Rozdział 1

16 1 0
                                    

-Myślałam że mama jest inna. Że oni naprawdę się kochają. A mnie zawiedli. Nikt jeszcze mnie tak nie zranił. Jaki on jest? Jest lepszy niż tata? Jeszcze zaprosiła nas do ich domu na miesiąc. Nie jadę nigdzie.
Przytulałam przyjaciółkę i podawałam jej coraz to nowe chusteczki żeby mogła się wypłakać. Byłam przy niej zawsze i ona przy mnie też. Jej mama powiedziała że już od roku prowadzi podwójne życie i że bardzo przeprasza Pana Browna ale muszą się rozstać. Cassie była kompletnie tym załamana a ja w to nie mogłam uwierzyć. Jej mama zawsze kojarzyła mi się z kobietą pełną klasy i wierną rodzinie a tu się okazało coś zupełnie innego. Pani Amanda zaprosiła mnie i przyjaciółkę na miesiąc do swojego nowego domu z powodu wakacji. Miałyśmy jechać jutro rano i postanowiłam że wyciągnę tam Cassandre nawet na siłę. Sama chciałabym poznać mężczyznę dla którego jej matka poświęciła tak wspaniałą rodzinę. Złapałam przyjaciółkę za ramiona i potrząsnęłam nią delikatnie.
-Cassie jesteś naprawdę najtwardszą babką jaką znam. Nie jedziesz tam dla swojej mamy tylko dla siebie. Naprawdę nie chcesz zobaczyć kto zepsuł ci rodzinę? Nie chcesz zemsty?
-Nawet nie wiesz jak bardzo chcę. Ale boje się że pęknę tam i wyjdę na idiotkę.
-Będziesz ze mną. Wymyślimy takie  akcję żeby dokopać temu facetowi i uprzykszymy mu życie tak jak on spieprzył twoje. Zgoda?
-Sama nie wiem... To dla mnie ciężka sytuacja
-Pamiętasz swoje własne słowa czy ci je przypomnieć?
-Nie ma sytuacji bez wyjścia.
-Dokładnie. Więc jak będzie?
Przyjaciółka westchnęła głęboko i spojrzała na mnie załzawionymi oczami.
-Zgoda.

                                     *
Z okazji tego iż było lato musiałyśmy   ubrać się zwiewnie. Mi to akurat bardzo pasowało bo uwielbiałam sukienki lub spódniczki podobnie jak Cassandra. Wczoraj spakowałam w walizkę wszystko co było mi potrzebne. Moi rodzice nie mieli problemu że wyjeżdżam ponieważ bardzo dobrze znali Państwa Brown i cieszyli się że nie będę się nudzić. Zresztą mam już siedemnaście lat więc zdecydowanie mogą mi zaufać. Założyłam białą obcisłą bluzkę z delikatnym dekoltem, białą dosyć krótką spódniczkę i kurteczkę jeansową w kolorze khaki. Do tego moje ukochane białe Conversy. Na szyję włożyłam złoty naszyjnik z kółkiem. Rozczesałam moje długie ciemno brązowe włosy i zrobiłam fale. Jeżeli chodzi o makijaż to dzisiaj moja cera wyglądała nienajgorzej więc użyłam korektora, zalotki do rzęs i tuszu. Usta przejechałam brzoskwiniowym błyszczykiem i biorąc torebkę psiknęłam się słodkimi perfumami. Usłyszałam trąbienie więc zbiegłam z walizką po schodach. Moja mama mnie zatrzymała mówiąc że wyglądam zabójczo i żebym się świetnie bawiła całując mnie w czoło na co się uśmiechnęłam i po pożegnaniu z tatą oraz moją małą siostrą Mią wyszłam. Spojrzałam na Cassie która siedziała w swoim czerwonym aucie i machała mi z niego. Odmachałam jej z uśmiechem i pobiegłam do jej autka. Otworzyła mi bagażnik więc włożyłam walizkę i zamykając go poszłam do drzwi. Wsiadając od razu spojrzałam w co jest ubrana. Miała na sobie czarną zwiewną sukienkę do połowy ud a włosy związane w wysoką kitkę. Usta jak zwykle były w kolorze czerwonym a na oczach miała perfekcyjne kreski. W samochodzie już stały dwie duże mrożone kawy. Pocałowałam ją w policzek i rozsiadłam się wygodnie na siedzeniu. Obmyśliłyśmy plan idealny. Muszę odbić faceta pani Brown.
-Gotowa jesteś?
Troszkę się spięłam na to pytanie bo co prawda umiałam podrywać mężczyzn ale nigdy nie robiłam tego zajętemu.
-Dla ciebie zrobiłabym wszystko więc jestem gotowa.
Nad tym akurat się nie wachałam. Moja przyjaciółka była że mną od zawsze i jestem jej w stanie pomóc nawet własnym kosztem. Ona z pewnością zrobiłaby to samo.
-To było urocze.
Zaśmiałyśmy się i spojrzałam na swoją spódniczkę.
-Nie uważasz że jest trochę za krótka?
-Masz boskie nogi więc jak masz poderwać tego frajera to długość nie jest ważna.
Po paru godzinach jazdy stanęłyśmy przy nowym domu w którym mieszkali Pani Amanda i nieznajomy. Pomyślałam sobie że trzeba mu wymyślić jakąś ksywkę żebyśmy mogły o nim rozmawiać nie wymawiając imienia tylko pseudonim. Wysiadłyśmy z auta i poszłyśmy w stronę tej willi. Spojrzałam na przyjaciółkę zaskoczona a ona wzruszyła ramionami i zadzwoniła dzwonkiem. Po chwili brama się otworzyła i weszliśmy do środka. Dom naprawdę robił wrażenie, wyglądał dosłownie jak taki mniejszy pałac. Wszędzie chodzili jacyś ludzie, jak nie ogrodnik to szofer, i wszyscy byli ubrani bardzo elegancko. Poczułam się trochę jak w filmie. Zobaczyłam że przy drzwiach stoi Pani Amanda więc podeszliśmy do niej. Uśmiechnęłam się do niej na co to odwzajemniła.
-Dzień dobry Pani Brown. Bardzo dziękuję za zaproszenie.
Przytuliłam ją na powitanie.
-Bardzo się cieszę że jesteście.
Wzięła swoją córkę w objęcia bez słowa a ona niezbyt odwzajemniła ten uścisk. Spuściłam z nich wzrok i zobaczyłam jak ludzie nam niosą walizki. Weszliśmy do środka i szczerze mówiąc jak myślałam że jest pięknie na zewnątrz to w środku było bosko. Biel tutaj była zatrważająca więc wszystko wyglądało bardzo czysto i schludnie. Zaburczało mi troszkę w brzuchu co nie uszło uwadze mamie Cassie.
-Rozejrzyjcie się po domu i jak skończycie to przyjdźcie na obiad.
Wzięłam przyjaciółkę pod rękę i poszłyśmy na górę.
-Jak tu jest cudownie. Czuję się jak w filmie.
-Skłamałabym mówiąc że mi się nie podoba ale czuję taki dystans do mamy.
-Też to wyczuwam. Wiem że jest ci źle. Weszliśmy do pierwszego pokoju który był totalnie w stylu Cassandry. Widziałam że zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia był wielki i miał jeszcze balkon. Gdy obejrzałyśmy go bardzo dokładnie to weszliśmy do drugiego. W tym zakochałam się ja. Był prawie cały biały z czarno różowymi dodatkami. Miałam duże okno z siedziskiem i balkon który się łączył z balkonem Cassie oraz jeszcze jedne drzwi prowadzące do łazienki. Byłyśmy bardzo zadowolone z pokoi i już nam do nich przynieśli walizki. Postanowiliśmy że pójdziemy już na dół bo nasze brzuchy wydawały już niepokojące dźwięki. Powiedziałam że zejdę do przyjaciółki za chwilę bo muszę jeszcze iść do toalety. Weszłam przez jakieś drzwi i zobaczyłam bardzo ładną dużą łazienkę z dwoma drzwiami. Jedne prowadziły do mojego pokoju a drugie były zamknięte. Po załatwieniu się zaczęłam myć ręce i spostrzegłam że ktoś za mną stoi więc się wzdrygnęłam. I widząc tego człowieka zaparło mi dech w piersiach. Był to mężczyzna z ręcznikiem na biodrach. Niezbyt wysoki, ciemnej karnacji. Przysięgam że ciało rzeźbił mu sam Bóg. Jego twarz była nieskazitelna. Mocno zarysowana szczęka i ostry nos. Usta układały się w zawadiackim uśmiechu przez co na policzku ukazał się dołeczek. Facet był cały mokry bo wyszedł z kąpieli a z ciemnych włosów kapała mu woda. Najbardziej zachwycające były ciemne oczy które patrzyły na mnie z pożądaniem i kpiną.
-Pomyliłaś łazienki dziewczynko
Gdy się zaśmiał to ukazał swoje śnieżnobiałe równe zęby na co złapałam się umywalki bo nogi same się pode mną uginały. Jego głos był delikatnie zachrypnięty ale bardzo męski. Ten gość spełniał moje najskrytsze pragnienia dotyczące mężczyzny. Był seksownym latynosem który był pociągający jak mało kto. Zaczęłam powątpiewać w spełnienie mojego planu. Właśnie. Plan.
-Mnie się jednak wydaje że to Pan je pomylił.
-To mój dom. Ja się nigdy nie mylę.
Poprawił ręcznik na swoich biodrach zsuwając go trochę niżej i ukazując literę V. Obliznęłam nieświadomie usta a jego oczy trochę ściemniały.
-To wejście przez mój pokój. Oby następnym razem były zamknięte skoro to Pana łazienka.
Uśmiechnęłam się kpiąco ukazując swoje zęby i wyszłam z łazienki kręcąc biodrami i czując jego wzrok na sobie. Zeszłam po schodach i ujrzałam że moja przyjaciółka już siedzi przy stole ze swoją mamą. Usiadłam na krześle przed przyjaciółką i obok mnie było wolne. Zestresowałam się i chciałam zmienić miejsce ale z góry zszedł już mężczyzna.
Ubrany był w białą obcisłą koszulkę z krótkim rękawem i białe spodenki. Jego perfumy sprawiały że się roztapiałam.
-To jest właśnie Lorenzo Walsh. Mój partner.
Lorenzo. Zaczęłam się zastanawiać nad ksywką. Moja przyjaciółka podała mu niechętnie rękę. Ja za to przygryzłam delikatnie wargę i podałam mu rękę patrząc głęboko w oczy.
-Chiara.
-Lorenzo.

DaddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz