Byłam w szkole.
Chodze do Liceum im. Stefana Batorego w Warszawie.
Mówią ze to prestiżowa szkoła i to prawda.Podoba mi sie w niej to ze kazdy jest bogaty. I podoba mi sie jeden chłopak.
Jest piekny. Buja się po szkole z 3 kolegami. Jeden ma 1,58 i mówią na niego Szczypiorek czy jakoś tak. I tylko ryle wiem.Michał, czyli ten najprzystojniejszy to niezły rozrabiaka. Ale wiem, ze nie zwróci na mnie uwagi. Nie dość ze jesyem w pierwszej klasie to poszlam rok wcześniej do szkoly. Jestem dla niego dzieckiem... tak mi sie wydawało
Do pewnego dnia. Rzucił we mnie ogryzkiem jabłka i kazal mi je wyrzucic bo bylam przy koszu. Od razu moje serce zabilo szybciej, ale jako ze jestem ostra śmiało mu sie postawilam:
-bo co?- powiedzialam.
-gowno- odpowiedzial
Jego trzech kolegów sie ze mnie smialo a ja wzielam ten ogryzek i zajebalam mu tak, ze fryzura mu sie zepsula. Poszlam pod radiowezel by na nich nie patrzecZadzwonil dzwonek. Nie chcialo mi sie isc na lekcje. Stwierdzilam ze pierdole to, gdy nagle Michał przyszedl do mnie