PROLOG

19 3 0
                                    

– Panie Curson proszę wstać. I się przedstawić. — Powiedział sędzia i spojrzał na mojego męża który z ociężeniem wstał z swojego krzesła.

– Robert Curson. Lat dwadzieścia sześć. Od roku jestem mężem, pracuje w swojej firmie. Kocham moją żonę i nie chce jej stracić przez jeden błąd, nie widzę sensu separacji, skoro mieliśmy ostatnio kilka smutnych chwil, myśle że wystarczyłaby nam rozmowa a nie tak poważny krok. — Powiedział mężczyzna i spojrzał na mnie z czułością, zatonęłam w jego błękitnych oczach. Przypomniały mi się w tym momencie wszystkie wspaniałe chwile z nim spędzone. Ale też gorzkie ostatnie momenty życia.

Po godzinie nastąpiły słowa których nigdy nie zapomnę. Wypowiedział je, gdy został zapędzony w kozi róg.
Wyszły na jaw jego gry hazardowe i dlaczego ze mną był.

– Po tym jak się poznaliśmy opowiedziała mi dużo o sobie i swoim bogatym życiu. Miałem wtedy ciężki okres bo firma przynosiła duże straty i była na progu bankructwa. Musiałem działaś i wtedy wpadł mi pomysł żeby ją wykorzystać, żeby jej rodzice przypisali na nas cały majątek. Niestety mimo że byliśmy małżeństwem już od prawie trzech lat oni nadal tego nie zrobili i nawet lepiej. Niedawno firma znowu zaczęła przynosić zyski a ja nie chce już dalej wykorzystywać tej kobiety.

Powiedział zmęczonym głosem jakby cały czas go to męczyło.
Zaszklimy mi się oczy gdy słuchałam o tym że byłam tylko pomocą w zyskaniu dużej ilości gotówki.

Mój adwokat zamienił ze mną kilka zdań z których wychwyciłam tylko tyle, czy nadal chce separacji czy już rozwodu.
Jedyne co byłam w stanie to kiwnąć głową bo cała zesztywniałam ale mężczyzna chyba mnie zrozumiał. Powiedział sędziemu o naszej zmianie roztrzygnięcia rozprawy.
Chwile później jak doszło do każdego co właśnie powiedziała moja „bratnia dusza", osoby bezstronne, na widowni zaczęły szeptać między sobą, a wręcz się przekrzykiwać.

– Spokój, wyrok nastąpi po naradzie.

Każdy musiał wstać, dla mnie było to ciężkie ponieważ cała się trzęsłam i tylko szukałam wzrokiem mojej przyjaciółki na sali ale jej nie było. Pewnie zatrzymali ją w pracy, ile bym dała żeby była tu przy mnie.

Po dziesięciu minutach sędzia wrócił na sale.

– Dnia drugiego lipca rozwiązuje małżeństwo Roberta Curson i Mariany Curson zawarte czwartego maja dwutysiecznego szesnastego roku w Wrocławiu, z wyłącznej winy Roberta Curson. Ogłaszam koniec rozprawy.

Od tej chwili zaczęłam nowe życie ale czekało mnie jeszcze jedno zaskoczenie tego dnia.

Gdy wyszłam z sądu zobaczyłam mojego byłego męża zmierzającego w moim kierunku.

– Boże jak dobrze że już koniec, nie wytrzymałbym dłużej z tobą gdyby był inny wyrok. Mam nadzieje że ułożysz sobie życie beze mnie, ah zapomniałem ty czekasz na księcia który nie istnieje. To miłych poszukiwań.

Każde słowo było coraz mocniej wypełnione jadem, stał przede mną człowiek którego uważałam za idealnego, teraz widzę w nim diabła w ludzkiej skórze.
Poczułam straszny skurcz w klatce piersiowej, nagle poczułam mroczki przed oczami i ciemność która nade mną zapanowała.
Poczułam że lecę.

Zobaczyłam mężczyznę który mi się przygląda i przeprasza, że mnie wykorzystał.
Mówi o tym że przemyślał całą historie i zdał sobie sprawę że tak naprawdę mnie kocha i przeprasza za wszystkie łzy przelane przez niego.

Obudziłam się nagle na kolanach kobiety która wachlowała teczką mnie po twarzy.

– Czuje się już pani lepiej?

Szukając siebie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz