II. n

244 22 44
                                    

Witajcie z powrotem. Z okazji przekroczenia progu 100 wyświetleń dodaję dla was 2 rozdział. Mam nadzieję, że wybaczycie mi ewentualne literówki, ale dziś pisanie nie idzie mi w żadnym języku xD

_______________________________________

Dzieło przypadku

Koniec tygodnia nastał zdumiewająco szybko przynosząc po raz pierwszy w życiu gorzkie piątkowe rozczarowanie. Punktualnie o 9:00 Deidara stawił się przed drzwiami prowadzącymi do osławionej wśród starszych roczników sali 255.

Lekceważąc kurczący się ze stresu żołądek, który powoli podchodził do gardła, dodawał sobie w myślach odwagi.
Spoconą dłonią odgarnął opadające na czoło kosmyki włosów i nacisnął na klamkę.

" Jeszcze go nie ma" - Pomyślał z niezadowoleniem i spojrzał na zegarek.

Doktor Akasuna sunął dumnie po korytarzu w charakterystycznych dla jego osoby czarnych mokasynach w pakiecie z trzymaną w dłoni kawą.
Na widok studenta jego kąciki ust pogłębiły się niebezpiecznie w ledwo dostrzegalnym apatycznym grymasie.
Ignorując uprzejmości bez słowa zbliżył plakietkę do czytnika i otworzył na oścież drzwi.
- Zapraszam - burknął przepuszczając blondyna przodem. Jednak w odróżnieniu od powszechnie przyjętej pozytywnej konotacji tego słowa w jego tonie trudno można było doszukać się gościnności.
Deidara nie mógł opanować odruchu rozejrzenia się po pomieszczeniu, które dla większości przywodziło na myśl trwające godzinami tortury psychiczne jakich miał dopuszczać się w tym miejscu Akasuna.
Historie zasłyszane od ocalałych z tych praktyk seminarzystów zdążyły obiec całą katedrę wydziału zanim ktokolwiek zdążył rozpocząć przygodę z tym kierunkiem. Dr Akasuna uchodził za osobistość, którą sława wyprzedzała na tyle, by trzymać potencjalnych kandydatów na studia z daleka od tych dziedzin humanistyki. Ci, którzy zdecydowali się zaryzykować mogli korzystać ze studenckiego przywileju do sesji poprawkowych, by po wysłuchaniu terroryzujących kazań i rozbudowanego wachlarzu krytyk, móc otrzymać na semestr bezpieczne 3. Po takich przeżyciach nawet świadomość uzyskania pozytywnej oceny nie potrafiła zrekompensować niepochlebnych przytyków wymierzonych w ich rozpadającą się na kawałki godność.
Zdecydował się usiąść na postawionej w kącie kanapie inicjując spontaniczny dystans.
Doktor Akasuna usadowił się na skórzanym fotelu za biurkiem.

- Nazwisko? - Zapytał zsuwając okulary na wysokość czubka nosa przerzucając chaotycznie kartki w segregatorze. Wyglądał przy tym jak naburmuszona Pani Janina z dziekanatu.

- Takenada - Wymruczał.

- Takenada - Powtórzył po nim cicho i przewrócił kilka stron.

- Słucham - Powiedział krzyżując ramiona i opierając się wygodnie na krześle. Na twarzy miał przyklejony z trudem wymuszony uśmiech.

- Chciałbym ponownie uczestniczyć w Pana wykładach.

- Starał się brzmieć jak najbardziej naturalnie siląc się na przymilny ton, by zatuszować uwierającą w godność niechęć do tej jednostki.

Sasori w odpowiedzi zdjął okulary

- Czyżby? - Prześmiewczość w jego głosie wymierzyła fałszywej uprzejmości blondyna wymowny policzek. - Foliowa torebka zaszeleściła nieprzyjemnie pod palcami rudowłosego, uwalniając kartkę pokrytą niedbałym pismem, którą Deidara natychmiast rozpoznał.

- Co my tu mamy. "Anonimowe" ankiety - westchnął teatralnie pocierając skronie - Co do wiedzy i kompetencji nie mam zastrzeżeń. - zaczął czytać - Jednak same zajęcia prowadzone przez doktora Akasunę są nudne i zniechęcające. Sposób zwracania się do studentów wyjątkowo nieprzyjemny i pozbawiony szacunku. Co mnie zastanawia to fakt,że taka osoba, mimo braku pedagogicznego podejścia, jest dopuszczana do pracy z młodymi ludźmi, a łamanie praw studenta jest ignorowane przez władze uczelni.

"To są tylko słowa"  |Sasodei|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz