Rozdział 2

21 1 0
                                    


- Namasste! - Olsza wskazała z krzykiem na zjawę.
- Znowu się spotykamy, Namasste - powiedział As. Wymówił głoski tak seksownie, że Fresiu aż przygryzł wargę, a Olsza podrapała się w nos. - Czego od nas chcesz?
- Chcę zagłady. Bo to apokalipsa. Apokalipsa mojeaaa - zasyczała, ukazując swoje długie zęby.
Bella powstała i znowu zaczęła się denerwować, że nikt jej nie wtajemnicza, a w ogóle co tu do cholery robi Namasste, przecież w ostatnie Halloween razem z Adolfiną zepchnęły ją w dół Marydół i miała tam zdechnąć.
Wtedy Iron już wiedział, że jeśli teraz nie pomoże swoim przyjaciołom, to nie pomoże im już nigdy więcej..
- Plagg, napieprzamy - zawołał i spod kaptura jego różowej bluzy wyfrunął Plagg, jego miraculowy obrońca. Po chwili Iron był już Czarnym Kotem.
- Co ta Franczeska ci zrobiła?! - Madonna załamała ręce.
- To nie Franczeska, to moje przeznaczenie, Madonno. Muszę bronić Rojowa i okolic.
- Jestesśśśś sssspierdolony - stwierdziła Namasste. Wtedy ktoś zaczął zaczął walić w okna. A raczej kilku ktosiów. - Już idą. Moi przyjacieaaleeee.
- ZOMBIE! - krzyknął Iron i wziął Adolfinę na ręce. - Wynośmy się stąd! - dodał i zaczął biec w stronę wyjścia. Wszyscy ruszyli za nim oprócz Madonny. Olsza zatrzymała się i popatrzyła ze zdziwieniem na dziewczynę.
- Madonno, czemu nie biegniesz z nami?
- Jak ten zasraniec mógł wziąć ją na ręce. Zaraz go zwyzywam na Spotted i nie będzie już taki cwaniak.
- Adolfina jest w niebezpieczeństwie, a ty myślisz tylko o sobie!
- To moje życie! - krzyknęła Madonna, ale ostatecznie pobiegła za resztą, no bo nie chciała umrzeć.
- Myślałam, że kochasz Asa - zagadnęła Olsza podczas szaleńczego biegu.
- Tak było, zanim widziałam jak całuje sie z Alexym.
- Co?! przecież Alexy to mój chłopak!
- A nie Adrian Gałązka?
- Skądże znowu - prychnęła Olsza. - To był jeden jedyny raz, dawno i nieprawda..
- Olszo, serce mi się kraje kiedy tego słucham - Fresz pociągnął nosem. - Zabiję Alexego i na wszelki wypadek Adriana też.
W końcu wszyscy dotarli w pozornie bezpieczne miejsce, którym był sklep Polo. Zastali przy jednej z półek Robura, Garbacza i Mitaka. Mitak szczerzył się jak debil i pakował pawełki do bluzy. Nie wiadomo czemu, była apokalipsa, więc i tak wszyscy kradli. Zza półki wyskoczyła nagle ciotka Budda ze złotem łańcuchem oplatającym jej uszy.
- Co wy tu robicie? Chcecie pastą po mordzie, szczeniaki?!
- Nie zabijesz Alexego, szmato! - Olsza zaczęła rzucać pawełkami we Fresza. Nienawidziła go tak bardzo... Ale kto się czubi ten się lubi nie? ;)(chociaż nie zawsze)
- Kto jest Biedronką btw? - spytała nagle Bella, która była dociekliwa.
- Jest nią..
- To ja - Pudrowa nastolata wleciała przez okno. Zaczęła wymachiwać swoim jojo. - Jestem Biedronką. Załóż okulary Madonno.
- To moje życie - skwitowała Madonna. Jak ta wredna szmula mogła walczyć obok jej ukochanego? To ona powinna być Biedronką.
- Nie, ja powinnam, to ja pierwsza lubiłam ten serial - wtrąciła się Olsza, która czasem czytała w myślach. - A ty nawet poprawnie nie wymawiasz imienia Tikki.
- Kocham Toko całym sercem.
- Ja też - Adolfina powstała ze snu.
- Jednak nie jesteś zombie? - zdziwił się Iron.
- Wyleczyłam ją moim Buddodoytykiem - pochwaliła się ciotka Budda. - Ale chcę nagrody.
- Jakiej? - zdziwił się As.
A wtedy wszyscy zapadli sen przez zapach pawełków, które okazały się być gazem usypiającym ciotki Buddy.
- Tu już nawet Biedronka i Czarny Kot wam nie pomogą - zagrzmiała, zabierając mirakula Ironowi i Nastolacie. Ona i jej podwładni mieli plan. Musieli tylko jeszcze zdobyć zaufanie niejakiej Namasste. Ale to nie będzie trudne, muszą tylko poczekać aż As trochę się wypoci i.. bedą mogli przejść do ważnych rzeczy.

Apokalipsa mojaWhere stories live. Discover now