8

38 1 0
                                    

Mijały godziny, a ja miałam wrażenie, że to czekanie trwa wieczność. Wzięłam szybki, zimny prysznic, po czym położyłam się do łóżka. Bardzo zmęczyły mnie dzisiejsze wrażenia, więc szybko zasnęłam. Obudziłam się rano, ale Paco jeszcze nie było. Zaczęłam się martwić. Postanowiłam zadzwonić do mamy, chciałam z nią porozmawiać, bo tylko ona doskonale mnie rozumiała i wiedziała jak mnie uspokoić. Rozmawiałyśmy tak ze dwie godziny. Oczywiście nie mogłam jej powiedzieć wszystkiego, bo nie chciałam jej za bardzo martwić.

Usłyszałam jak otwierają sie drzwi. Rozłączyłam się z mamą i ujrzałam Paco. Był bardzo zmęczony i blady. Nie wiedzieć czemu podbiegłam do niego i mocno przytuliłam. Odwzajemnił uścisk i padł na kolana.

- Co się stało? - zapytałam zmartwiona.

- Mój ojciec...  On nie żyje.

Klęknęłam przed nim i przytuliłam go do swojej piersi. Rozpłakał się jak dziecko, starałam się go uspokoić, ale na nic były moje próby. Nagle odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy.

- Okłamałem Cię. - westchnął - Pamiętasz jak mówiłem Ci, że pracuję w rodzinnym biznesie i ochraniam hotel?

Pokiwałam głową przytakując.

- Po części to prawda, bo to ja dowodziłem ochroną w tym hotelu, ale mój ojciec... - zrobił poważną minę - to był jego hotel, a teraz, gdy on nie żyje jego obowiązki przejmuję ja. Nie wiem co mam robić Malutka.

Zrobiło mi się go żal. Nigdy nie widziałam tak zrozpaczonego i zagubionego człowieka. Paco wstał i poszedł do łazienki. Usiadłam na łóżku zastanawiając się co się tu wydarzyło. Bardzo dotknęła mnie ta wiadomość i to jak ją przeżywa. Gdy Zielonooki wyszedł z łazienki był nagi, ale nie było widać po nim ani krzty wstydu. Położył się do łóżka i szybko zasnął. Rozejrzałam się po apartamencie. Chciałam się przebrać, bo od wczorajszego dnia miałam na sobie tylko strój kąpielowy i plażową sukienkę. Znalazłam garderobę, ujrzałam moje walizki i porozwieszane ubrania, które zabrałam ze sobą na podróż. Kiedy on to tu dostarczył? Machnęłam ręka po czym przebrałam się w bawełniane spodenki i obcisły top. Weszłam do sypialni. Paco smacznie spał. Nie wiedzieć czemu położyłam się obok niego. Wyglądał tak spokojnie. Klatka piersiowa delikatnie i miarowo się poruszała, a jego jeszcze mokre włosy opadały mu lekko na czoło. Odkryłam nas kołdrą i przytuliłam się do niego. Paco lekko się przebudził, pocałował mnie w czoło i mocno przytulił do siebie.

Zielonooki spał, a ja w jego objęciach trwałam tak kilka godzin. Nastał wieczór. Jego zapach i uścisk mnie uspokajał. Usłyszałam dźwięk SMS. Podniosłam się z łóżka i odczytałam wiadomość. To Artur.

'Gdzie Ty jesteś? Chcę porozmawiać.'

Odwrociłam sie w stronę Paco, żeby zobaczyć czy dalej śpi. Nie spał.

- Cześć Malutka. - uśmiechnął się zadziornie - Co tam robisz?

- Nic ważnego. - odparłam - Jesteś głodny?

- Bardzo. - zdjął z siebie kołdrę, a ja zobaczyłam go w całej okazałości. Jego spora erekcja przyciągnęła mój wzrok. Mimowolnie się oblizałam, ale się opamiętałam i odwrociłam wzrok w stronę okna. Zaśmiał się cicho, po czym wstał i poszedł do łazienki. Siedziałam dalej zawstydzona. Gdy Zielonooki wyszedł miał już na sobie ręcznik.

- Chciałabyś pójść ze mną na kolację? - nawet nie zauważyłam, a stał już obok mnie.

- Zapraszasz mnie na randkę? - zapytałam.

- Jeśli chcesz tak to nazwać, to tak - zapraszam Cię na randkę.

Uśmiechnęłam się, po czym skierowałam się w stronę łazienki żeby się umyć i pomalować. Gdy wyszłam Paco był już gotowy. Miał na sobie liliową koszulę i czarne, eleganckie spodnie. Oniemiałam. Wyglądał bosko. Wskazał mi garderobę, żebym się ubrała. Nie chciałam odstawać wyglądem od niego, więc ubrałam czarną, opinającą, elegancką sukienkę, która sięgała do kolan. Na stopy założyłam wysokie, czerwone szpilki, a do ręki wzięłam czerwono - złotą kopertówkę.

- Wyglądasz cudownie. - powiedział, po czym podał mi dłoń.

Wyszliśmy z apartamentu i skierowaliśmy się w stronę windy. Paco sie mógł oderwać ode mnie wzroku.

- Nie mogę uwierzyć, że tak niesamowita kobieta zawróciła mi w głowie. - powiedział cicho. Chyba myślał, że nie usłyszę.

Staliśmy czekając na windę. Nachylił się do mnie, po czym go delikatnie pocałowałam. Poczułam motyle w brzuchu. Jego miękkie i pełne usta odwzajemniły pocałunek. Byłam w raju. To było to. Opamiętaliśmy się, gdy nadjechała winda i zjechaliśmy na parter. Paco wziął mnie za rękę i zaprowadził do hotelowej restauracji, która aż ociekała luksusem. Kelner zaprowadził nas do stolika na uboczu. Usiedliśmy. Chwilę później przyszedł kierownik restauracji i nalał nam szampana. Zdążyliśmy wypić po kieliszku, gdy nadszedł kelner z ogromnymi tacami pełnymi kolorowych i różnorodnych potraw. Jedliśmy, rozmawialiśmy i dopiliśmy butelkę szampana. Zaczęło się przyjemne sumienie w głowie.

- Chodźmy. - powiedział Zielonooki i podał mi rękę. Wyszliśmy z hotelu.

- Gdzie idziemy?

- Zaufaj mi. - odparł.

Jej okiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz