1. Poranna matematyka

4 0 0
                                    

Jestem Amy Smith. Mam 15 lat i chodzę do drugiej klasy gimnazjum. Jestem brunetką o krótkich włosach i ciemnych oczach. Jestem średniego wzrostu, choć zawsze myślałam, że jestem niska to jednak teraz wiem, że mój wzrost jest idealny.

Poniedziałek rano. Pierwsza lekcja to moja ukochana matematyka, gorzej już chyba być nie mogło. Spojrzałam przez okno. Zewnętrzny świat wydawał się o wiele ciekawszy, niż uczenie się o obliczaniu graniastosłupa foremnego. Chciałabym choć na chwilę oderwać się od tej rutyny.

--Amy.--szturchnęła mnie w łokieć Alice, która to siedziała obok mnie. Jest moją najlepszą przyjaciółką, ale nie jedyną. Mam dość przyjaźni w piątkę, ale gdybym o tym powiedziała to ja bym wyszła na tą najgorszą. --Amy.--powtórzyła choć tym razem nieco głośniej.

Wpatrywałam się w nią niczego nie świadoma. W klasie nastała cisza, a inni wpatrywali się raz na mnie, a raz na nauczycielkę. Przełknęłam ślinę. Tykanie zegara ściennego w tym momencie było dla mnie nie do zniesienia.

--Ej, o co wszystkim chodzi?--spytałam na tyle cicho na ile potrafiłam, ale mimo to wiedziałam, że każdy to usłyszał.

--Pani Ava wywołała cię do odpowiedzi.--odpowiedziała. Właśnie w tej chwili wiedziałam, że moja mama mnie zabiję, lecz mimo to nie potrafiłam się ruszyć z miejsca. 

--Dobrze.--powiedziała kobieta siedząca przy biurku, choć to bardziej biurko siedziało przy niej. W sumie to się zlewała z meblem. Prychnęłam, zakrywając szybko dłonią usta. Zaczerwieniłam się lekko i zakryłam twarz włosami.--W takim razie niestety muszę tobie postawić jedynkę.--"niestety". Taaa...wiedziałam, że o tym marzy i pytanie mnie na co drugiej lekcji nie jest przypadkiem.

Kobieta-biurko zaczęła wpisywać w dzienniku moją kolejną pałę. Może jeszcze dwa lata temu bym się załamała, ale teraz jest to dla mnie obojętne. I tak się nie poprawię, bo wiem, że nie ma to sensu.

--Amy, ale twoja średnia się pogorszyła. Kiedyś byłaś lepsza i chciało ci się, popatrz na Megan, ona dobrze się uczy i jakoś nie narzeka.

--Ale ja nie jestem Megan, proszę pani.--to nie pierwszy raz kiedy jej, jak ona to nazywa "pyskuję".

--A szkoda.--uśmiechnęła się lekko.

Od zawsze mnie nie lubiła, a uczyła tylko osoby "najlepsze". Za każdym razem kiedy dostałam złą ocenę na całe forum klasy komentowała to, ale gdy miałam motywację, lub temat mi się spodobał wtedy nazywała to "fartem", albo "Było to takie łatwe, że nawet ty dostałaś dobrą ocenę". Wiele nauczycieli mnie nie lubi ze względu, że jestem cicha, ale ja nie jestem cicha tylko jestem aspołecznym introwertykiem. Zawsze, gdy tak mówiłam to nikt mnie nie słuchał mówiąc, że nie powinnam tego tak nazywać, bo jest to po prostu nieśmiałość.

Matematyczna poprawiła okulary i wstając z krzesła, które to uginało się pod jej ciężarem zaczęła pisać coś na zielonej tablicy. Siedzę w przed ostatniej ławce i ze względu na zróżnicowane charaktery pisma mam wiele trudności z odczytaniem słów. Do tego nie widzę zbyt dobrze. Więc po co usiadłam prawie na samym końcu?

Często choruję co było powodem dla, którego pojawiłam się w trzecim tygodniu września i to było jedyne wolne miejsce obok osoby, którą lubię. Alice wiedziała, że mam problem ze wzrokiem i dlatego zawsze jak skończyła przepisywać to oddawała mi swój zeszyt. Jest niesamowita, że potrafi się odszyfrować te bohomazy i do tego tak szybko przepisywać notatki. Choć jest moją najlepszą przyjaciółką ona i tak woli Emily, która to natomiast jest do mnie jak i do niej nastawiona tak samo i traktuję nas identycznie.

Do końca lekcji byłam nieobecna. Cieszyłam się, że mam już za sobą matematykę i prawie pierwsza wyszłam z klasy.

--Nie martw się.--obejrzałam się do tyłu i ujrzałam Thomasa. Na jego słowa lekko się uśmiechnęłam i stanęłam przed nim.

--Już się do tego przyzwyczaiłam.--zaśmiałam się nerwowo i spojrzała w bok.

Po chwili z klasy wyszli moi przyjaciele, Dan, Alice i Emily.

--Nie filtrujcie ze sobą, bo robię się zazdrosna.--rzuciła Alice udając obrażoną. Rzuciła się brunetowi na szyję.

Zawsze mnie śmieszyło zamiana słów z "flirtować" na "filtrować" w sumie to ja pierwsza zaczęłam tak mówić. Żeby im nie przeszkadzać i dać chwilę samotności nasza trójka z uśmiechem udała się pod salę numer 221B, w której to mamy angielski.

Bardzo uwielbiałam ten przedmiot, ale ze względu na panią, która nas uczy tego języka to przestałam. Niektórzy nauczyciele nie powinni nauczać, tym bardziej, gdy nie mają chęci tego robić i wszystko co mówią jest z przymusu. Ale i tak najgorsi są ci, którzy mają do nas pretensje, że zmarnowali sobie życie wybierając swoją pracę. 

________________________________________________________________________________722 słów. Cóż, dziękuję za przeczytanie mojego pierwszego rozdziału i mam nadzieję, że wam się spodoba. W sumie to na spontanie wypuszczam ten rozdział jak i książkę, więc jestem ciekawa.

(Nie)Wieczna PrzyjaźńWhere stories live. Discover now