Domek, moje miejsce, płonęło. Biegłam ile tylko miałam sił w nogach. Za domkiem leżał Wiktor. Cały w oparzeniach. Uśmiechną się do mnie i powiedział.
- Ash. Przyjmij to ode mnie jako dowód wdzięczności towarzyszenia mi i bycia sensem mojego życia przez ostatnie lata. Kocham cię- Podał mi kopertę i dotkną swojego palca. – żegnaj- powiedział i zmienił się w popiół.
- NIE! Wiktor!!! To nie może się tak skończyć! Wiktooor! – krzyczałam z twarzą we łzach. Domek się palił. Wiktora nie było. A ja? Siedziałam i płakałam z bezsilności. Po dwóch godzinach udało mi się opanować emocje. Otworzyłam kopertę i pierwsze co z niej wyjęłam to list.
Kochana Ash
Jeśli to czytasz to znaczy że wszystko poszło zgodnie z planem. Nie rozpaczaj więc proszę za mną, bo sam się na to pisałem. Teraz jest twój czas. Przekazałem ci całą moją wiedzę i wszystkie umiejętności. Ja załatwiłem już wszystkie sprawy, dlatego musiałem zginąć. Moją ostatnią prośbą jest to żebyś wyjechała do Japonii, przyjęła imię Adiena Hotarowa i jako 15 letnia urodzona dnia 10 czerwca 2001 r. uczennica z Rosji, przystąpiła do nauki w klasie 1a w U.A. wszystkie dokumenty załatwiłem a tobie zostaje do zdania egzamin wstępny. Opłaciłem również twój akademik na najbliższe 3 lata. W kopercie masz bilet i pieniądze na nowe rzeczy. Z lotniska odbierze cię chłopak o nazwisku Bakugo. Ale kup ubrania dopiero w Japonii żeby lepiej dostosować się do otoczenia. I choćby nie wiem co nie mów że mnie znałaś. Pamiętaj skarbie, mimo że martwy, zawsze będę z ciebie dumny.
Kocham cię
Wiktor
W kopercie znalazłam również bilet i kartę kredytową z pinem oraz informacją że znajduje się na niej 300000000000 jen. Czyli kupa pieniędzy co nie znaczy że nie będę musiała pracować. Bilet miałam na dzisiaj, z pozwoleniem przewiezienia broni, na pokładzie. Cóż zostało mi tylko powiedzieć
- Żegnaj
I odeszłam. Dwie godziny później byłam już na pokładzie samolotu. Ciągle byłam załamana ale wiedziałam że muszę być silna. Dla Wiktora. Podobno w Japonii mieszka mój brat i mama, ciekawe jak oni się mają, nigdy ich nie spotkałam bo mama i tata pokłócili się po naszych narodzinach a mama wzięła brata i wyjechała. Cóż może ich spotkam. Zasnęłam ze stresu
Obudziłam się gdy wylądowaliśmy. Pierwsze wrażenie można zaliczyć do udanych. Wyszłam z samolotu i udałam się do strefy w której ludzie czekali na przyjeżdżających w której zobaczyłam chłopaka mniej więcej w moim wieku. Postanowiłam zaryzykować
- Przepraszam? Szukam chłopaka o nazwisku Bakugo.
- To ja- odpowiedział, niezbyt uprzejmie blondyn
- miło mi. Adiena Hotarowa – nadal starałam się by miła
- Dobra. Idziemy, w końcu nie chcemy się spóźnić. – On zaczyna mi już działać na nerwy, ale nie dam się. Będę miła choćbym miała zdechnąć. Szliśmy chwilę, bo jak się okazało do akademii nie dojeżdżają autobusy. Wtedy przypomniałam sobie że w torbie mam moje rzeczy do treningu. Czyli mam się w co przebrać na część praktyczną. Ale chwila, nie mogę pokazać co potrafię do końca. Już wiem, użyję tylko jednej mocy i tylko jej części. A reszta wyjdzie im w praniu. Tak, jestem tym niewielkim procentem osób które mają dwie moce, i co najśmieszniejsze obie mam po ojcu, bo mama nie miała żadnych. Podeszliśmy do Sali z egzaminem teorytycznym. Siedziało tam już parę osób, rozpoznałam jednak tylko Todorokirgo, bo miałam kiedyś kilka stron na temat jego ojca, w „najlepsi bohaterowie świata”. Musi być mu ciężko z takim ojcem, współczuję mu. Dali nam kartki i długopisy, a ja zastanawiałam się czy to nie jest jakiś egzamin dla trzecioklasistów, ale potem przypomniałam sobie że Wiktor i ja przerabialiśmy tematy z wyższych uczelni i zrozumiałam że niektórym może to sprawiać trudności. Oddałam kartkę po kilku minutach i wyszłam z Sali zanim ktoś zdążył się zorientować. Poszłam się rozgrzać na salę gimnastyczną, która była raczej ogromną halą sportową. Po czym doszłam do grupy która właśnie kończyła pisać. Już wiedziałam co zrobię. Ale najpierw postanowiłam wdać się w miłą rozmowę, bo tak jak powiedział Wiktor „zawsze szukaj przyjaciół a nie wrogów”. Brakuje mi go. Postanowiłam zagadać do zielonowłosego chłopaka. Wyglądał na sympatycznego.
- Hej. Jestem Adiena – powiedziałam przyjaźnie.
- Hej, Izuku Midoriya. Skąd jesteś? Bo na pewno nie stąd
- Masz racje. Przyjechałam z Rosji. Miło mi cię poznać
Rozmawialiśmy tak aż nie nadszedł ktoś i nie zabrał nas do jakiejś Sali z robotami które mieliśmy rozwalić. No dobra. Jedziemy z tym koksem. Roboty atakowały z każdej strony ale nie było to dla mnie problemem. Użyłam tornada żeby wznieść je w powietrze a następnie rozwaliłam za pomocą witek wiatrowych. Nagle przeciwnicy przestali atakować a ja zobaczyłam spadającego Izuku. Szybko skonstuowałam zjeżdżalnie wiatrową która pozwoliła poranionemu chłopakowi bezpiecznie dotrzeć na ziemię. Midoriya pozwolił na szczęście sobie pomóc i zaraz razem poszliśmy do nauczyciela, Pana Aizawy…
CZYTASZ
zła//bnha
Fanfictionopowieść, w uniwersum podobnym do bnha, prawie identycznym, wzięłam też paru bohaterów, ale złoczyńcy są moim własnym tworem, więc przepraszam jeśli są niedopracowani. A teraz wejdźcie ze mną w świat w którym ludzie mają moce