Prolog.

39 1 0
                                    

Powietrze było wilgotne i ciężkie, jak to zwykle bywa w Birmingham, czy raczej w całym kraju. Dwudziesty czwarty marzec, angielskie popołudnie, a Krzysztof w końcu osiągnął pełnoletność i się wydostał z Birmingham'skiego domu dziecka w którym spędził całe siedem lat po śmierci swojej mamy.

Chłopak przez ten czas... Nie zajmował się niczym, prócz obserwowania życia innych z bezpiecznej odległości, zarówno przed jak i po trafieniu do domu dziecka.

Nigdy nie lubił się w nic angażować, nie ważne czy chodziło o sport, naukę, komunikację, zabawę, hobby, po prostu... Nie.

Opuszczając dom dziecka miał przy sobie jedynie dwieście funtów oraz torbę ze swoimi rzeczami. Było ich... bardzo mało, nawet jak na kogoś kto niczym się nie interesował. Jego bagaż zawierał tylko trochę ciuchów, bieliznę, szczoteczkę do zębów oraz małą butelkę wody.

Posiadał już swój dowód osobisty, który był mu potrzebny w samodzielnym życiu żeby móc Krzysztofa chociażby zidentyfikować. Nie miał dokąd pójść, przecież nie ma rodziny, przyjaciół, ani nikogo od kogo mógłby oczekiwać choć trochę wsparcia. Żadna dziewczyna się nim nigdy nie interesowała, chłopak był przeciętnym z wyglądu mężczyzną.

Miał ciemno brązowe krótkie włosy, piwne oczy, lekko zakrzywiony nos i zaokrąglony podbródek. Był szczupły, nie miał wysportowanej sylwetki jak jego koledzy, lecz nie był otyły jak wielu Brytyjczyków.

Jadł suche bułki kupione w lokalnym corner shop'ie, których było pełno zarówno w Birmingham, jak i calej Anglii. Swoją butelkę napełniał wodą z kranu, w łazience w centrum handlowym, również się tam mył bez obaw że zaleje pomieszczenie. W podłodze były kratki którymi odpływała wylana na podłogę woda. Spał na klatkach schodowych, a wolny czas spędzał... na ławce. Obserwując. Czyli tak jak zawsze.

Był już pełnoletni, jednak nic a nic się nie zmieniło w jego życiu, nadal odczuwał pustkę, której nie próbował wypełnić, po prostu myślał że tak ma być do końca jego życia.

Siedział samotnie na ławce, jak zawsze, obserwując, gdy nagle podszedł do niego o wiele starszy facet w zabrudzonych ciuchach i łatwo było wywnioskować że też jest bezdomny.

- Aye! Nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli usiąde obok Ciebie przyjacielu? - Wychrząkał chrapliwym głosem z oschniętego gardła starszy facet. Czego on może chcieć ode mnie? Jestem tylko obserwatorem, nie mam nic do zaoferowania...

Samotny WędrowiecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz