- Matt! Wstawaj, bo znowu zaśpisz do szkoły! - uchyliłem delikatnie oczy. - Przecież widzę, że nie śpisz.
W progu drzwi dostrzegłem piękną, nie wysoką kobietę o jasnych włosach i okularach na nosie. Skrzywiłem się przez jasność panującą w pomieszczeniu.
- Jeszcze pięć minut, mamo... - ponownie zamknąłem oczy.
- Jak nie zobaczę Cię za piętnaście minut na dole, to będziesz szedł piechotą. - Zagroziła palcem. Zaśmiałem się, kiwając głową.
Poleżałem jeszcze chwilę, rozmyślając o dzisiejszym dniu. po czym niechętnie opuściłem łóżko, które aż prosiło o to by tam wrócić. Wywróciłem oczami, wchodząc do łazienki. Obmyłem twarz zimną wodą, spoglądając w lustro. Uśmiechnąłem się. Moje blond włosy jak zawsze w nieładzie, które mimo to wyglądały dobrze, Mocno zarysowana szczęka i niebieskie oczy. Przejechałem dłonią po włosach, żeby minimalnie je ułożyć. Po ogarnięciu się, opuściłem pomieszczenie. Następnie podszedłem do szafy uprzednio ja otwierając i wyciągając zwykłe jeansy z przetarciami na kolanach, czarną bluzę wkładaną przez głowę. Wziąłem plecak, ostatni raz przyjrzałem się odbiciu w lustrze. Wyszedłem z pokoju udając się do kuchni z której wydobywał się piękny zapach naleśników.
- Cześć, tato. - przywitałem się. - Mamo nie zaspałem. - powiedziałem, podchodząc do kobiety i całując ją w policzek. - Czyli naleśniki co poniedziałek to już standard?
- Jeszcze marudzi. Sam sobie gotuj jak Ci nie pasuje. - zaśmieli się oboje, a ja zawtórowałem. - A właśnie! Mamy coś dla ciebie!
-Naleśniki? - wybuchnąłem głośnym śmiechem razem z ojcem co spotkało się z niezadowoloną miną matki.
-No głupki... Nie mam do was sił. - uśmiechnęła się ciepło do nas. - prezent czeka przed domem.
Zdezorientowany wstałem od stołu i ruszyłem w kierunku drzwi wejściowych. Otworzyłem je i mało co nie upadłem z wrażenia. Na podjeździe stał czarny mercedes, na który patrzyłem z wytrzeszczonymi oczami.
- Podoba Ci się? - zapytała moja mama.
-No pewnie, że tak! Co to w ogóle za pytanie.
-W takim razie teraz jest twój. - poinformował mnie tata, podając mi kluczyki do pojazdu.
Nie wiedziałam co więcej powiedzieć, przytuliłem się do nich najmocniej jak tylko mogłem, dziękując. Nigdy nie byliśmy jacyś nie wiadomo jak bogaci, ale też niczego nam nie brakuje. Miałem nieduży, przytulny dom, kochających i troskliwych rodziców i młodszą siostrę Zoe, która jest moim największym wsparciem. Nie sądziłem, że będą w stanie kupić mi taki prezent. Podziękowałem po raz ostatni i postanowiłem od razu udać się nim do szkoły. Pożegnałem się z domownikami, wsiadając do pojazdu i odpalając.
Podjechałem pod szkołę, parkując samochód na jednym z moich ulubionych miejsc, które znajdowało się w cieniu drzew. Wyszedłem z auta uprzednio je zamykając i kierując się do grupki znajomych, którzy jak zwykle przesiadywali na szkolnym dziedzińcu z papierosami w dłoniach. Patrzyli ze zdziwieniem raz na mnie jak an auto.
-Cześć Matt. Nowy samochód? - podszedł do mnie Lucas.
- Jak widać. - zaśmiałem się.
Adams to wysoki zielonooki brunet z nie za krótko ściętymi włosami, zwykle roztrzepanymi co dodawało mu uroku. Chodzi na siłownie co widać na pierwszy rzut oka. Dzięki wysportowanej sylwetce, podoba się większości dziewczyn co sam oczywiście wykorzystuje dla przyjemności. Jest kapitanem szkolnej drużyny koszykarskiej i dzięki sławie i bogactwie swoich rodziców, jest najbardziej popularnym chłopakiem w szkole.
- Dostałem na dziewiętnastkę. - pochwaliłem się dzisiejszym nabytkiem.
- Proszę, proszę Matthew Jones i jego nowy wóz. - podeszła do nas Nicole.
Nicole to bardzo ładna, zgrabna i niezbyt wysoka blondynka z twarzą pokrytą dużą ilością piegów co oczywiście dodawało jej jeszcze więcej uroku. A i jest jedyną dziewczyną w naszej grupie.
- To co, zabierzesz nas gdzieś po szkole, kochasiu?
- Jasne. Co powiecie na plaże? - wszyscy przytaknęli.
Resztę przerwy wykorzystaliśmy na odpoczynek przed dzisiejszym dniem, ale niestety przerwał nam w tym dzwonek, więc jak gdyby nigdy nic wstałem z ławki i skierowałem się w stronę budynku. Lucas i reszta uczynili dokładnie to samo z minami nie głoszącymi zadowolenia. Nicole i Bryce chodzili do innych klas, więc gdy tylko przekroczyliśmy próg szkoły, rozeszli się każdy w swoją stronę. Za to ja razem z Lucasem udałem się w kierunku sali od biologii.