12

35 1 0
                                    

Pakowanie trwało dość długo jak na dwudniowy wyjazd. Oprócz ubrań, butów i bielizny postanowiłam, że wezmę aparat i zrobię na imprezie kilka zdjęć. Pomyślałam, że może zrobię dzięki temu lepsze wrażenie na rodzinie Zielonookiego. Nigdy nie mówił o innych członkach rodziny, poza rodzicami.

- Gotowa?

Paco wyrwał mnie z przemyśleń. Spojrzałam na niego. Był ubrany w ciemnoszary garnitur, który podkreślał kolor oczu, a na nos założył pilotki. Oczywiście nie mogłabym odstawać wyglądem od niego, bo jego rodzinie raczej by się to nie spodobało. Ubrałam długą, białą suknię w stylu boho, na głowę założyłam spory wianek ze sztucznych kwiatów, a stopy ozdobiły bardzo wygodne, złote sandałki. Podeszłam do lustra i zaczęłam poprawiać malutkie niedociągnięcia w wyglądzie. Paco łapiąc mnie w pasie zbliżył się i pochylił tak, że doskonale słyszałam jego oddech.

- Jesteś piękna. - jęknął.

Zrobiło mi się gorąco. Poczułam jak Zielonooki pieści moje piersi - najpierw głaszcze, zatacza koła wokół sutków, po czym delikatnie ugniata. Czuję jak twarda męskość próbuje rozerwać jego eleganckie spodnie.

- Spóźnimy się. - szepnęłam.

- Racja, wybacz. - odsunął się i szeroko uśmiechnął.

Na jego policzkach pojawił się spory rumieniec. Chyba naprawdę mocno mnie pragnie.

***

Dotarliśmy na miejsce. Gdy wysiadłam z auta zaniemówiłam. Ogromny dom, który otaczał jeszcze większy ogród pełny kwiatów był szykownie przyozdobiony balonami i chorągiewkami. Sztuczne światło oswietlało ścieżkę, która prowadziła prosto do drzwi. Weszliśmy.

- Paco, Jak dobrze Cię widzieć. - usłyszałam głos starszej kobiety, dobiegający z kuchni.

Zielonooki złapał mnie za rękę i zaprowadził do obszernej kuchni. Przy blacie kuchennym stała starsza kobieta, która dekorowała babeczki. Odwróciła się w naszą stronę. Paco podszedł do niej i pocałował w policzek.

- Babciu, oto Edyta. - odparł.

Wyciągnęłam rękę do starszej kobiety, ale ona niespodziewanie mnie przytuliła. Odwzjemniłam uścisk.

- Bardzo miło mi cię poznać Edytko. Nie mogłam doczekać się waszego przyjazdu. Paco bardzo dużo o tobie mówił. - powiedziała radośnie, po czym szeroko się uśmiechnęła.

- Mi również bardzo miło panią poznać pani...

- Mario. - odparła - Ale proszę, mów mi babciu.

Spojrzałam na Zielonookiego. Wzruszył radośnie ramionami, jakby chciał mi powiedzieć "to nie mój pomysł".

- Jesteście trochę za wcześnie, ale to dobrze, pomożecie mi.

- Nie ma jeszcze Kasi? - odparł Zielonooki.

- Jest, ale gdzieś w ogrodzie z tym swoim, jak on ma... - zamyśliła się.

- Arturem. - odpowiedział Paco.

To niemożliwe. To jakiś dziwny zbieg okoliczności i imion, czy to naprawdę oni. Zaczęłam się trząść, a oddech przyspieszył mi tak szybko, że powoli traciłam kontrolę nad nogami. Paco przeniósł mnie na kanapę i podał wodę.

- Wszystko w porządku? - spojrzał mi w oczy.

- Kto to ta Kasia? - zapytałam.

- To moja siostra cioteczna.

Stwierdziłam, że i tak będę musiała ją poznać. Konfrontacja musiała odbyć się natychmiast. Wstałam szybko, przez co trochę zakręciło mi się w głowie, ale Paco szybko mnie złapał.

- Co robisz? - zapytał zdziwiony.

- Chcę poznać Kasię i Artura. - odparłam i nerwowo zaczęłam kierować się w stronę wyjścia.

Zielonooki zdezorientowany pobiegł za mną. Wyszłam na ogród, a pod drzewem zauważyłam dwie całujące się postacie. Z tak daleka jeszcze dobrze nie widziałam, więc przyspieszyłam krok prawie łamiąc sobie nogi. Gdy się zbliżyłam, zorientowałam się, że to tylko głupi zbieg okoliczności. To nie był ten Artur. Odetchnęłam z ulgą i zwolniłam. Zielonooki mnie dogonił i złapał za dłoń.

- O co chodzi Malutka? - spojrzał na mnie pytająco.

Zatrzymałam się. Jego zielone oczy przeszywały moją duszę, więc nie miałam wyboru i musiałam powiedzieć mu co poczułam. Odetchnął z ulgą i mocno mnie przytulił.

- Musisz mi powiedzieć coś więcej o twoim byłym. - wyszeptał.

Babcia zaczęła nas wołać.

- Dobrze, ale nie teraz. Czas na dobrą zabawę. Twoja babcia jest urocza. - odparłam.

Skierowaliśmy się w stronę domu z uśmiechem.

***

Wieczór mijał nam naprawdę dobrze. Okazało się, że Kasia to naprawdę miła dziewczyna. Wspólne pogaduszki pozwoliły mi poznać bliżej rodzinę Paco.

Siedząc przy stole bez końca gładził mnie po udzie, ale po czasie kierował się w stronę majtek. Zrozumiałam aluzję, więc pomyślałam, że dobrą wymówką na odejście od stołu, będzie okazanie zmęczenia.

- Paco, pokaż Edytce wasz pokój. Wszystko jest przygotowane. - Maria puściła mi oczko, jakby domyślała się o co chodzi.

- Dzięki babciu, jesteś najlepsza. - odparł Zielonooki.

Podziękowaliśmy za imprezę i świetne jedzenie, po czym skierowaliśmy się w stronę schodów. Złapał mnie za dłoń i zaczął prowadzić przez długi korytarz. W pewnym momencie zatrzymał się, popchnął mnie lekko do ściany i zaczął agresywnie i namiętnie całować. Dłonią przesunął po moim biodrze kierując się w stronę pośladków. Chwycił mocno i podniósł mnie tak, że nasze twarze były na tej samej wysokości.

- Pragnę cię Malutka. - jęknął.

Gorąca atmosfera zaczęła się rozkręcać, a ja myślami wróciłam do naszego pierwszego razu. Podnieciło mnie to jeszcze bardziej.

- Chodźmy. - szepnęłam.

Paco niosąc mnie ruszył w stronę sypialni. Gdy zamknął za nami drzwi zrobiło się dziwnie cicho. Spojrzałam na jego twarz, która w jednej chwili zrobiła się blada. Stanęłam na nogi i odwrociłam się w tą samą stronę, w którą spoglądał. Na łóżku ktoś siedział, ale gdy dotarło do mnie kto to jest, było już za późno.

Jej okiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz