Prolog - Piąta

59 5 0
                                    

Bandaże owinięte wokół kostek, nadgarstków i prawego barku wraz z klatką piersiową.
Wyblakła opaska szpitalna zawieszona luźno na prawej ręce.
Platynowy senbon wsunięty w usta i utkwiony między zębami.
Blizna w kształcie × na ramieniu, jako pozostałość po walce z kibą.
Czarne qipao z koronkowym krótkim rękawkiem, klasyczną stojką i perłami na suwaku bocznym.
Grafitowe sandały nad kostkę ze specjalnymi usztywnieniami.
Białe szorty i kabura na shurikeny umieszczona na prawym udzie.
Cyjanowe włosy powiewające na wietrze.
Tak właśnie prezentowała się Satomi Yūna, kiedy po trzech miesiącach wyszła nareszcie ze szpitala. 

- Satomi! - rozkoszną ciszę przerwał chłopięcy krzyk, a mniej więcej tego samego wzrostu co dziewczyna blondyn z impetem rzucił sie jej na szyję. Po chwili jednak oderwał się od niej kompletnie rumieniąc - P-przepraszam... - wyjąkał speszony, a cyjanowowłosa zaśmiała się dźwięcznie. 

- Nic się nie stało Naoki. - zmrużyła oczy, gdy spostrzegła postać, kilka metrów za plecami blondyna, opartą o barierkę i spoglądającą na nich co pewien czas. Kiedy tylko zauważyła, że Satomi jej się przygląda szybko odwróciła się i odeszła. 

- Naoki, czy mógłbyś zostawić mnie jeszcze na chwilę samą z Satomi? - rozległ się za nią kobiecy głos, a na schodach przed wyjściem ze szpitala pojawiła się Tsunade Senju we własnej osobie. 

- O-oczywiście... - wymamrotał onieśmielony nastolatek, posłał niepewny uśmiech w stronę cyjanowowłosej i odszedł w stronę skupiska zabudowań. Dziewczyna zaśmiała się cicho pod nosem, po czym odwróciła się do blondwłosej sanninki stojącej już obok. 

- O czym chciałaś ze mną porozmawiać Hokage? - zapytała kulturalnie i z szacunkiem, w końcu gdyby nie kobieta, prawdopodobnie nie mogła by się już w żaden sposób poruszać.

- Chodzi o to... - spuściła wzrok na ziemię Piąta. Kiedy go podniosła, bił od niej chłód - Jeżeli w jakikolwiek sposób się przemęczysz twoje ciało fizycznie nie wytrzyma. W najlepszym wypadku skończy się na połamanych kończynach i popękanym kręgosłupie, a w najgorszym... - spojrzała Satomi w oczy. - ...twoje ciało rozerwie się na strzępy. - brew dziewczyny drgnęła. - Więc wybierz, czy podejdziesz do tego na spokojnie i bez przesadnych zapędów, ale z możliwością zostania z powrotem shinobim, czy może wolisz wyrwać się teraz do pracy, a potem tego żałować cierpiąc... i umierając. - zakończyła.

Za rogiem szpitala, oparty o ścianę z rękoma umieszczonymi w kieszeniach, stał nastolatek o granatowych włosach niepodlegających prawu grawitacji. Jego zielone oczy rozwarte były w przerażeniu i drżała mu warga. Wiedział, że usłyszał za wiele, ale niestety było już za późno... Oderwał się od ściany i nie słuchając dalszego przebiegu rozmowy popędził w stronę gęstszych zabudowań wioski, mając nadzieję, że nikt nie zauważył jego ostatnich poczynań. 

𝐬𝐮𝐧𝐚 𝐧𝐨 𝐬𝐨̄𝐳𝐨𝐤𝐮𝐣𝐢𝐧; sabaku no gaara.  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz