Pora strachu

39 4 15
                                    

Położyli się spać. Postanowiłem zrobić typowy klimat, to znaczy o 3:00 ich obudzić i postraszyć. Kiedy nadeszła pora zacząłem szeptać do ucha mężczyzny, słowa których znaczenia nawet ja nie znałem, które recytowałem z pamięci bez wiedzy o tym, co znaczą. Był to zlepek dziwnych wyrazów. Dodatkowo jak zniżyłem głos, by stał się bardziej straszny, zmienił on całkowicie tonację. Wracając do tematu, facet obudził się z wyraźnym przerażeniem w oczach. Rozejrzał się, ale chyba pomyślał że to sen. Wtulił się do swojej żony i postanowił zasnąć, lecz gdy tylko zamknął oczy ja zacząłem ciągnąć krzesło. Zaniepokojony mężczyzna rozejrzał się wokoło, a po chwili chwycił lampkę stojącą na jego stoliku nocnym, tym samym wyrywając kabel podłączony do gniazdka. Drugą ręką obudził żonę, która nic nie rozumiejąc, z powrotem poszła spać, jednak ten odwrócił jej głowę w swoją stronę i powiedział krótkie "wstawaj", a po jego przestraszonych oczach kobieta wiedziała, że coś się stało. Facet powiedział:
- Ktoś tu jest!
Jego wybranka serca przerażona pobiegła w stronę pokoju dziecka przy okazji krzycząc:
- A z James'em wszystko w porządku?!
Wtedy wpadła z rozpędu do pokoju chłopaka. Ten jednak spał w najlepsze wtulony w okrągłą poduszkę z nadrukiem z jakiejś bajki. Kobieta podbiegła do James'a i pogłaskała go po włosach z uśmiechem na twarzy. Przecież jej pociecha jest cała i zdrowa! Przytuliła go najmocniej jak potrafiła i się rozpłakała. Wtedy dzieciak się obudził. Nie dziwne było, że zapytał się o to, co się stało. Matka nieodpowiadając, odezwała się do męża:
- Marlin, co tak stoisz?! Szukaj tego włamywacza!
Dziecko wyglądające na 7-latka, chyba nie za bardzo rozumiało o co chodzi. Aż mi się żal go zrobiło. Czułem naraz żal za chłopca, i satysfakcję i radość. Ale mi się śmiać chciało. Oni nawet nie wiedzieli, że to ja byłem tym "włamywaczem".
Oczywiście facet zaczął przeszukiwać dom, ale nikogo nie znalazł. Kobieta w tym czasie drżącymi rękoma zadzwoniła na policję. Kiedy policjanci przyjechali i zrobili przeszukanie domu, jak się można domyślić- nic nie znaleźli, nawet odcisków palców. Pomyślałem, że na dziś już koniec straszenia. Następnym razem chyba pójdę do innej rodziny. Ta mi się już znudziła. Kto by pomyślał? Więc odeszłem, chichocząc ze śmiechu. Zabawa była niezapomniana. Byłem znowu w "domu" . Słyszałem, że Murray mnie szuka. Był przestraszony, a jego głos, kiedy wypowiadał "Alexei!" drżał. Pewnie smutno było mu, że zniknąłem. A może się mnie bał?

Dziękuję za przeczytanie, dzisiaj taka krótka część, bo nie miałam weny, a chciałam byście mieli co czytać xD

Alexei. Dalszy ciąg historii.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz