Kissing in the blue dark
Playing pool and wild darts
Video gamesKiedy jego telefon zaczął wibrować, Kenma mimowolnie podskoczył do góry, od razu zatrzymując swoją grę i zerkając krótko w stronę czatu, który miał wyciągnięty na drugim monitorze. Podniósł telefon z biurka i zamrugał, z trudem skupiając wzrok na literkach.
"Podejdź do drzwi" przeczytał i mimowolnie uniósł brwi, od razu zsuwając ze swojej głowy słuchawki. Tak, jak przewidział, sekundę później rozległ się dźwięk dzwonka, a Kenma mimowolnie zmarszczył brwi, śledząc czat wzrokiem i przyglądając się dziesiątkom przewijających się naklejkom i informacjom, że trwa to już od paru dobrych minut.
Huh. Nie spodziewał się nikogo — oczywiście, nikt się nie spodziewał nikogo. Nie w takiej sytuacji, gdzie nawet rodzice Kenmy dali mu wyjątkowo spokój z nieustannym "odwiedź nas" i kazali mu siedzieć w domu.
Rozważał przez moment, czy nie mógłby być to Hinata; był ostatnio w Ameryce, ale Kenma nie spodziewał się, że byłby w stanie wrócić tak wcześnie, ba, w ogóle zdecydowałby się wrócić, skoro największe epicentrum tego wszystkiego obejmowało aktualnie jedynie Azję.
Dźwięk dzwonka się znowu rozległ, a on oderwał wzrok od komentarzy, zdając sobie sprawę, że nie czytał ich już od paru dobrych chwil.
— Zaraz wracam — mruknął półgłosem i zsunął się z krzesła.
Wsunął dłonie w kieszenie swojej bluzy i przygarbiony ruszył w stronę wyjścia z pokoju.
Przymknął za sobą drzwi, gdy wyszedł z salonu i otworzył pierwsze z drzwi, przyglądając się swojemu gościowi zza drugich, zrobionych z jedynie z siatki, które latem odganiały robactwo; teraz poczuł, jak uderza go powiew chłodu i zapach deszczu, a z drugiej strony wpatruję się w niego para znajomych, bursztynowych oczu.
— Co ty tutaj robisz? — zapytał, przyglądając mu się zza siatki.
Kuroo był w swojej kurtce, a włosy miał przyklapnięte od deszczu; w lewej dłoni trzymał czarną torbę.
— Wpuść mnie — odpowiedział od razu Kuroo, a gdy Kenma nieznacznie zmarszczył brwi, lekko stuknął palcami w siatkę. — Kenma, sterczę tutaj od dziesięciu minut--
— Powinieneś być w swoim mieszkaniu — odpowiedział chłodno, ale sięgnął w stronę siatki, otwierając ją. — Nie tutaj.
— Z trójką innych osób? Jestem z tobą bezpieczniejszy, niż z--
— Ja nie jestem bezpieczny z tobą — uciął go Kenma, ale odsunął się, pozwalając, żeby Kuroo wsunął się do środka. — Przyjechałeś tutaj pociągiem? — zapytał nieco sceptycznie, a gdy Kuroo pokiwał głową, mimowolnie westchnął. — Idź się umyć. I rzuć ubrania do prania — dodał, przyglądając się, jak Kuroo odpina swój płaszcz.
— Dzięki za troskę — burknął Kuroo, a Kenma jedynie pokręcił głową i ruszył w stronę salonu.
— To moja praca — odpowiedział jedynie, a Kuroo westchnął głęboko.
Zasunął za sobą drzwi, a potem podszedł do biurka. Usiadł na swoim miejscu, odkładając słuchawki na ziemię i przez moment przyglądał się czatowi; dziesiątki wiadomości przemknęło przed jego oczami, pytając gdzie był i po co.
— Słyszycie mnie? — zapytał półgłosem, przyglądając się ekranowi. Gdy zobaczył falę potwierdzeń, pokiwał powoli głową i przysunął się bliżej biurka, przenosząc wzrok na drugi monitor. — Dobra. Przez pogodę mamy problemy z zasięgiem — powiedział pod nosem. — Muszę kończyć.