1.

1.4K 88 25
                                    

Kolejny nudny, pełen rutyny dzień. Zdecydowanie wolałabym pilnować porządku w dzielnicach Mitras niż siedzieć w tej przeklętej księgowości!

Zostałam żandarmem, by zadowolić mojego ojca- generała Neila Doka. W korpusie treningowym dawałam z siebie wszystko, szkolenie zakończyłam na 4 miejscu w rankingu, po czym wybrałam właśnie ten korpus.
Jednak zamiast stać na straży czy chronić bezpieczeństwa obywateli siedzę w tym cholernym biurze! Zajmuję się spisami przestępców, wydawaniem wynagrodzeń czy też przekazywaniem miesięcznej pensji dla innych korpusów.

To ostatnie to chyba najlepsza rzecz, jaką przyszło mi robić. Lubię podróżować między murami- dzięki tym ekspedycjom zdobyłam wiele znajomości, jak i po prostu jestem w stanie odwiedzać starych znajomych, którzy także zapuścili się do wojska. Jednak prawie każda osoba, którą spotkałam na swojej drodze powiedziała mi, że o wiele bardziej nadawałabym się do garnizonu czy też zwiadowców niż do tych popijających kawusię leniuchów.

Nie mam nikomu za złe, że tak oceniają korpus, którym zarządza mój ojciec. Jestem zdania, że to w większości jego wina. Według mnie nie jest dobrym generałem, a większość żandarm faktycznie jest taka jak mówią inni.

Nie mam dobrych kontaktów z ojcem, od zawsze faworyzował moich dwóch, młodszych o 3 lata braci- Fabiena i Floriana*, przeklęte bliźniaki. Z rodzeństwem od początku nam się nie układało. Ojciec zawsze dawał im wszystko czego chcieli, w końcu to jego ukochani synkowie. Czasem zachowują się jak rozwydrzone bachory, pomimo że mają już po 18 lat.

Dzisiaj wybieram się do zwiadowców, by przyznać im wyznaczoną część pieniędzy z budżetu, którą co miesiąc dostaje każdy korpus. Od rana jestem podekscytowana tym faktem, chyba właśnie w celach służbowych najbardziej lubię jeździć do nich. Może to ze względu, że ich generałem jest Erwin.

Kiedyś z moim ojcem byli dobrymi przyjaciółmi, Smith często nas odwiedzał i mimo, że nie byliśmy rodziną, poprosił mnie bym nazywała go wujkiem.
Także nie przepadał za moimi braćmi, kiedy przyjeżdżał do nas w odwiedziny, gdy byliśmy jeszcze dziećmi tylko mi w tajemnicy wręczał tabliczkę czekolady. Kiedy dołączył do zwiadowców, zaczął mi opowiadać o świecie poza murami, nie podobało się to mojemu ojcu, ale ja byłam zafascynowana. Jednak z roku na rok, odwiedzał nas coraz rzadziej, zawsze tłumaczył się mnóstwem obowiązków, jednak jestem pewna, że nie tylko o to chodziło.

Cały dzień zajęła mi droga do siedziby zwiadowców, za pierwszym razem trudno było mi się tu dostać, ale teraz znam drogę na pamięć i nie sprawia mi trudności dostanie sie do niej. Erwin wielokrotnie powtarzał mi, że moje umiejętności do zapamiętywania tras, byłyby bardzo przydatne poza murami.
Kiedy wreszcie byłam na miejscu, skierowałam się do stajni by zostawić tam moją klacz, a następnie poszłam w kierunku wejścia do siedziby.

- AAAAA ROSALINE!!! -

Po głosie rozpoznałam Hanji. Od kiedy się poznałyśmy od razu złapałyśmy dobry kontakt. Jest osobą, która zawsze potrafi mnie rozbawić.

- Mam ci tyle do powiedzenia! - uśmiechnęła się do mnie

Pomimo, że miałam tylko wręczyć kopertę z pieniędzmi Erwinowi skończyło się jak zwykle. Aktualnie razem z nim, Hanji i Michem siedzimy w jego gabinecie popijając piwo i zbliża się trzecia w nocy.

- Pewnie słyszałaś o tym kurduplu z podziemi co go Erwin zaprosił w nasze szeregi? - prychnął Miche

- Ojciec coś opowiadał, że dla niego i tak wszystko jedno, czy go przekażą w nasze ręce czy do waszego korpusu, bo jedna i druga opcja pewnie by się zakończyły śmiercią tej trójki z podziemi. -

- Jego przyjaciele już skończyli swój żywot na ostatniej wyprawie, ale Levi jest inny. Widzę w nim duży potencjał. - stwierdził Erwin

- Dla mnie i tak jest irytującym kurduplem. Czaisz Mała że on jest tylko trochę wyższy od ciebie? - zaśmiał się Miche

- Dla ciebie wszyscy są krasnalami Miche. - westchnęła Hanji

* - Trochę namieszałam w fabule- oryginalnie Marie i Nile mają 3 córki, które zgodnie z wydarzeniami są o wiele młodsze od wymyślonego przeze mnie rodzeństwa.
Przyjęłam sobie, że Marie, Nile jak i Erwin mają już 40+ lat.

***
Oto pierwszy rozdział mojej nowej książki, mam nadzieję że wam się podoba uwu
Chyba nie ma za dużo błędów... Co nie? ^^"
Książka nie jest gotowa, rozdziały piszę na bieżąco, więc martwię się, że ich publikacja nie będzie regularna :<
Jednak będę się cieszyć jeśli      pomimo tego będziecie ją czytać❤
Życzę wam zdrowia i przesyłam dużo miłości!

Pamiętajcie wpaść do Ami_qu także jest w trakcie pisania ff w tej tematyce, przeczytajcie nie zawiedziecie się!❤

Green UnicornOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz