okej, to co? Schodzimy na dół? -
- Mhm, jak chcesz, ale na się trochę źle czuje... -
- Czemu? -
- Nie wiem, tak nagle głową zaczęła mnie boleć -
- Czekaj... - Podsunąłem się do niego i przyłożyłem dłoń do jego czoła. Było bardzo ciepłe. Eh, ma gorączkę.
- Um, Kamil prawdopodobnie masz gorączkę -
- Nie no, zajebiście -
- Połóż się, a ja pójdę po jakieś leki -
- Dobra -
- Zaraz będę - Poszedłem na dół po leki. Po trzech minutach już byłem w domku. Ewron był czerwony na twarzy. Dałem mu leki na gorączkę po czym poszedł spać.Po godzinie doszedłem do wniosku, że też już powonieniem pójść spać. Poszedłem do pokoju obok i się położyłem.
Nie mogłem zasnąć, byt dużo się wydarzyło jak na dziś... W bazie budowali coś, co hałasowało okropnie. Po godzinie zasnąłem, jednak nie na długo, bo zaraz Ewron nie obudził.
- Thoruś -
- Tak? -
- Wiesz gdzie są tabletki na ból głowy? -
- Są w szafce, w kuchni -
- Okej, dzięki - po tym zaraz zasnąłem. Spałam spokojnie z około czterdziestu minut, bo Ewron znów mnie obudził.
- Co się znów stało? -
- Zasnąć nie mogę -
- I co? -
- Mógłbym spać z tobą...? -
- Dobra - Podsunąłem się bardziej do ściany, by Kamil miał miejsce na położenie się.•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×
844 słów w rozdziale bez notatkiJestem wyjątkowa i jako pierwsza zrobię książkę o KM z shipem ~ Graf x Thorek. Pewnie i ostatnia ale mniejsza XD
Jak są jakieś błędy to napiszcie w komentarzu <3
~Dowidzenia
•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×•×
CZYTASZ
What is love? ››Graf x Thorek‹‹
FanfictionCzym jest miłość, gdy nie wiesz jak pomóc swej ukochanej osobie?