początki

5 1 0
                                    

Wiktor Siermanow, jeden z najwybitniejszych rosyjskich złoczyńców, właśnie szedł przemiłym spacerem po lesie, gdy usłyszał charakterystyczny dla tych rejonów dźwięk wycia. Wilki były niewykrywalne dla oczu mimo że doskonale było je słychać. Jakieś przeczucie kazało wtedy Wiktorowi się zatrzymać, a on pchnięty nim zrobił to. Rozejrzał się dookoła i zauważył przecięte na pół, puste w środku, spróchniałe drzewo. Mężyczyzna zajrzał do środka, nie wiedząc że to co tam zobaczy zmieni nieodwracalnie jego życie. W środku siedziała na oko sześcioletnia dziewczynka, wtulona w ciało białego wilka, wyjąc jak to zwykły robić wilki. Siermanow od razu wyją ją mimo że rzucała się i szarpała z nadludzką wręcz siłą, i przytulił do siebie, po czym zabrał do domu, zamkną drzwi i postawił ją na ziemię. Mała schowała się w kącie i zaczęła warczeć.

- Spokojnie mała, nic ci nie zrobię- powiedział mężczyzna ze śmiechem, kucając. dziewczynka uspokoiła się trochę, podeszła do mężczyzny i go obwąchała, po czym usiadła na przeciwko niego na kolanach i uniosła jedną brew.

- krew- powiedziała po rosyjsku z angielskim akcentem

- czyli jednak umiesz mówić? wspaniale- odetchną z ulgą. - więc może powiesz jak masz na imię?

- nie mam. Ja angielski lepiej - powiedziała znowu z angielskim akcentem

- oh okej. gdzie twoi rodzice? - zapytał Wiktor przechodząc na angielski

- mama i ludzki brat w Japonii. Tata w śniegu, bracia i siostry wilki w śniegu, siostra soga w pniu. Zostałam Ja.- skończyła swoją wypowiedź, a mężczyzna od razu poją co znaczy "w śniegu"

- Jak przeżyłaś?

- Walczyłam, siostra Soga mi pomogła ale nie ochroniłam nas obu- dziewczynka rozpłakała się. Wiktor już miał ją przytulić gdy nagle przestała płakać i zaczęła biec na górę jego domku ale nie słychać było jej nóg, gdy wbiegła zaatakowała coś i obezwładniła. Tym czymś okazał się być czarny wilk. Dziewczyna bez wahania wgryzła mu się w gardło, a wilk padł na podłogę bez życia.

- to za siostry i braci.- Powiedziała najchłodniejszym tonem jaki mężczyzna w życiu słyszał, po czym po prostu skuliła się w kłębek i zasnęła. Wiktor spopielił za pomocą swojej mocy ciało wilka, wziął dziewczynę i na ręce. W tamtym momencie postanowił że kończy ze złem na jakiś czas, nauczy ją walczyć, będzie chronił i pozwoli opanować moc nie zależnie od tego jaka ona jest, oraz niezależnie od tego jaką stronę wybierze w przyszłości dziewczyna. Postanowił nazwać ją Ash, bo wtedy zawsze będzie jej częścią.

8 lat później

Ash P.O.V.

- Ash wstawaj! - krzykną Wiki, mimo że wiedział że już dawno nie śpię. Zawsze wstawałam skoro świt i wymknąwszy się oknem biegłam przed siebie. Biegałam bardzo szybko, zostało mi to chyba z życia pośród wilków. Wiktor krzyczał raczej żeby upewnić się że już wróciłam. Po sekundzie pojawiłam się na dole chwytając kanapkę.

- Dziś planuję strzelanie z pistoletu i polowanie. Idziesz czy zostajesz i robisz rzeczy o których nie muszę wiedzieć tak jak przez ostatnie kilka dni?- Zapytałam z lekkim wyrzutem o sekrety które ma prze demną od paru dni

- Idź sama i nie zapomnij japońskiego!- Uśmiechną się rzucając we mnie podręcznikiem. Tak, kilka miesięcy temu Wiktor Siermanow, były złoczyńca, pseudonim burn bones, postanowił ża mam się nauczyć japońskiego. Kupił mi mp3 z lekcjami oraz podręcznik, i nawet nie wiem po co? Rozumiem że nauczył mnie matematyki, przyrody, rosyjskiego, nawet próbował doskonalić angielski, ale okazało się że wszystko wiem, nauczył mnie obrony i ataku, sztuki, grania na pianinie, historii świata, ale japoński? Cóż przynajmniej mu na mnie zależy, jest moją jedyną rodziną. To on się mną zaopiekował i pomógł mi opanować moc oraz wszystko co umiem do dziś. Nawet jak często mi to nie wychodziło, nawet jak byłam wredna, nawet jak kończyły mi się opcje to on był ze mną, osobą która może wydawać się bez uczuć, głupią złotooką białowłosą dziewczyną, to on tak nie pomyślał. Ale dlatego nie mogę go zawieść, będę go chronić, pokażę na co mnie stać. Wzięłam pistolet i ustawiłam sobie za cel listek na drzewie 100 metrów dalej. Cel. Prosto w środek. Uśmiechnęłam się do siebie, uwielbiałam strzelać. Oddałam jeszcze kilka strzałów i usiadłam do japońskiego. Radziłam sobie z nim nawet dobrze, a przynajmniej tak myślałam. Po 6 godzinach nauki, uznałam że to idealna pora na polowanie. Spędziłam na tym zaledwie godzinę a już niosłam do domu dwa zające. Jednak to co tam zastałam rozwaliło w pył moje dotychczasowe życie

zła//bnhaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz