Zawsze myślałam, że jestem Panem i Władcą, własnego losu i tylko ja decyduję o tym, jak będzie wyglądało moje życie. Byłam w błędzie, przekonałam się o tym, kiedy do mojego życia wbrew mojej woli weszła osoba, która była moim utrapieniem, a zarazem szczęściem.-Mówię wam, wyprowadzki są do dupy.-oznajmiła Lauren, biorąc kolejny kieliszek alkoholu i połykając jego zawartość, w zaskakująco szybkim tępię.
-Bo ?-zaptytała Beth, lustrując parkiet pełny ludzi.
-No bo to nowe miejsce, w którym roi się aż takich kanali, co mogą zranić -powiedziała, patrząc na mnie, tak jak jej słowa miały być głównie skierowane do mnie i mojej wyprowadzki, a wcale nie miały związku z jej rozstaniem z chłopakiem.
-Ale przecież Roni mieszkała w Londynie, zanim wyprowadziła się do Manchesteru. Więc zna to miasto bardzo dobrze i popatrz, przeżyła nawet tam.-zaśmiała się Beth.
-Poza tym nie jadę tam dla jakiegoś romansu Lauren, tylko dla mojego brata.-powiedziałam, przytulając ją, wiedząc, że po prostu będzie tęsknić za mną.
-Dobra koniec ckliwych momentów. Miałyśmy się upić.-krzyknęła Beth.
Beth przywołała ręką barmana, zamówiła każdej z nas po drinku i wzniosła toast za ostatnią imprezę ze mną i moją szczęśliwą wyprowadzkę.
-Roni ap ropo żadnych romansów to jakich koleś gapi się na ciebie..... Tylko się nie odwracaj.-powiedziała, moja towarzyszka, patrząc na coś za mną.
-Jest gorący.-oceniła Lauren, szepcząc mi do ucha.
Nie mogłam powstrzymać się i odwróciłam się, zobaczyłam wysokiego bruneta, który bezwstydnie się na mnie gapił. Muszę przyznać, że Lauren ma rację, jest gorący. Nie kontrolując tego, uśmiechnęłam się, co zapewne zobaczył. Chcąc uratować się z tej sytuacji, odwróciłam się z powrotem w stronę lady, gdzie barman podawał jakiemuś blondynowi piwo. Chłopak popatrzył się na mnie i uśmiechając się, odszedł.
-Stara ten blondyn, gada z tym, co się na ciebie gapi.-powiedziała, ekscytując się Beth.
-Roni ten przystojniak, idzie tu .... Oo Beth leci nasza piosenka.-powiedziała Lauren, patrząc znacząco na Beth.
O nie ...
-Chodź tańczyć !-krzyknęła Beth, całując mnie w policzek i mówiąc bezgłośne powodzenia. A potem obie z Lauren zeskoczyły z barowych krzeseł, znikając.
Zdrajczyni! Ostatnia droga ucieczki była łazienka.
-Mogę postawić ci drinka?-usłyszałam przy uchu zachrypnięty głos. Moją ucieczkę szlag trafił.
Brunet po chwili zasiadł na krześle obok mnie, gdzie przed chwilą siedziała jeszcze Lauren. Chłopak dalej gapił się na mnie, co mnie krępowało.
-Mama zawsze powtarzała, żeby nie przyjmować niczego od nieznajomych.-odpowiedziałam, uciekając od jego szmaragdowo zielonych oczu na parkiet gdzie znikły moje towarzyszki.
-Jestem Harry.-wyciągnął w moją stronę prawą dłoń, śmiejąc się.-Widzisz, już mnie znasz i nie jestem nieznajomym, przed którym ostrzegała cię mama.
-Ale gapiłeś się na mnie, więc wciąż jesteś podejrzany.-zaśmiałam się, przenosząc wzrok na chłopaka.-Ale niech stracę, poproszę mojito.-powiedziałam, zagryzając seksownie wargę. Trochę flirtu nikomu nie zaszkodziła, poza tym za parę dni będę w Londynie.
Chłopak zaśmiał się, przez co zauważyłam u niego słodkie dołeczki w policzkach. Gestem ręki zawołał barmana, zamawiając mi mojego drinka a sobie piwo.
-Nie uważasz, że to nie fair, że tylko ty znasz moje imię.-zapytał, patrząc na mnie tak, że zrobiło mi się aż gorąco.
-Ma na imię Veronica.-Obok nas pojawiła się jedna z moich towarzyszek.-A ja Beth, miło mi.-Blondynka ujęła jego dłoń, którą wyciągnął i potrząsnęła ją lekko.
-Bethany ....-napomniałam ją, a Harry przeniósł wzrok z Beth na mnie.
-No tak .... Przepraszam, to jest Roni.-poprawiła się. Dobrze wiedziała, że nienawidzę, jak zwraca się do mnie pełnym imieniem, jak to robią często rodzice.
Beth nachyliła się do mojego ucha, tak by czasem brunet niczego nie usłyszał.
-Muszę już się zmywać, ale ty zostań, baw się dobrze, nawet zrób coś głupiego. Udanej nocy.-szepnęła, pokazując dyskretnie na Harry’ego.-Jak wstaniesz jutro, to napisz, przyjadę pomóc ci się spakować. -powiedziała, całując mnie w policzek na pożegnanie i odeszła mówiąc pa.
-Wygląda na to, że oboje zostaliśmy bez towarzystwa.-stwierdził, rozglądając się za kimś w tłumie.
Na moje usta wkradł się uśmiech zadowolenia. Nie wiem, czy spowodowany tym, że wlałam w siebie dzisiejszej nocy już trochę alkoholu, czy po prostu tym, że chciałam pobyć z nim sam na sam.
-Może ... Chcesz zatańczyć ?-zapytał, kiedy kończyłam pić mojego drinka. Muszę przyznać, że alkohol zaczął współgrać ze mną.
-Tak chętnie.-powiedziałam, zeskakując z krzesła, dziwnie szczęśliwa.
Złapałam go za dłoń i pociągnęłam w stronę parkietu.
Byłam już trochę pijana dzięki czemu, byłam bardziej pewna swoich poczynań, dlatego odważyłam się zarzucić ręce na szyję chłopaka oraz również przysunąć się do niego tak, że nasze klatki piersiowe się stykały. Brunet posłał mi uwodzicielski uśmiech i objął mnie.
Harry świetnie prowadził, był pewien swoich ruchów, doskonale wyczuwał muzykę i doskonale wiedział, co powinien zrobić w danym momencie. Dzięki nabytych w dzieciństwie umiejętności doskonale wyczuwałam, co zamierza zrobić. Jednak w połowie utworu postanowiłam, będąc wciąż w jego objęciach obrócić się do niego tyłem. Jego dłonie przeniosły się na moje biodra, a moja ręka na jego szyję, przez co czułam na szyi jego oddech. Zaczęłam poruszać zmysłowo biodrami przy okazji ocierać się o bruneta. Byliśmy tak świetnie dobranymi partnerami tanecznymi, że zatańczyliśmy do kilka kolejnych utworów, a nasz taniec na pewno nie wyglądał, jakby tańczyła go dwójka, która poznała się dopiero dzisiaj. Z pewnością był seksowny, że robiło się gorąco od samego patrzenia, tak jak mi było i to nie wcale od zmęczenia po tańcu.
-To, co po kolejnym drinku? - zapytał, wprost do mojego ucha. A ja obróciłam się twarzą do niego i energicznie pokiwałam głową.
Myślałam, że to będzie jedna zwariowana noc, jednak los miał inne plany.
A więc zaczynamy historię!
Mam nadzieję że pierwszy rozdział się podoba...
❤️❤️❤️
CZYTASZ
Happiness in Londyn || h. s
FanfictionVeronica Payne wychowywała się w Londynie, lecz w wieku 19 lat wyprowadziła się z rodzcami do Manchesteru i tam wiodła szczęśliwe życie. Jednak teraz ma wrócić spowrotem do Londynu, gdzie mieszka jej ukochany brat i chce tam też skończyć ostatni r...