Krzysztof siedział i patrzył stojącemu naprzeciw niego nieznajomemu prosto w oczy przez jakieś pół minuty, bez jakiejkolwiek mimiki, czy oznaki życia.
- Co jest? Nie słyszysz mnie? Jesteś gluchoniemy? - Trzecie pytanie zadał ze wstydem i współczuciem.
- Nie proszę Pana, wszystko w porządku, nie jestem głuchoniemy, może się Pan przysiąść jeśli ma Pa... -
Brudny Anglik nagle przerwał chłopakowi - Nie mów do mnie "proszę Pana", czuję się staro! - wykrzywił się wypowiadając te słowa - Mam na imię Edward, ale możesz mówić do mnie Eddie. - Przedstawił się siadając obok naszego bohatera - Jak masz na imię chłopcze? -Polak w duchu przeklinał się że pozwolił mężczyźnie usiąść koło niego, przecież nienawidzi interakcji, a pozwolił żeby do czegoś takiego doszło. * No trudno, chwilę mu poodpowiadam, może sobie pójdzie. * Pomyślał. Przynajmniej taką miał nadzieję.
- Mam na imię Krzysztof - Przedstawił się młody bezdomny. - Nie mam żadnego zdrobnienia tak jak Ty, Eddie - Spojrzał przy tych słowach przed siebie, czując pustkę, którą czuł zawsze, gdy czegoś nie posiadał. * Gdybym był jak inni... W tej chwilii może czułbym chociaż smutek. * Nawet to by było lepsze od pożerającej go od środka nicości, tak myślał.
Edward przy tych krótkich rozmyśleniach kolegi z ławki powtarzał sobie po cichu jego imię. - Ksheeshtof... Kshh... - Nie umiał on poprawnie wypowiedzieć tego imienia, lecz, to nie było dziwne, przecież urodził się jako Brytyjczyk i ciężko o to aby znał język polski i jego wymowę.
- Chris ! - Z dziką radością wrzasnął Eddie - Od dzisiaj twoje zdrobnienie to Chris ! - Krzysztof spojrzał na kolegę z obojętnością. Pomyślał nad tym chwilę i w sumie było to jakieś zdrobnienie anglojęzyczne od imienia Christopher, które jak wcześniej Polak nie zauważył, było odpowiednikiem polskiego Krzysztof.
- Zgoda Eddie, możesz mi mówić Chris, nie przeszkadza mi to. - Powiedział. * Jakby kiedykolwiek cokolwiek mi przeszkadzało * Dopowiedział sobie w głowie.
Minęło zaledwie pięć minut od kiedy się poznali, a Eddie zauważył że coś jest nie tak. - Coś się stało Chris? Jesteś taki jakiś... Nijaki, boisz się mnie chłopcze? - Zapytał ze smutkiem w oczach starzec. Był stary, brzydki i bezdomny, rzadko kiedy ktoś chciał z nim rozmawiać, szczególnie Anglicy którzy ewentualnie rzucali mu drobne na jakieś jedzenie, dlatego nie zdziwiłaby go przytakująca odpowiedź nowo poznanego człowieka.
- Nie, Eddie to nie to. Ja po prostu tak mam. Od zawsze. - Stwierdził ozięble Chris. - Chciałbym potrafić się normalnie zachowywać, tak jak wszyscy. Ale ja po prostu taki jestem od kiedy pamiętam, nie mam hobby, pasji, przyjaciół, nie mam niczego. -
- Zatem dlaczego tego nie zmienisz? - Dopytał go Eddie. - Przecież to nie problem mieć w sobie więcej sympatii do otaczających Cię ludzi. Do swojej rodziny też taki jesteś? -
Chłopak spojrzał na nowo poznanego znajomego, jakby chciał go uderzyć, ale nie nosił w sobie wystarczająco nienawiści, wcale jej nie nosił. Nic w sobie nie nosił.
* Gdybym był normalny, to bym się wściekł. * Pomyślał Krzysztof.
- Nie mam rodziny - Spojrzał na swoje dłonie. Były puste, ale nie tak bardzo jak jego wnętrze.
- Wybacz za to. - Powiedział staruszek pociągając nosem. Spędzili dwie minuty w absolutnej ciszy.- Ale... To z kim zatem mieszkasz? - Spytał staruszek patrząc w ziemię.
- Samotnie, chociaż to chyba nie mieszkanie, raczej tułaczka - Podrapał się po głowie Chris.
- Jesteś bezdomny? - Edward spojrzał z zaskoczeniem na towarzysza. - A ile masz lat? - Żal pojawił się w jego oczach gdy wyczekiwał na odpowiedź.
- Osiemnaście. Niedawno skończyłem, i nie mogłem już dłużej mieszkać w domu dziecka. - Zaczął grzebać w swojej torbie wypowiadając te słowa.
- Nie jesteś z Birmingham, prawda? Nie. Ty nie jesteś z Anglii. -
- To fakt, urodziłem się w Polsce i moja mama była Polką. Ale ojciec był Anglikiem. - Wyciągnął ze swoich małych zapasów butelkę z wodą i się napoił, a gdy spytał swojego towarzysza czy chciałby się napić, ten parsknął śmiechem i wyjął dwie butelki Angielskiego piwa z kieszeni które były schowane pod kurtką.- Trzymaj - Powiedział Eddie do kolegi. - Nie znam twojej historii, ale chciałbym aby Ci się powiodło dzieciaku, masz przed sobą całe dekady życia, szkoda abyś je spędził nijak, nic nie robiąc i nic nie czując. Ja jestem stary, bezdomny, i dla mnie jest już za późno abym zmienił swoje życie. Ale Ty? - Parsknął śmiechem
Krzysztof poczuł jak jego ciało przeszywa jakiś dziwny dreszcz * Ja? Coś czuję? Co to może być? * Nie wiedział co to lecz wiedział że Edward był dla niego jego pierwszym przyjacielem.
- Jesteś moim pierwszym przyjacielem - Rzekł Polak lekko uderzając butelką butelkę starca.
- Wiem, Chris. Zatem, za Twoją pierwszą przyjaźń!
CZYTASZ
Samotny Wędrowiec
Bí ẩn / Giật gânGłówny bohater, osiemnastoletni Krzysztof po siedmiu latach spędzonych w domu dziecka nie ma nic. Dosłownie. Mężczyzna jest cichy, szary, niczym się nie wyróżniający spośród społeczeństwa, nie ma rodziny, domu do którego mógłby pójść ani przyjaciół...