Do gwiazd

27 0 0
                                    

Kochane gwiazdy.

Czy nie jest wam smutno będąc tak daleko od siebie? Z pozoru jesteście bliskimi sąsiadkami, ale tak na prawdę dzieli was tysiące kilometrów. Czuję się chyba tak jak wy. Wiem, że są inni ludzie, że współistniejemy i w normalnym przypadku byłoby to pocieszające, ale myśl, że to nic nie znaczy, bo tak na prawdę jesteśmy dla siebie nikim, oddaleni o nieskończoność kilometrów starając się świecić jaśniej niż inni tym samym powodując swoje szybsze wypalanie, jest wręcz uśmiercająca. Po co to wszystko? By zwrócić większą uwagę, by mieć poczucie że ich pustkę wypełnia podziw, a w zamian spalać się szybciej i na dodatek kompletnie bez sensu? W tym momencie mam wrażenie, że wszystko co w sobie trzymam, niedługo mnie rozsadzi i zmieni w czarną dziurę, która pochłonie wszystko co stanie jej na drodze. Najgorsza jest nienawiść. Żarzy się ona głęboko we mnie, jak niepozorna iskra, która jeśli się ją zlekceważy zmieni się w pożar i już nie będzie ratunku dla innych gwiazd. Moja czarna dziura stojąca w płomieniach zakończy świecenie innych gwiazd. Gwiazdy, proszę, oblejcie mnie chłodem nicości, bo ja nie chcę być czarną dziurą.Czy patrząc na mnie w tej chwili uśmiechacie się łagodnie i kręcicie "głowami" w niedowierzaniu? Czy znajdzie się tam w was może nutka pożałowania i goryczy? Ja bym tylko te dwa ostatnie poczuła na widok samej siebie. Jestem samotną gwiazdą, której powoli kończą się pomysły na to jak zapełnić pustkę ją otaczającą. Z drugiej strony, mam w sobie coś z gwiazdy, która wygasa przedwcześnie - czy to z powodu braku nadziei, czy zbyt głębokiego zimna. Od czasu do czasu widzę spadające gwiazdy. Są olśniewająco piękne, dzięki nim odzyskuję na moment swoje światło, jednak gdy mnie wyminą i pomkną dalej, przed siebie, w nieodkryty wszechświat, pozostaje tylko pustka, a cisza jest w niej jeszcze cichsza. Tak cicha, że wręcz ogłuszająca. Zastanawiam się, skąd te gwiazdy mają siłę by opuścić swoją pustkę i przemierzać pustki innych. Czy to nie boli, gdy mają świadomość, że wypełniają je tylko na chwilę i pozostawiają po sobie jeszcze większą pustkę? A co je czeka na końcu? Wątpię, że mogą tak pędzić bez końca. W końcu dla każdej gwiazdy przychodzi czas wypalenia, nawet dla tej spadającej musi przyjść. A może rozbijają się one na mecie? Mimo wszystko, chciałabym być spadającą gwiazdą. Móc wypalać się, nawet jeśli szybciej od zwykłych gwiazd, wiedząc że to ma sens, że nie jestem typowa, że robię coś co ma chociaż najmniejszy sens.

Pogrążona w pustce

Wiktoria

Nie - spadająca gwiazda


Listy do wnętrzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz